wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział 63



Ósmego lipca, o godzinie trzeciej nad ranem Zbyszek postanowił obudzić cały dom tylko dlatego, że on musiał się przygotować do podróży. Myślałam, że go zamorduje. Madzia wyszła na korytarz przecierając dłonią zaspane oczy i pytając się co się dzieje. Odesłałam ją do łóżka i uspokoiłam przyjaciółkę, zapewniając ją, że wszystko jest w porządku. Sama poszłam do wyra, drzemiąc w nim jeszcze czterdzieści minut. O trzeciej-czterdzieści budzik zadzwonił, a ja niechętnie wygrzebałam się spod kołdry. Odsłoniłam firany, a moje oczy dostrzegły przepiękny wschód słońca. Zmrużyłam lekko oczy i popatrzyłam jeszcze chwile na spokojne ulice osiedlowe. W pokoju związałam włosy w niedbałego koka, nałożyłam Zbyszka bluzę, bo zrobiło mi się zimno. Na wpół śpiąco zrobiłam nam obojgu kawy. Do wyjścia mieliśmy godzinę, a ta panienka od godziny siedziała w toalecie. Wywróciłam oczami i w myślach błagałam tych u góry by dali mi siłę i cierpliwość. Szybko wypiłam kawę i poszłam do pokoju by chociaż częściowo się ubrać. Zdążyłam założyć białe, koronkowe majteczki i spódniczkę za kolano w kolorze jasnego dżinsu, gdy siatkarz wyszedł z łazienki gotowy do wyjścia. Wzięłam resztę ubrań i wyminęłam go w drzwiach. Szybko dokończyłam się ubierać nakładając do kompletu biały koronkowy biustonosz bez fiszbin i białą w koronkowe wzroki bluzkę na grubszych ramiączkach. Umyłam zęby i przemyłam twarz. W pokoju się pomalowałam i spryskałam ulubionymi perfumami. Do torebki dopakowałam kilka rzeczy i sprawdziłam czy mam dokumenty. Zbyszek stał na przedpokoju z plecakiem na ramieniu i walizkami przy sobie i czekał na mnie. Popatrzyłam na niego ze złością i ubrałam białe trampki bez sznurówek. Wyszedł pierwszy z mieszkania kierując się do windy, ja zamknęłam mieszkanie i również podreptałam do windy. Zjechaliśmy na parter i udaliśmy się do mojego bmw, które chłopak przejął po " śmierci" Audi. Nie wiem jakim cudem on to zrobił, ale rozwalił moje ulubione autko na strzępy. W marcu wjechał w wielką kałużę i musiał jechać do serwisu, później coś z silnikiem poszło, a na samym końcu akumulator wysiadł i po samochodzie. Na pewno coś tam jeszcze się zepsuło, ale przecież baby się nie znają dlatego nic więcej mi nie powiedział. 
W godzinkę dotarliśmy na lotnisko w Krakowie. Nasze miejsce docelowe było mi nieznane.
Te wakacje są prezentem od Zbyszka na moje dwudzieste urodziny. Nie pytałam go gdzie lecimy, miała ty być niespodzianka. Nie zwróciłam uwagi na mały telebim przy terminalu, na którym była nazwa miejscowości, a nawet wypowiadany nasz lot nie dotarł do moich uszu. Moja poranna złość na chłopaka minęła w drodze do Krakowa, jak to zwykle by załagodzić moje fochy, gładził swoją wielką dłonią moje udo i mówił, że nie zapomnę tych wakacji do końca życia. Szczerze mówiąc troszkę zdziwił mnie tymi słowami, bo w końcu oświadczyny już były, więc nic wielkiego nie powinno się zdarzyć. 
Po pięciogodzinnej podróży i dwóch przesiadkach dotarliśmy na przepiękną wyspę Pag w Chorwacji. Dolecieliśmy w godzinach po południowych, zameldowaliśmy się i będąc już w pokoju odświeżyliśmy się i przebraliśmy w luźniejsze ubrania. Po wykąpaniu nałożyłam na siebie niedawno zakupiony strój kąpielowy. Bez żadnych wzorków, miał jedynie na górnej części spływający materiał, bez ramiączek, całość była w kolorze brzoskwiniowym. Nałożyłam białą tunikę coś w stylu "kimono", a na nogi wsunęłam sandałki. W plecak chłopaka włożyłam dwa większe ręczniki, dwie butelki wody i nasze dokumenty. Zbyszek postanowił iść w samych kąpielówkach i japonkach. Najpierw przeszliśmy się po okolicy. Zobaczyliśmy gdzie są najbliższe sklepiki, odwiedziliśmy jeden coś w stylu naszego kiosku. Zaopatrzyliśmy się w mapy wyspy, jak i książki turystyczne z atrakcjami Chorwacji. Po małych zakupach skierowaliśmy się na plażę przed hotelem. Plaża była kamienista i bardzo mała więc postanowiliśmy tylko zamoczyć stopy w ciepłym morzu i chwile posiedzieć na ręcznikach. Po półtorej godzinie wróciliśmy na hotelowy basen. Do kolacji okupowaliśmy leżaki. Gdy zbliżała się godzina wieczornego posiłku udaliśmy się do pokoju by się przebrać, a potem z powrotem zeszliśmy na dół. Po zjedzonym posiłku przeszliśmy się po plaży. Zmęczeni godzinnym chodzeniem, po powrocie do budynku i po wykąpaniu od razu zasnęliśmy.
Na następny dzień zaplanowany był masaż i odpoczywanie nad basenem popijając koktajle i drinki z hotelowego baru. Podczas dziesięciodniowego pobytu w Chorwacji zwiedziliśmy Park Narodowy Krka i tak jak w Kanadzie nad wodospadem Niagara, tak i tutaj stateczkiem podpłynęliśmy pod sam wodospad Skradinski. Park Narodowy Plitwiczka jezera był kolejnym na naszej liście. Zwiedziliśmy go piechotą, później zorganizowane były wspinaczki, na którą ze Zbyszkiem poszliśmy. Nogi bolały niemiłosiernie lecz cały ten ból minął po skoku z wodospadu. Nie chciałam skakać, okropnie się bałam i wahałam się czy zrobić to czy nie. Siatkarz w końcu się zdenerwował i podniósł mnie. Zaczęłam się drzeć na niego i instynktownie oplotłam go nogami w pasie. Nie zdążyłam zaprotestować. Z pomocą Zbyszka skoczyłam z około 15 metrowej skały. Po skoku cieszyłam się jak dziecko. Chciałam jeszcze raz to zrobić lecz ponowne wejście zajęło by mi półtorej godziny, a z konta ubyło w przeliczeniu na polską walutę około dwustu złotych. Następne dni spędziliśmy "na walizkach". Najpierw na Istrze  jedeń dzień zwiedzaliśmy safari, a kolejnego dnia narzeczony uczył mnie grać w golfa. Na innych wyspach Chorwacji odpoczywaliśmy na plażach jak i również nurkowaliśmy i oglądaliśmy delfiny w delfinarium na wyspie Lošinj. Na sam koniec naszego pobytu wróciliśmy na wyspę Pag i skorzystaliśmy z nocnego życia na tej wyspie. Odwiedziliśmy mnóstwo klubów, czego skutkiem rano, a raczej popołudniu, był kac. W dzień powrotu ciężko było mi opuszczać ten przepiękny kraj. Zbyszek siłą zaciągnął mnie do wynajętego samochodu. Nie mogłam się opanować i kilka łez popłynęło mi po policzkach. Chłopak to zauważył i oczywiście wyśmiał mój obecny stan.

 I czego beczysz ? Zaraz będziesz marudzić i się denerwować, bo masz nie wodoodporny makijaż 
- Bo nie chcę wyjeżdżać ! A ty jesteś głupi ! Faceci to idioci ! Od tygodnia kretynie się nie pomalowałam, ale ty nawet w tych +10 soczewkach nie zauważysz tego ! 
- Spokojnie kochanie - zaśmiał się i przygarnął mnie ramieniem tak, że głowę miałam na jego klatce piersiowej - można tutaj zawsze wrócić na kilka dni, ale są też inne miejsca do zwiedzenia. Poza tym to nie koniec atrakcji piękna - ostanie słowo wyszeptał mi wprost do ucha. Ciarki miałam na całym ciele. 
- A co jeszcze mi pokażesz, hmmm ? 
- Niespodzianka - uśmiechnął się i nic już więcej nie powiedział. 

Zmęczona po nocnym imprezowaniu zasnęłam wtulona w niego i obudziłam się dopiero na lotnisku w Zadar. Czekaliśmy na nasz lot i gdy jedna z pań pracująca na lotnisku wypowiedziała lot do Rzymu, Zbyszek wstał i złapał rączkę walizki, a drugą rękę wyciągnął do mnie. Zdziwionym spojrzeniem popatrzyłam na niego.

- Ty żartujesz ? - zapytałam niepewnie łapiąc jego dłoń 
- Nie, mówiłem, że to nie koniec atrakcji - uśmiechnął się i pewniej objął moją rękę. 

Złapałam moją walizkę i razem z chłopakiem udaliśmy się na odprawę, a później do samolotu. Przelot trwał godzinkę. Z Ciampino Airport do hotelu w centrum miasta pojechaliśmy taksówką. Było już po dwudziestej pierwszej, mi się jeść nie chciało więc od razu po dotarciu do hotelu i zameldowaniu się runęłam jak długa na łóżko i zasnęłam. 
Następnego dnia Zbyszek miał do załatwienia kilka spraw. Gdy się obudziłam nie zastałam go w pokoju. Zostawił jedynie karteczkę z wiadomością 


Zobaczymy się dopiero na kolacji. Musze pozałatwiać kilka ważnych spraw więc może mi zając cały dzień. Jeżeli będę się spóźniać zacznij beze mnie. Kolacja zaczyna się o 20. 
Kocham Cię Miśka <3.

Uśmiechnęłam się i poszłam do łazienki nalać wody do wanny. Wzięłam długą kąpiel. Postanowiłam wyjść na miasto. Ubrałam się w zwiewną, ciemnoniebieską sukienkę, a na nogi nałożyłam sandałki. Do ręki wzięłam kapelusz i torebkę. Zjadłam szybciutko śniadanie i ruszyłam na miasto. Ponownie zwiedziłam Forum Romanum, Kapitol, przeszłam się na schody hiszpańskie. Po drodze zaliczyłam cztery lodziarnie. Uwielbiam lody włoskie, są najlepsze na świecie ! Odwiedziłam też kilka sklepów. Około siedemnastej wróciłam do hotelu. Zbyszka dalej nie było. Pooglądałam telewizję i równo o dwudziestej zeszłam do restauracji, która umiejscowiona była na parterze budynku. Przy jednym ze stolików siedział mój narzeczony. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. W miłej atmosferze zjedliśmy obiadokolację. 
Następny dzień spędziliśmy już razem. Rano pojechaliśmy do Watykanu i trafiliśmy na audiencję papieską więc przyłączyliśmy się do zgromadzonego ludu na placu św. Piotra. Wysłuchaliśmy do końca słów papieża, a później poszliśmy na pyszną pizze, która znajduję się bardzo blisko bazyliki. Resztę dnia spędziliśmy na "szlajaniu" się po mieście. Zbyszek był dzisiaj nadzwyczaj podniecony. Bardzo dużo mówił, non stop się uśmiechał, obdarowywał mnie pocałunkami. Wieczorem siedząc na tarasie, popijając wino nie mogłam już wytrzymać, ciekawość wzięła górę. 

- Co ty dzisiaj taki podekscytowany jesteś ?- jako, że siedziałam między jego nogami, a plecy miałam oparte o jego klatkę piersiową, głowę, opartą o chłopaka ramię, podniosłam do góry by móc spojrzeć w jego oczy. Od razu dostrzegłam iskierki w oczach. Troszkę się przestraszyłam, bo narzeczony zawsze tak reagował jak był spragniony seksu, a ja nie byłam jeszcze gotowa. Po dłuższym milczeniu siatkarza lekko klepnęłam go w udo, co go to obudziło. Spojrzał mi w oczy i złożył drobny całus na ustach. 
- Obiecasz, że się nie zdenerwujesz jak to usłyszysz ? 
- Jak to będzie coś co mi się nie spodoba to i może cię tymi rączkami uduszę - zaśmiałam się i uniosłam dłonie w górę. 
- Chcę abyś była szczęśliwa, wiesz jak mi bardzo zależy byś miała wszystko i była zadowolona...
- Jestem szczęśliwa. Mam ciebie i w końcu zamieszkamy razem, chociaż ojcu i dziadkom to się nie będzie podobać, bo nie jesteśmy po ślubie.
- No właśnie co to tego ślubu ...- nie dokończył, a ja popatrzyłam się na niego z oczami jak pięciozłotówki 
- Co ty wygadujesz ?
- Zabijesz mnie za to.
- Gadaj co ty kombinujesz !!!
- Za tydzień się pobieramy - popatrzył mi prosto w oczy, a dla mnie świat się zatrzymał po usłyszeniu tych słów. 


*******
Witam Was !
Nie planowałam tego. Rozdział jest pisany "na spontanie", nic tutaj nie planowałam z góry.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba i zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza :D. To bardzo motywuje, a teraz kiedy całkowicie odechciało mi się tutaj pisać, może to sprawić, że na nowo zakocham się w moim " pierwszym dzieciątku". 
Zachęcam więc do napisania paru słów, wam to nie zajmie dużo czasu, a mi będzie niezmiernie miło czytać wasze słowa :).

Pozdrawiam Dooma :).