poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 5

"Moim ce­lem jest spełnianie niereal­nych marzeń i snów, naj­wspa­nial­szej rzeczy­wis­tości jaką możemy so­bie wyobrazić."

Właśnie jestem pod halą i teraz mogę śmiało powiedzieć, że tu jest dopiero tłok, a nie w supermarketach przed świętami. Jestem 10 minut przed czasem więc zadzwoniłam do Anki z zapytaniem się czy już dotarli. Jak się dowiedziałam, że się odrobinę spóźnią, bo stoją w korku tuż przy Spodku. Nie chciało mi się stać i czekać na nich, więc odszukałam wzrokiem jakiejś wolnej ławki. Gdy znalazłam po dłuższym czasie miejsce do siedzenia, poszłam w tamtym kierunku. Usiadłam na ławce i wyciągnęłam aparat w celu sprawdzenia zdjęć jakie mi wyszły. Byłam zadowolona z tych fotografii. Mama zawsze mi powtarzała, że mam ukryte talenty i żebym zawsze próbowała wszystkiego, abym odnalazła swoje pasje. I tak próbując wszystko co tylko chciałam zainteresowała mnie siatkówka i taniec. W pewnej chwili zadzwonił mi telefon, więc są już pewnie na parkingu. Wstałam z ławki i kierowałam się w stronę zaparkowanego samochodu, jednocześnie wybierając numer do kuzynki. Powiedziała mi, żebym skierowała się na tyły hali. Poszłam  tamtym kierunku. Gdy znalazłam się w wyznaczonym miejscu odnalazłam wzrokiem Rafała i Anie. Pomachałam do nich i szybszym krokiem szłam do nich. 

- No siemka. Wcześniej się wyjeżdża ciepusy !. 
-Ej, ej grzeczniej moja droga. Nie moja wina, że pod samym studiem była stłuczka i nie mogłem wyjechać. 
- Dobra, dobra. To jak idziemy ?
- Już chwile tylko wezmę sprzęt i idziemy. - Rafał podszedł do bagażnika i wyjął dwa aparaty z trzema obiektywami w torbie. Stwierdził, ze stojak nie jest mu potrzebny więc zostawił go w środku w aucie. 

Poszliśmy bocznym wejściem, tam gdzie zawsze wchodzą siatkarze. Rafi dostał propozycję robienia zdjęć na tym meczu przez jakiś portal siatkarski więc jak i tak idzie to podjął się tej pracy. Dostał 3 identyfikatory które uprawniają nas do swobodnego "zwiedzania" hali, a miał 3, bo "ubłagał" tam szefów, aby mu dali jeszcze 2. Wariat po prostu wariat. Czyli weszliśmy tamtym wejściem i kierowaliśmy się w stronę, gdzie miał się rozegrać mecz. Byłam zachwycona. Moje marzenia się spełniają i mogę powiedzieć, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Gdy dotarliśmy na halę i zajęliśmy( ja i Ania oczywiście, bo Rafał jak tylko usiadłyśmy to podał nam torby i poszedł cykać zdjęcia kibiców i czekał, aż siatkarze przyjdą na rozgrzewkę) nasze miejsca wyjęłam z plecaka koszulkę biało- czerwoną. Anka też była przygotowana i miała na sobie podobną do mnie koszulkę. Była godzina 18:48, a Spodek prawie cały zapełniony. Wyjęłam aparat i zrobiłam kuzynce zdjęcie i ona zrobiła mi, a później tak bardzo popularną "samojebkę" sobie strzeliłyśmy. Wymieniłam kartę w aparacie ponieważ miałam już 1200 zdjęć i więcej bym nie zrobiła. Gdy aparat był gotowy "do pracy " na parkiet weszły nasze orzełki. Wszyscy kibice znajdujący się na hali zaczęli śpiewać znane polskie przyśpiewki jak "POLSKA BIAŁO-CZERWONI" lub "KTO WYGRA MECZ ? POLSKA! ..." i wiele innych. Po nich wybiegli Amerykanie. Na trybunach siedziała jedna grupka licząca około 60 kibiców z USA. Porobiłam kilka zdjęć jak się siatkarze rozgrzewają.  O 19:40 mecz się rozpoczął. Podczas śpiewania Mazurka miałam ciarki na ciele i łzy w oczach. W wyjściowej szóstce Polaków wyszli: Marcin Możdżonek, Grzesiek Kosok, Łukasz Żygadło, Michał Kubiak, Bartosz Kurek, Zbigniew Bartman i na libero Krzysiek Ignaczak. Mecz pełen emocji i nerwów w niektórych momentach, ale szczęśliwy dla nas, bo wygraliśmy go 3:1. Za pewnie gardło będzie mnie boleć przez najbliższy tydzień przez to kibicowanie. Po skończonym meczu porobiłam jeszcze zdjęcia siatkarzom i poczekaliśmy jak Rafał wróci ze swojej misji. Strasznie się to dłużyło. Sportowcy  poszli już do szatni, hala prawie pusta, a nasz fotograf musiał urządzić sobie pogawędkę z kolegą. Powiedziałam Ance że idę przed hale. Zgodziła się i powiedział, żebym czekała w pobliżu samochodu. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam. Szłam korytarzem odpisując mamie na sms gdy nagle na kogoś wpadłam ZNOWU. Popatrzyłam się na tą osobę i się zaśmiałam 

- Przepraszam po raz drugi, że na pana wpadłam.- uśmiechnęłam się do Bartmana.
- To jakieś przeznaczenie, że po raz kolejny na siebie wpadamy.
- Powiedzmy.
- To może w ramach przeprosin zaproszę panią na kawę i ciacho ? 
- Ale, że teraz? Nie jest pan zmęczony po meczu ?- ja pierdole on chce się umówić na kawę. Zawał na miejscu.
- Teraz to akurat musimy jechać do hotelu na różne zabiegi, ale może wymienimy się numerami i jutro, o której pani godzinie pasuje to się spotkamy?
- Okej - wyjął swój telefonik i podał mi go, a ja zapisałam swój numer. Powiedział, że będziemy w kontakcie i przeprosił, ale musiał już iść. Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją drogę. Przy samochodzie czekała już para. 
- Ej 3 tygodnie na ziemi Śląskiej i już podrywa. - Rafał ja zwykle chciał mnie wkurzyć, ale nie tym razem. Dzisiejszy dzień zaliczam do najlepszych moim życiu i nikt go nie zepsuje. 



*****
Przepraszam :( Miałam dodać w weekend i nie dodałam. Miałam taki zapiernicz w szkole i jeszcze mecz i turniej, a w sobotę i niedziele w końcu zasiadłam do pisania i nie mogłam nic napisać. Przeziębiłam się i odebrało mi to chęci do pisania :( Zobaczymy jak to będzie w następny weekend, jak napisze to będzie, a jak nie to postaram się dodać rozdział w tygodniu. Pozdrawiam i trzymajcie się cieplutko Dooma :). 

6 komentarzy:

  1. Widzisz, ma się marzenia i ona się spełniają! :)
    Uuuu, coś czuję, że Zbyniu zacznie działać! :D
    Haha <3 Słodko...
    Nie przepraszam, ja miałam dłuuuższą przerwę.
    I na koniec, chciałabym Cię zaprosić na rozdział 43! Przed chwilą dodany.
    http://zakochaniwsiatkowce.blogspot.com/2014/01/rozdzia-43.html
    Pozdrawiam, Jullaa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział przeczytany i skomentowany :P
      Cieszę się, że się podoba :*
      Również pozdrawiam :).

      Usuń
  2. Przepraszam, że nie było mnie z komentarzem pod ostatnim rozdziałem :/
    Zdecydowanie Dominika ma za dobrze skoro tak często spotyka Zbyszka, który jej jeszcze proponuje kawę i ciastko. Kurde, że też ja nie miała takowej okazji, bo zawsze jak go widzię to z daleka i przeważnie oblegany dziewczętami, które robią do niego maślane oczy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj :). Nic nie szkodzi :*
      Hahahahah Za dobrze ? Skomentuje to tak jak: Przypadek :P.

      Usuń
  3. Znowu wpadła na Zbyszka. Przypadek? NIE SONDZE :D
    To przeznaczenie, jak nic! Przy nim Dominika zapomni o tym, co ja spotkało. Tylko musi tego chcieć. Jestem ciekawa tej ich kawy ;) I czemu oni ciągle sobie na 'pan' , 'pani' ?!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeznaczenie ? HAHAHHAA
      Muszę dopracować jeszcze ten rozdział z ich spotkaniem i od razu dodaje po poprawkach :) Również Pozdrawiam :*

      Usuń