piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 44



- Maja poroniła - pierwsze słowa, które usłyszałam z samego rana. 

Nie wiedziałam o co chodzi. Rozłączyłam się i patrzyłam z oczami jak pięciozłotówki na telefon. 

- Poczekaj pomału. Co Maja zrobiła ? - zapytałam cioci po ponownym zadzwonieniu.
- Maja poroniła wczoraj popołudniu. 
- I dzwonisz dopiero dzisiaj ?! 
- Jest w szoku i nie chce nikogo widzieć.
- Będę za kilka godzin - rozłączyłam się i zabrałam się za szybkie pakowanie.

Wzięłam torbę sportową i spakowałam do niej ubrania i kilka par butów. Do kosmetyczki włożyłam najpotrzebniejsze kosmetyki i rzeczy do codziennej higieny. Zapakowałam to do torby i zapięłam ją. Zobaczyłam czy w torebce mam wszystko i zniosłam ją wraz z bagażem na dół. Przed wyjazdem  powiedziałam mamie co się stało. Zmartwiła się. Zrobiła mi kanapki i kawę w termosie. Było przed szóstą. Miałam jechać dziś na badania, ale wale na to. Mama nie była zadowolona, że z takim stosunkiem podchodzę do badań, ale obiecałam, że zrobię w Katowicach. Nie chciało mi się tłuc pociągiem czy autobusem więc postanowiłam jechać autkiem. Bałam się, że nie wyrobię cała drogę jechać. Włożyłam bagaż do samochodu razem z prowiantem. Podziękowałam mamie i pożegnałam się. 
Wyjechałam kilka minut po szóstej. Przy dobrych wiatrach miałam być w Kato za 5 godzin. Postanowiłam jechać przez Niemcy, przynajmniej czas zaoszczędze. Nawigacja pokazuje 50 km. prostej drogi. Rozmyślając przypomniało mi się wczorajsze spotkanie z Jakubem. Na same wspomnienie uśmiechnęłam się. Oczywiście nie poszłam sama, poprosiłam Łukasza, który zgodził się od razu. Widać po Kubie, że się zmienił. Zaczęliśmy od nowa. Chcę dać mu drugą szansę, bo każdy na nią zasługuje. Mam nadzieję, że jej nie zmarnuje. Bardzo miło spędziłam czas w towarzystwie chłopaków. Przynajmniej zapomniałam o Zbyszku. Nie wiem co mam robić. Serce mówi mi by to wszystko wyjaśnić, a rozum by go zostawić i szukać nowego, który będzie mnie wart. Ale czy jest taki facet na świecie ? Dla mnie był nim Zbyszek, ale jak widać byłam tylko dla niego odskocznią. Chciał się zabawić. Starłam łzy, które wytaczały swoje ścieżki na moich policzkach. Nie będę znowu płakać przez jakiegoś palanta. Najważniejsza była teraz Majka i Michał. 
Po drodze próbowałam się zatrzymywać jak najmniej. W Katowicach byłam po 11. Zatrzymałam się na parkingu przed szpitalem. Szybko wysiadłam, zamknęłam samochód i pobiegłam do budynku. Gdy byłam na oddziale Ginekologiczno- Położniczym pierwsze co zauważyłam to Michała siedzącego na krześle opartego o ręce. Podeszłam do niego i położyłam na jego ramieniu rękę. Rozpłakał się jak małe dziecko. Przytuliłam go i pozwoliłam mu dać upust emocjom. Sama nie ukrywałam łez. Było mi go żal. Wiedziałam jak czekał z niecierpliwością na tą malutką kruszynkę. Dla niego zawsze jest najważniejsza rodzina i przyjaciele, a teraz stracił jedną z najważniejszych osób w swoim życiu. Po 30 minutach oderwał się ode mnie. Wstałam i chciałam iść do Majki, ale zatrzymał mnie łapiąc za rękę

- Nie idź do niej - nalegał
- Michał to moja przyjaciółka muszę iść
Nie zważając na jego protesty, weszłam do sali. Maja nie wyglądała jak zawsze. Była podłączona do mnóstwa kabelków, blada, ręce w siniakach, smutna. Zmartwiłam się.
- Wyjdź stąd - powiedziała gdy chciałam podejść do łóżka.
- Maja ty potrzebujesz teraz wsparcia i ja i Michał...
- Nie wypowiadaj jego imienia przy mnie - zdenerwowała się, a ja przestraszyłam.
- Co ty gadasz Majka, dlaczego tak reagujesz ? Coś ci zrobił ?
- Dla twojego dobra lepiej, żebyś wyszła 
- Ja wiem, że jesteś w szoku, załamana, ale ...
- Czy ty głucha jesteś ! Kazałam ci wyjść ! - uniosła się, a mnie jej słowa zraniły.

- Nie słyszałaś co powiedziała, masz wyjść - odwróciłam się i ujrzałam jakiegoś kolesia. Na pierwszy rzut oka ma jakieś 25 lat. - Koleżankę chyba musi ochrona wywalić, bo nie słyszy co się do niej mówi.
- Sama wyjdę. - wkurzona, szybkim krokiem opuściłam salę. 
Wróciłam do Michała, który siedział w tym samym miejscu i tępo patrzył się w podłogę.
- Misiek, możesz mi wyjaśnić o co tutaj chodzi ? Kim jest ten koleś ?-  podniósł się, oparłszy się plecami o ścianę, po dłuższej chwili powiedział
- Ona poroniła
- To wiem, ciocia mi powiedziała, ale co ją tak zmieniło ? Przecież nie to poronienie.
- Naćpała się  - jemu poleciały ponownie łzy, a mnie wmurowało w tą ścianę
- Jak to ? Przecież Maja nigdy by tego nie wzięła
- Przez nią moja kruszyna umarła. Nie wybaczę jej tego - ponownie przytuliłam siatkarza.
- A wiesz kim jest ten facet ?
- Na pewno jej przyjaciel do ćpania. Nie interesuje mnie on, ani ona. 
- Przepraszam nie powinnam cię ciągle pytać 
- Nic nie szkodzi, przecież nic nie wiedziałaś 
- Chodź jedziemy do domu - zaproponowałam
- Ty jedź, na pewno jesteś zmęczona, ja zostanę.
- Michał nic tutaj ciebie nie trzyma. Nie masz po co tutaj zostać - dotknęłam jego ramienia.- po kilku minutach milczenia wstał i razem ze mną udał się do samochodu.

Z racji tego, że siatkarz przyjechał prosto z lotniska, pojechaliśmy moim samochodem. Włożył walizkę do bagażnika i zajął miejsce obok mnie. Do Żor jechaliśmy godzinę, nikt się nie odezwał. Gdy dojechaliśmy na miejsce przyjmujący wziął walizki. Ja zajechałam jeszcze do najbliższego sklepu po żywność, bo siatkarz nie miał nic w lodówce. Zajechałam jeszcze na stację benzynową ponieważ nie miałam już benzyny w baku. Do domu Michała przyjechałam po godzinie. Rozpakowałam zakupy i zrobiłam coś do jedzenia. Postawiłam na naleśniki. Zrobione zaniosłam chłopakowi do sypialni. Gdy weszłam leżał bokiem ze zdjęciem z USG i szlochał. Położyłam talerz na szafce nocnej i usiadłam obok niego. Głaskałam go po plecach by choć trochę uspokoić. Na marne, bo jeszcze bardziej się rozpłakał mocząc po raz kolejny moją koszulkę. Jedną ręką obejmowałam siatkarza, a drugą głaskałam plecy. 

- Zjedz coś. Na pewno nie jadłeś długo. 
- Nie jestem głodny - powiedział pociągając nosem
- Proszę - odsunęłam się by popatrzeć mu w oczy. Starłam łzy z policzków i lekko się uśmiechnęłam. Michał pokiwał głową na tak, a ja przytuliłam go.

Po chwili wstałam i wyszłam z sypialni. Zauważyłam telefon przyjmującego na blacie w kuchni. Wzięłam do ręki i wyszukałam numeru do mamy chłopaka. Uważałam, że dobrze robiłam. On nie powinien być sam, a przy rodzicach poczuje się najlepiej. Spisałam numer na mój telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po kilku sygnałach usłyszałam głos starszej pani

- Tak słucham, kto dzwoni ?
- Dzień dobry. Z tej strony Dominika Belewska, przyjaciółka Michała. 
- Dzień dobry - słychać było, że była zmieszana- coś się stało ?
- To nie jest rozmowa na telefon. Mogłaby pani z mężem przyjechać do Żor ?
- Dziecko drogie jesteśmy w Wałczu i dopiero byśmy byli w Żorach jutro wieczorem. Z Michałem wszystko w porządku ? Możesz powiedzieć co się stało ? - zawahałam się, nie wiedziałam czy mam powiedzieć.
- Majka poroniła. Michał jest załamany. On potrzebuje wsparcia i bliskości państwa. Ja mu nie wystarczę.
- O Matulu. A co z Majusią ?
- Nie wiem nie chciała ze mną, ani z Michałem rozmawiać. 
- Ale co się stało, że poroniła ?
- Brała narkotyki - łzy spływały po moich policzkach. Dalej nie mogłam uwierzyć, że to zrobiła
- O mój Boże.- kobieta była w szoku - Dziękuje, że do mnie zadzwoniłaś, jestem Ci bardzo wdzięczna. Przyjadę z mężem jak najszybciej. Mogłabyś mi powiedzieć jeszcze gdzie jesteście ?
- U Michała w domu. 
- Dobrze dziękuje bardzo. 
- Uważałam, że tak będzie najlepiej, to ja dziękuje. Do widzenia. 
- Do widzenia. 

Odłożyłam telefon i oparłam głowę o ręce. Wzięłam kilka głębszych wdechów. Wstałam zjadłam naleśnika i poszłam się wykąpać. Walizki chłopak położył u siebie w sypialni więc tam się skierowałam. Siatkarz zasnął na łóżku. Przykryłam go kocem i wzięłam pusty talerz. Najważniejsze, że zjadł. Pomyślałam. Odniosłam naczynie do kuchni wkładając je do zmywarki. Wróciłam po torbę i zaniosłam do pokoju gościnnego. Wzięłam piżamę i kosmetyczkę i udałam się do łazienki. Szybki prysznic, umyte zęby i mogłam się położyć spać. Niby było popołudnie, ale byłam strasznie wykończona. Po kilku minutach odpłynęłam w krainę Morfeusza. 



******
Zaraz święta więc i czas się znalazł, a wena pomału wraca :)
Dziękuje wszystkim, którzy zostali :*. Mam nadzieję, że się podoba :). 

Życzę wszystkim zdrowych, spokojnych, rodzinnych Świąt Wielkanocnych :* <3

Antiga podał szeroki skład na rok reprezentacyjny 2015 !
 Dużym zaskoczeniem ( pozytywnym oczywiście :D ) jest Grzesiu Bociek ( który wczoraj ogłosił wygraną z nowotworem i powrotem do gry :D ), ale jest mi szkoda, że powołania nie dostał Zibi :(.  

Pozdrawiam Dooma :).