poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 5

"Moim ce­lem jest spełnianie niereal­nych marzeń i snów, naj­wspa­nial­szej rzeczy­wis­tości jaką możemy so­bie wyobrazić."

Właśnie jestem pod halą i teraz mogę śmiało powiedzieć, że tu jest dopiero tłok, a nie w supermarketach przed świętami. Jestem 10 minut przed czasem więc zadzwoniłam do Anki z zapytaniem się czy już dotarli. Jak się dowiedziałam, że się odrobinę spóźnią, bo stoją w korku tuż przy Spodku. Nie chciało mi się stać i czekać na nich, więc odszukałam wzrokiem jakiejś wolnej ławki. Gdy znalazłam po dłuższym czasie miejsce do siedzenia, poszłam w tamtym kierunku. Usiadłam na ławce i wyciągnęłam aparat w celu sprawdzenia zdjęć jakie mi wyszły. Byłam zadowolona z tych fotografii. Mama zawsze mi powtarzała, że mam ukryte talenty i żebym zawsze próbowała wszystkiego, abym odnalazła swoje pasje. I tak próbując wszystko co tylko chciałam zainteresowała mnie siatkówka i taniec. W pewnej chwili zadzwonił mi telefon, więc są już pewnie na parkingu. Wstałam z ławki i kierowałam się w stronę zaparkowanego samochodu, jednocześnie wybierając numer do kuzynki. Powiedziała mi, żebym skierowała się na tyły hali. Poszłam  tamtym kierunku. Gdy znalazłam się w wyznaczonym miejscu odnalazłam wzrokiem Rafała i Anie. Pomachałam do nich i szybszym krokiem szłam do nich. 

- No siemka. Wcześniej się wyjeżdża ciepusy !. 
-Ej, ej grzeczniej moja droga. Nie moja wina, że pod samym studiem była stłuczka i nie mogłem wyjechać. 
- Dobra, dobra. To jak idziemy ?
- Już chwile tylko wezmę sprzęt i idziemy. - Rafał podszedł do bagażnika i wyjął dwa aparaty z trzema obiektywami w torbie. Stwierdził, ze stojak nie jest mu potrzebny więc zostawił go w środku w aucie. 

Poszliśmy bocznym wejściem, tam gdzie zawsze wchodzą siatkarze. Rafi dostał propozycję robienia zdjęć na tym meczu przez jakiś portal siatkarski więc jak i tak idzie to podjął się tej pracy. Dostał 3 identyfikatory które uprawniają nas do swobodnego "zwiedzania" hali, a miał 3, bo "ubłagał" tam szefów, aby mu dali jeszcze 2. Wariat po prostu wariat. Czyli weszliśmy tamtym wejściem i kierowaliśmy się w stronę, gdzie miał się rozegrać mecz. Byłam zachwycona. Moje marzenia się spełniają i mogę powiedzieć, że jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Gdy dotarliśmy na halę i zajęliśmy( ja i Ania oczywiście, bo Rafał jak tylko usiadłyśmy to podał nam torby i poszedł cykać zdjęcia kibiców i czekał, aż siatkarze przyjdą na rozgrzewkę) nasze miejsca wyjęłam z plecaka koszulkę biało- czerwoną. Anka też była przygotowana i miała na sobie podobną do mnie koszulkę. Była godzina 18:48, a Spodek prawie cały zapełniony. Wyjęłam aparat i zrobiłam kuzynce zdjęcie i ona zrobiła mi, a później tak bardzo popularną "samojebkę" sobie strzeliłyśmy. Wymieniłam kartę w aparacie ponieważ miałam już 1200 zdjęć i więcej bym nie zrobiła. Gdy aparat był gotowy "do pracy " na parkiet weszły nasze orzełki. Wszyscy kibice znajdujący się na hali zaczęli śpiewać znane polskie przyśpiewki jak "POLSKA BIAŁO-CZERWONI" lub "KTO WYGRA MECZ ? POLSKA! ..." i wiele innych. Po nich wybiegli Amerykanie. Na trybunach siedziała jedna grupka licząca około 60 kibiców z USA. Porobiłam kilka zdjęć jak się siatkarze rozgrzewają.  O 19:40 mecz się rozpoczął. Podczas śpiewania Mazurka miałam ciarki na ciele i łzy w oczach. W wyjściowej szóstce Polaków wyszli: Marcin Możdżonek, Grzesiek Kosok, Łukasz Żygadło, Michał Kubiak, Bartosz Kurek, Zbigniew Bartman i na libero Krzysiek Ignaczak. Mecz pełen emocji i nerwów w niektórych momentach, ale szczęśliwy dla nas, bo wygraliśmy go 3:1. Za pewnie gardło będzie mnie boleć przez najbliższy tydzień przez to kibicowanie. Po skończonym meczu porobiłam jeszcze zdjęcia siatkarzom i poczekaliśmy jak Rafał wróci ze swojej misji. Strasznie się to dłużyło. Sportowcy  poszli już do szatni, hala prawie pusta, a nasz fotograf musiał urządzić sobie pogawędkę z kolegą. Powiedziałam Ance że idę przed hale. Zgodziła się i powiedział, żebym czekała w pobliżu samochodu. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam. Szłam korytarzem odpisując mamie na sms gdy nagle na kogoś wpadłam ZNOWU. Popatrzyłam się na tą osobę i się zaśmiałam 

- Przepraszam po raz drugi, że na pana wpadłam.- uśmiechnęłam się do Bartmana.
- To jakieś przeznaczenie, że po raz kolejny na siebie wpadamy.
- Powiedzmy.
- To może w ramach przeprosin zaproszę panią na kawę i ciacho ? 
- Ale, że teraz? Nie jest pan zmęczony po meczu ?- ja pierdole on chce się umówić na kawę. Zawał na miejscu.
- Teraz to akurat musimy jechać do hotelu na różne zabiegi, ale może wymienimy się numerami i jutro, o której pani godzinie pasuje to się spotkamy?
- Okej - wyjął swój telefonik i podał mi go, a ja zapisałam swój numer. Powiedział, że będziemy w kontakcie i przeprosił, ale musiał już iść. Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją drogę. Przy samochodzie czekała już para. 
- Ej 3 tygodnie na ziemi Śląskiej i już podrywa. - Rafał ja zwykle chciał mnie wkurzyć, ale nie tym razem. Dzisiejszy dzień zaliczam do najlepszych moim życiu i nikt go nie zepsuje. 



*****
Przepraszam :( Miałam dodać w weekend i nie dodałam. Miałam taki zapiernicz w szkole i jeszcze mecz i turniej, a w sobotę i niedziele w końcu zasiadłam do pisania i nie mogłam nic napisać. Przeziębiłam się i odebrało mi to chęci do pisania :( Zobaczymy jak to będzie w następny weekend, jak napisze to będzie, a jak nie to postaram się dodać rozdział w tygodniu. Pozdrawiam i trzymajcie się cieplutko Dooma :). 

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 4


"Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości.
 Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej.
 Jeśli kiedyś uda ci się trwać w teraźniejszości, staniesz się szczęśliwym człowiekiem."

 Obudziłam się o ósmej. Nie mogę ponownie zasnąć wiedząc co się dzisiaj wydarzy. Do meczu zostało dwanaście godzin . Rafał z Anią postanowili, że przyjadą po mnie dwie godz. przed meczem. Do Katowic jedzie się zaledwie dwadzieścia minut, ale nie wiadomo co się stanie po drodze. Nie mogę zapomnieć o tej sytuacji ze Zbyszkiem co się wczoraj stała. Jak tylko o nim pomyśle mam lekkie motyle w brzuchu. To jest chore. Jedna taka sytuacja i już takie uczucie. Boże jestem wariatką. Wujek jest w pracy, a ciocia ma dzisiaj wolne więc za pewnie jeszcze śpi. Postanowiłam zrobić dla nas śniadanie. Zeszłam na dół i udałam się do kuchni. Postanowiłam na naleśniki, bo wiem jak ciocia je lubi. Wyjęłam wszystkie potrzebne produkty, później zrobiłam masę do naleśników, w tym czasie rozgrzałam patelnie. Gdy smażyłam naleśniki  rozdzwonił się mój telefon. 

- Tak słucham ?
- Cześć Misia !
- Wiki, hej kochanie! Co słychać u ciebie misiaczku ? Wszystko w porządku ? Zdrowa jesteś?
- Jest okej . Jestem zdrowa . Kiedy się zobaczymy ? Strasznie tęsknie .
- Poczekaj włączę na głośno mówiący, bo smażę naleśniki - przełączyłam, odłożyłam telefon na blat - Kochanie nie wiem kiedy przyjadę. Muszę tutaj zostać na tą chwilę. Może dopiero w listopadzie lub w grudniu. Nie wiem . - mówiąc to przełożyłam gotowy naleśnik na talerz i wlałam masę na patelnie, by zrobić kolejny. - A mama gdzie jest ?
- Poszła do sklepu .
- To ty sama w domu siedzisz!?
- Jestem w samochodzie. Nie chciałam iść.
- Dupę wozić chcesz, a pomóc mamie to nie  ?
- Oj nie marudź.
- Wika proszę cię, pomóż mamie jak mnie nie ma.
- No pomagam przecież !
- Dobra temat skończony. Pogadałabym dłużej, ale muszę kończyć. Kocham Cię, buziaczki malutka, powiedz mamie, że ją kocham i buziaka ode mnie daj.
- Okej . Też Cię kocham Misia . Papa - cmoknęła do telefonu, tak jak zawsze to robiła.
- Papa. Do usłyszenia - rozłączyłam się.

Brakowało mi jej. Brakowało mi jej towarzystwa. Zawsze była ze mną i nie przeszkadzało mi to. Kocham moją malutką siostrzyczkę i zawsze jak będzie potrzebować pomocy to przyjadę do niej od razu. Przygotowałam resztę śniadania. Naleśniki były z nutellą ( bitą śmietaną lub owocami), dżemem i serkiem. Poszłam po ciocię, która jak się okazało już wstała. 

-Chodź ciociu śniadanie czeka.
- Zrobiłaś śniadanie? Miśka wiesz, że ja bym zrobiła.
- Ty dzisiaj masz wolne, a po drugie to wcześniej wstałam i nudziło mi się- mówiąc to zeszłyśmy po schodach i weszłyśmy do salonu .
- I jeszcze takie śniadanie. Domiś no !
- Oj nie marudź tylko jedz. - usiadłyśmy do stołu i każda z nas nałożyła naleśnika z czym chce.
- To teraz powiedz dlaczego tak wcześnie wstałaś ?
- Przebudziłam się i po prostu nie mogłam z powrotem zasnąć.
- Śniło ci się to znowu? - ciocia od razu się zmartwiła.
- Nie. Nie myślę już o tym, nie myślę o Kubie. Nie patrze w przeszłość tylko żyje tym co teraz.
- Cieszę się, że to minęło. Jestem z ciebie dumna .
-  Dziękuje.
- Czyli mam rozumieć, że nie mogłaś zasnąć z powodu meczu ?
- Jak ty mnie dobrze znasz- po tych słowach zaczęliśmy się śmiać .

Po skończonym śniadaniu posprzątaliśmy razem. Ja poszłam do swojego pokoju. Włączyłam komputer i wzięłam z szafki nocnej telefon. Wykręciłam numer do Ani.

- Cześć Miśka. Coś się stało ?
- Hej Ania. Nie nic, mam jedną sprawę. Przeszkadzam ?
- Nie coś ty. Jestem u Rafała w pracy. No gadaj co to za sprawa.
- Wiesz, bo chciałabym się przejść po Dąbrowie i Katowicach, to może spotkamy się pod halą? Wy i tak od razu po pracy przyjeżdżacie.
- Jeżeli ty tak chcesz, to okej.
- Dzięki kochana. To spotykamy się 18.30 przed halą.?
- Tak. Jak będziemy to puszczę strzałkę .
- Okej to będę czekać. Do zobaczenia.
-Pa pa .

Po rozmowie sprawdziłam pocztę, pousuwałam reklamy i odpisałam na wiadomości. Weszłam na facebook'a, odpisałam znajomym, dodałam kilka zdjęć z wczorajszego wypadu i zmieniłam profilówkę.
Poparzyłam jeszcze na posty zaległe i włączyłam YouTube. Przy tej piosence szperałam w szafie, żeby wybrać dzisiejsze ciuchy. Jak zwykle problem, bo to za krótka, a to nie pasuje, czyli norma u mnie. Po dłuższym niż zwykle wybieraniu zdecydowałam się na białą bokserkę, krótkie miętowe spodenki , trampki, kurtkę dżinsową i plecak. Poszłam do łazienki ubrać się i wyszykować . Włosy wyprostowałam i nałożyłam lekkii makijaż . Spryskała się perfumami od Coco Chanel. Zeszłam na dół gdzie siedziała ciocia na sofie i oglądała telewizję. 

-  Ciociu ja wychodzę.
- Gdzie ty się wybierasz? Ania przychodzi po ciebie ?
- Nie idę sama, z nimi spotkam się wieczorem przed halą. Pozwiedzam trochę Dąbrowę, a później pojadę do Katowic i sama tam pochodzę. Porobię zdjęcia i wyślę mamie.
- No nie jestem zadowolona, ale puszczę cię. Jakbyś się zgubiła, czy nie wiedziała w jaki autobus wsiąść to dzwoń, albo do mnie albo do Anki, Okej ?
 - Dobrze ciociu dziękuje - cmoknęłam ją w policzek i pobiegłam na górę do pokoju. 

Wzięłam plecak, wrzucając do niego wczorajszą, zakupioną mapę Katowic i okolic, butelkę wody, portfel z dokumentami, zeszyt do autografów( na wszelki wypadek), a w nim bilet na dzisiejszy mecz, koszulkę biało-czerwoną. Założyłam plecak, a przez ramię przerzuciłam torbę z moim aparatem. Rafał miał nam załatwić identyfikatory, żebyśmy mogli robić takim sprzętem zdjęcia, bo ponoć bez takiego dokumentu nie wolno na hale z lustrzankami wchodzić. Zeszłam na dół, zobaczyłam się jeszcze w lustrze i pożegnałam się z ciocią. Wyszłam z domu i musiałam iść z 30 min. do Dworca PKP na obrzeżach miasta. Założyłam moje słuchawki i włączyłam na mp4 ,weszłam w dawno nie włączaną playlistę. Odtworzyłam jedną z moich ulubionych piosenek, przy których mogę pomyśleć i powspominać. Po kilku sekundach słuchania tej piosenki, przypomniały mi się zajęcia z tańca. Tańczyłam od 2 klasy gimnazjum. Byłam w 2 grupach : Dancehall, tańce latynoamerykańskie. Czasami jeszcze chodziłam na hip- hop. Nikt ze znajomych nie wiedział tego. Jedynie Łukasz i Kuba. Mama mi się dziwiła jak ja miałam na to czas. Szkoła zazwyczaj do 14:30, treningi z siatkówki 3 razy w tygodniu po 2 godziny i tańce 4 razy w tygodniu też po 2 godziny. Kochałam to co robię. Musiałam przerwać tańczyć, dlatego że wyjechałam. Kuba odebrał mi wszystko co było dla mnie ważne, wiedział jak mnie zranić, gdzie jest mój najsłabszy punkt czyli uczucia. Zawsze byłam słaba, łatwo było mnie zranić. Taka już byłam i nie mogę tego zmienić. Po rozstaniu się z Kubą, mama i ciocia mówiły mi, żeby nie zaufać nikomu. Nie oddawać się w całości tej osobie, nie powierzać ważnych tajemnic. Tego się trzymam od tamtej chwili do dziś.  
Gdy przyszłam na dworzec zostało mi kilka minut do przyjazdu pociągu. Przełączyłam piosenkę  i wyciągnęłam mapę z plecaka. W domu zaznaczyłam miejsca gdzie chce pójść i zobaczyć. Spojrzałam jeszcze na godzinę w telefonie, która wskazywała 11:21. W oddali zauważyłam nadjeżdżający pociąg więc zwinęłam mapkę i czekałam, aż pociąg przyjedzie. Gdy przyjechał wsiadłam i pokazałam konduktorowi wcześniejszy zakupiony bilet przez wujka. Miałam zaledwie 5 minut do wysiadki więc postanowiłam postać. Po przejechaniu wysiadłam i poszłam na przystanek autobusowy, który miał mnie zabrać w sam środek Dąbrowy. Jak słuchałam kolejnej piosenki to znowu wróciły wspomnienia. Była cała grupa na hali wraz z siatkarzami KS Morze Bałtyk. Kończył się nam trening, a siatkarze Morza wchodzili na sale. Tańczyliśmy do tej piosenki i czułam na sobie wzrok wszystkich znajdujących się na hali. Wtedy też spojrzałam na Kubę. Nie, nie, nie, nie , przestań o nim myśleć. To jest skończony debil i nie masz już z nim nic do czynienia. Wsiadłam do autobusu, który właśnie przyjechał. Po dojechaniu w 15 minut wysiadłam, otworzyłam mapę i zobaczyłam, w którą stronę mam iść. Zobaczyłam większość tego miasta w 3 godziny. Postanowiłam przełożyć na inny dzień zwiedzanie Katowic, ponieważ zostały mi 3 i pół godziny do spotkania się z Anią i Rafałem. Poszłam na przystanek autobusowy, który zabierze mnie na dworzec. Musiałam poczekać 20 minut. Poszłam kupić bilet, a później spacerkiem do kawiarni naprzeciwko. Zamówiłam mrożoną kawę i poszłam na peron. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam piosenkę. Jak tylko pomyślałam o meczu to dostawałam mini zawału serca. Tak się cieszę, że w końcu spełni się jedno z moich marzeń. Miałam przeczucie, że to nie będzie zwykły mecz. Coś się stanie i nie mogę się tego doczekać. 

**** 
Przepraszam za to co napisałam :( Za długo to pisałam i naprawdę mam tysiące pomysłów i chce się z wami podzielić, a nie mogę tego napisać, bo nie pasuje. Zmieniałam ten rozdział chyba z 5 razy i teraz mi się w miarę podoba :P Na tą chwilę będę dodawać 2 rozdziały w tygodniu. Jeden w czwartek lub piątek, a drugi w niedziele. Zobaczymy czy to wypali :P Jak w każdym rozdziale Dziękuje za tyle wyświetleń <3 I dziękuje tym osobą, które komentują i mnie "wspierają" hahaha :) 
 NAPRAWDĘ JA NIE GRYZĘ I KLAWIATURA TEŻ NIE GRYZIE. KOMENTUJCIE BO TO MOTYWUJE. KRYTYKA MILE WIDZIANA:P. Za wszystkie błędy przepraszam i jak dacie znać co nie tak to poprawie :) . Do zobaczenia  i pozdrawiam Dooma :). 

czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 3

Katowice - przepiękne, nowoczesne miasto. Objechaliśmy, obeszliśmy praktycznie wszystkie miejsca. Zaczynając od Starówki, starych, zabytkowych kamienic, a kończąc na centrach handlowych. Moja szafa wzbogaciła się o kilka sukienek (letnich i bardziej eleganckich ), kila bluzek, spodenki i spodnie, cztery pary butów, ale za to mój portfel przechodzi anoreksje. Nigdy nie kupiłam tylu ubrań w jeden dzień. Calutki bagażnik był załadowany moimi i Anki zakupami. Biedny Rafał musiał targać nasze torby, ale obiecałyśmy mu za to kolacje, bo na obiad nie zdążymy. Właśnie jesteśmy w samochodzie i stoimy w korku. Nogi mnie masakrycznie bolą, telefon jest wyładowany, bo Wiktorii zachciało się pogadać jak to określiła " Się stęskniłam za tobą więc będziemy plotkować do wieczora" . Rozmawiałyśmy dobrą godzinę aż w końcu telefon mi padł. Chciałabym już być w domu i w łóżku, bo nie mam na nic siły. 

- Nie mówcie tylko, że jeszcze jest kilka centrów handlowych do których chcielibyście mnie zabrać, bo wyjdę z siebie. Jestem tak zmęczona, że chcę do domu i do łóżka.
- Miśka jeszcze tylko jedno miejsce i jedziemy do Dąbrowy obiecuje - powiedział Rafał i skręcił w prawo, wjeżdżając na duży parking. Wiedziałam dobrze gdzie jesteśmy. Nie wierzyłam własnym oczom. W tym momencie zapomniałam o całym bólu i zmęczeniu.
- Ja pieprze, nie wierzę, że tutaj jestem.
- Po pierwsze słownictwo moja droga, a po drugie to co ty myślałaś, że jak jesteś w 
Katowicach to Spodka nie zobaczysz. -powiedziała Ania, a Rafał przyznał jej racje.

Zaparkowaliśmy w odpowiednim miejscu i wysiedliśmy z samochodu. Samochód stał kilka miejsc dalej od autobusu, który reklamował tegoroczną Ligę Światową. Rafał dał mi lustrzankę, ponieważ jak to powiedział "Rozładował ci się telefon, a nie będziesz miała czy upamiętnić tych chwil więc trzymaj tylko nie zepsuj i nie zniszcz" . Wzięłam od niego sprzęt i trochę pozmieniałam ustawienia, żeby wyszły dobrej  jakości zdjęcia. Idąc usłyszałam dobrze bawiącą się grupkę młodzieży. Wy wnioskowałam to, ponieważ śmiali się z sucharów jakie pewna osoba z tej grupy rzucała i śmiejąc się tak głośno, ze mogli by ich usłyszeć na drugim końcu miasta. Nie popatrzyłam na nich, bo nie miałam po co. Porobiłam kilka fotek idąc z tyłu, ponieważ te zakochańce przyśpieszyli, a mi się nie chciało ich doganiać. Patrzyłam jakie mi zdjęcia wyszły nadal idąc, gdy nagle ktoś trącił mnie mocno ramieniem. Cała ręka  jakby mogła to by po tym mi odleciała. Cholernie bolało to, ale to moja wina, bo nie patrzyłam jak idę 

- Przepraszam bardzo - powiedzieliśmy jednocześnie.
Popatrzyłam mu w oczy i nie wierzyłam własnym oczom . Przede mną stoi Zbigniew Bartman. Nogi miałam jak z waty i nie mogłam nic powiedzieć. 
- Przepraszam panią bardzo. Zagapiłem się w telefon i nie widziałem jak idę. Nic pani nie jest ? -aha czyli to nie moja wina. Raczej po części moja, ale on też się zapatrzył . Gapię się na niego i stoję jak jakaś głupia idiotka i nic nie mogę powiedzieć. 
- Yyyy.... Nie nic mi nie jest- skłamałam- Przepraszam pana bardzo, zagapiłam się tak samo jak pan i nie patrzyłam jak idę.- Spojrzałam się w te jego zielone oczy i myślałam, że na zawał zejdę. Moglibyśmy tak stać i się patrzeć na siebie gdyby nie moja przecudowna kuzyneczka
- Miśka no kurde chodź tutaj !
- Idę już - Krzyknęłam do nich i odwróciłam się w stronę Bartmana- Przepraszam jeszcze raz - uśmiechnęłam się i podbiegłam do pary .

Z perspektywy Zbyszka
Wychodzę z hali odpisując na sms. Od 3 tygodni nie mogę z chłopakami zapomnieć tej sytuacji, która  wydarzyła się w Spale. Jak można być takim kretynem  by coś takiego zrobić kobiecie. Chociaż sam byłem taki wtedy, ale zrozumiałem swój błąd i jest mi wstyd z tego powodu. Idę odpisując na tego sms, gdy nagle wpadam na kogoś.. Po posturze ciała, które trąciłem przez przypadek, rozpoznałem, że to kobieta, ponieważ była chudziutka i moje lekkie trącenie mogło ją przewrócić i  wydawać  jakby potrącił ją tir.

- Przepraszam bardzo - powiedzieliśmy jednocześnie.Spojrzałem jej w oczy i zobaczyłem, że to ona. Serce zabiło mi szybciej. Widać, że nie mogła nic powiedzieć. Uśmiechnąłem się i powiedziałem :
- Przepraszam panią bardzo. Zagapiłem się w telefon i nie widziałem jak idę. Nic pani nie jest ?- cały czas patrze się w jej piękne, czekoladowe tęczówki i  nie mogę od nich oderwać oczu. Ma to coś co przyciąga za pewnie stado facetów. 
- Yyyy.... Nie nic mi nie jest. Przepraszam pana bardzo, zagapiłam się tak samo jak pan i nie patrzyłam jak idę. -Uśmiechnęła się cudownie, że każdy facet na zawał by zszedł. Moglibyśmy się tak patrzeć na siebie cały czas, ale ktoś zaczął ją wołać.  Już miałem spytać czy byśmy się kiedyś jeszcze spotkali, ale pierwsza zaczęła mówić 
 -Przepraszam jeszcze raz - uśmiechnęła się i podbiegła do dwójki osób jak podejrzewam ktoś z rodziny.

Poszedłem w stronę autobusu uśmiechając się pod nosem. Chłopaki widzieli całą tą akcje i jak tylko koło nich się pojawiłem zaczęli nawijać  

- Ty byś mógł trochę uważać ! Ile razy ci mówimy, że takie twoje trącenie to boli jakby  tir tą osobę przejechał ! No ile razy ! - Igła jak zwykle zaczął dramatyzować 
- Igła nie dramatyzuj, patrz jaki on zakochany stoi przed nami. I już nie taki jak dawniej, że chce przelecieć i zapomnieć, tylko żyć cały czas z nią - Kurek jak zwykle w takiej sytuacji nie powie tego normalnie tylko jakby recytował słowa Szekspira-  Normalnie z wariatami żyje.- powiedziałem
- Możecie zamknąć japy i patrzeć przed siebie! - powiedział Misiek K.

Wszyscy popatrzeli w miejsce wskazane przez Kubiaka. Widziałem jak się cieszy z czegoś. Z tego co dostrzegłem ten chłopak trzymał bilety, a jak później przyszedł Olek to powiedział nam ( po tym jak jęczeliśmy mu " nad uchem " ) że to bilety na jutrzejszy nasz mecz. Ucieszyłem się, że jeszcze mogę ją zobaczyć. Jeszcze mam szanse ją złapać i zaprosić gdzieś. Zobaczy się jutro 

- Nad czym tak myślisz " zakochańcu "?- zapytał Kubiak siadając obok mnie w autokarze. Nie odpowiedziałem mu nic. Nie umiałem sklecić nawet jednego zdania .
- Stary ty się naprawdę zakochałeś- Misiek klepnął mnie w ramie - Musisz ją jutro jakoś złapać i zaprosić gdzieś . 
- Chyba się naprawdę zakochałem . - powiedziałem to i włączyłem  iPod'a, zacząłem słuchać muzyki.  

Z perspektywy Dominiki  

- Mój kuzyn kupił 3 bilety na mecz Polska - USA. Nie muszę mówić na co, bo wiesz bardzo dobrze. Nie mógł pójść więc dał mi wiedząc, że się nie zmarnują w moich rękach i chciałbym się spytać czy idziesz  chociaż i tak wiemy, że nie odpuścisz takiej okazji . - mówiąc to Rafał trzymał w ręku 3 bilety na mecz siatkówki.

 Szczęka mi opadła i nie mogłam nic powiedzieć. Prawie się rozpłakałam jak to mówił. Uwiesiłam się mu na szyi, a ten podniósł mnie i zaczął kręcić dookoła.

- Dziękuje Ci bardzo. Po prostu nie wiem jak mam ci dziękować. Kocham cię - po tych słowach puścił mnie za ziemię, a ja mu dałam w policzek buziaka.
- Ej czuje się zazdrosna - Anka strzeliła tak zwanego " focha forevocha".

 Wtedy Rafi podszedł do niej i pocałował ją. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że są szczęśliwi i się kochają. Wtedy też zrozumiałam, że zapomniałam o Kubie i tej chorej sytuacji. Jak to powiedziała Ania : " Czas zapomnieć o przeszłości i żyć teraźniejszością ". 

****
Trzeci rozdział i niespodzianka. Napisałam to " z perspektywy ... " bo wydawało mi się konieczne w tym rozdziale.  Nie podoba mi się zbytnio ten rozdział. Wena mnie przez tą chorobę chyba opuściła. Dziękuje za 532 wyświetlenia <3  Przepraszam za błędy, myślę że mało ich popełniłam. :P
KOMENTUJCIE BO TO MOTYWUJE DO PISANIA NASTĘPNYCH ROZDZIAŁÓW !!!! 
Pozdrawiam Cieplutko Dooma :). 


sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 2


Posprzątałam po śniadaniu, wzięłam jabłko do ręki i poszłam na górę po laptopa . Było pięć minut do siódmej więc zostało mi jakieś dwie godzinki do przyjazdu Anki z Rafałem. Anka- moja kuzynka, z którą nie miałam jakiś wspaniałych relacji kilka lat temu. Teraz jesteśmy dla siebie jak siostry. Jest pięć lat starsza ode mnie, a  Rafał to jej narzeczony. Są ze sobą od trzech lat, a zaręczeni od roku. To wspaniała para, która uwielbia fotografie.  Rafał pracuje już jako fotograf, a Ania jest na trzecim roku studiów fotograficznych. 
Usiadłam na łóżku i odpaliłam komputer. W tym czasie jak mój komputerek się włączał ja dokończyłam owoc i wybierałam w co mam się ubrać. Do jakiegoś czasu jestem wybredna co do mody. Po dziesięciu minutach stania i patrzenia co mam w szafie wybrałam w końcu białą koszulkę , miętowa spódniczkę , buciki , torebkę i oczywiście dodatki . No to już jedno mamy z głowy. Wzięłam laptopa i położyłam na nogi. Pierwsze co to poczta. Odpisałam na wiadomości od przyjaciół, pousuwałam reklamy i weszłam na facebook'a, a tam znowu odpisałam na wiadomości , pousuwałam te durne zaproszenia do gierek. Przeglądałam co tam piszą i jeden post zwrócił mi szczególną uwagę . Było to od jednej z forum siatkarskich o meczu w Katowickim Spodku naszych orzełków. Jak ja bym chciała być na tym  meczu, ale biletu już wyprzedane więc czeka mnie kibicowanie przed telewizorem. Zobaczyłam jeszcze tumblr, dodałam kilka zdjęć i postów. Spoglądnęłam, która godzina i wyłączyłam urządzenie. Odłożyłam na komodę i poszłam na dół. Zrobiłam się głodna więc nasypałam płatków do jogurtu, wzięłam łyżeczkę i usiadłam na sofie. Odpaliłam telewizor i latałam z kanału na kanał, bo nic nie mogłam znaleźć. Nagle usłyszałam jak drzwi się otwierają i do salonu wchodzą zakochańce 

- A ty co jeszcze nie ubrana ? ! Ruchy kochana bo czas mija a mamy dużo do roboty - poganiała mnie Anka

- Kobieto jest dopiero ...- spojrzałam na zegarek stojący na komodzie - ... za piętnaście ósma . Po co ten pośpiech ? A tak w ogóle to nie mieliście być później ?- popatrzyłam się na nią ,a ona podeszła do mnie odłożyła mój jogurt na stolik przede mną , złapała za nadgarstek i pociągnęła
- Musimy dziś dużo spraw załatwić. Więc ruszaj swoją szanowną dupencje na górę, ubieraj się, bierz wszystkie rzeczy potrzebne ci do życia i papiery do szkoły ! - powiedziała to przed schodami,  puszczając mój nadgarstek i lekko popychając na schody
- Tylko żebym długo nie czekała - dodała jak byłam już na górze.

 Pokręciłam tylko głową i uśmiechnęłam się pod nosem. Wzięłam wcześniej przygotowanie ubrania i poszłam do łazienki . Wykonałam toaletowe czynności, ubrałam  i zastanawiałam się jak się pomalować i uczesać . Postawiał na prostotę i tylko leciutko wymodelowałam włosy .  Spryskałam się ulubionymi perfumami i poszłam po torebkę i papiery do szkoły.  Zeszłam na dół i poszłam do salonu gdzie siedziała para 


- Jeszcze się nie do końca pozbierałam po tym ostatnim wydarzeniu, więc jakbyście mogli przy mnie nie robić tych spraw. - powiedziałam i wskazałam palcem na Ankę i Rafała jak się całowali.

- Oj nie rób afery z takiego czegoś . Jak będziesz na ulicy widziała całującą się parę to też tak zareagujesz - powiedziała Ania podchodząc do mnie. Popatrzyłam się tylko na nią i nic nie mówiąc opuściłam dom . Wkurzyłam mnie tymi słowami . Wiedziała jak ważny był dla mnie Kuba i jak znoszę to rozstanie. Nie otrząsnęłam się jeszcze po tym. Jest mi trudno, próbuję nie myśleć, zapomnieć o tym, ale to nie takie łatwe. 
- Miśka przepraszam cię . - w biegu powiedziała mi Ania -Wiem, że ci trudno, ale czas zapomnieć o przeszłości i żyć teraźniejszością .- po tych słowach mocno mnie przytuliła.
-Gdyby to było możliwe, chciałabym całkowicie o tym zapomnieć. Ale  nie mogę. Trudno jest o takim czymś zapomnieć . Potrzebuje trochę czasu. - mówiąc to mocniej się przytuliłam, próbując się nie rozpłakać . 
- No baby nie ryczeć tylko wsiadać do samochodu bo dziś sprawimy najlepszy dzień mojej przyszłej kuzynki - poganiał nas Rafał . 

Wsiedliśmy w trójkę do samochodu  i ruszyliśmy w stronę do Jastrzębia do mojej przyszłej szkoły.  Jak się dowiedziałam kuzyn Rafała tam chodzi i pomógł załatwić wszystko.  Muszę tylko donieść świadectwo i te inne duperele , które daję się jak składa się podanie do szkół . Chcą abym nie traciła swojego talenty siatkarskiego, dlatego zapisali mnie do klasy siatkarskiej z rozszerzoną biologią, angielskim i podstawami psychologi.  Jestem im dozgonnie wdzięczna, że wszystko mi załatwili i pomagają mi się tutaj zaaklimatyzować . 


- Nie wiem jak mam wam dziękować i temu twojemu kuzynowi. Ze wszystkim mi pomagacie i chcecie abym czuła się tutaj jak w domu i nie wiem co jeszcze mam powiedzieć wiec DZIĘKUJE . - odpięłam pas i dałam im po buziaku w policzek . 

- Jesteś dla nas rodziną no dla Rafałka wkrótce rodziną - zaczęliśmy się śmiać- więc zrobimy wszystko dla ciebie, żebyś poczuła się tutaj jak najlepiej i żebyś chodziła do dobrej szkoły, a z Mateuszem pójdziesz na randkę- przywaliłam Ance  tak zwaną 'mukę" w ramię .  

Przejeżdżaliśmy przez różne wsie i miasteczka czy miasta, aż w końcu po godzinnej podróży dojechaliśmy do miasta w którym spędzę większość swojego czasu. Miasto nie zachwyca, ale myślałam, że będzie gorzej.

Podjechaliśmy najpierw pod hale na której będę trenować. Mogłam tylko zobaczyć od zewnątrz ponieważ była zamknięta. Zobaczyć w środku będę mogła dopiero jak zacznę trenować. Następnym miejscem do odwiedzenia była szkoła . Nie daleko od hali, bo tylko jakieś 7 minut jazdy. Szkoła jak szkoła, nie za nowa i nie za stara . Zaparkowaliśmy samochód na parkingu i poszliśmy  szukać w tej szkole sekretariatu oraz gabinetu dyrektora. Pomogła nam w tym miła pani sprzątaczka. Pokazała nam, w które  korytarze mamy wejść i skręcić . Podziękowaliśmy jej i ruszyliśmy w drogę. Gdy dotarliśmy w wyznaczone miejsce zapukaliśmy do drzwi ,weszliśmy i przywitaliśmy się z dyrektorem . Miły, sympatyczny pan, na oko ma około czterdzieści lat. Podałam mu wszystkie potrzebne papiery, on spojrzał  na nie, pochwalił za dobre oceny w poprzednim roku szkolnym. Po kilku minutach przeglądania odłożył do teczki . 

-Gratuluję pani Dominiko , oficjalnie jest pani uczennicą Liceum Mistrzostwa Sportowego w Jastrzębiu - Zdroju.-Uśmiechnęłam się do niego i uścisnęłam jego dłoń. 

- Dziękuje bardzo. 
Powiedział jeszcze, że plan lekcji będę mogła odebrać w ostatni tydzień wakacji i właśnie wtedy zaczynam już treningi. Wszystkie sprawy dotyczące właśnie tych treningów prześle mi e-mailem. Pokiwałam głowa na znak, że zrozumiałam, jeszcze raz podziękowałam i wyszliśmy z gabinetu dyrektora. 
- No to teraz gdzie mnie zabieracie ? 
- Teraz moja droga pora zwiedzić Katowice - powiedział to cały czas się uśmiechając Rafał.

Uśmiechnęłam się, wsiałam do samochodu zapinając pas i myśląc że jadę do miasta, które od dziecka chciałam zwiedzić . 



****
Dodaje nie planowany rozdział, a to dlatego, że mam dobry humor po wygranym turnieju dzisiejszym i ze złotym medalem do kolekcji :) 2 rozdział, a tu  267 wyświetleń :D Jestem szczęśliwa, tylko dlaczego tak mało komentarzy. Mam prośbę KTO PRZECZYTA, TEN NIECH SKOMENTUJE. CHCE WIEDZIEĆ ILE OSÓB TO CZYTA, BO PRZECIEŻ MUSI BYĆ WAS DUŻO JAK TYLE JEST WYŚWIETLEŃ. 
Następny prawdopodobnie za tydzień lub jak nie będę miała zbyt dużo nauki to wcześniej :P
Pozdrawiam i miłego weekendu Dooma :) 

piątek, 10 stycznia 2014

Rozdział 1

Pojawiła się nowa postać w zakładce z bohaterami. Nie będzie pisać w rozdziale o nim więc jeżeli chcecie wiedzieć to zajrzyjcie tam . Okej powracamy do historii :)


1 lipca 2013r.
Widział ich . Widziałam mojego Kubusia jak całował się z inną laską . Łzy ciekły mi po policzkach . A jednak Łukasz miał rację . Widział go z jakąś dziewczyną jak się obściskiwali i całowali . Nie mogłam na to patrzeć . Szybkim krokiem zmierzałam w jego stronę żeby zrobić mu awanturę. Nie obchodziło mnie to, że w pomieszczeniu roi się od sportowców. Podeszła do niego, oderwałam go od tej laluni  i uderzyłam go w twarz 

- Jak mogłeś . Jak mogłeś mnie zdradzić. Jesteśmy ze sobą półtora roku i się kochamy, a ty nagle mnie zdradzasz. Ja tu specjalnie jadę 5 godzin do Ciebie bo się stęskniłam, a ty całujesz tą deskę. Myślałam, że mnie kochasz, że jestem kimś ważnym dla Ciebie , że spędzimy ze sobą resztę życia. Mówiłeś że chcesz być ze mną do końca naszych dni . Jednak się myliłam i jesteś zwykłym chujem . 

Mówiłam to cały czas płacząc. Wiedziałam, że  Łukasz jest za mną w razie żebym nie popełniła żadnego głupiego ruchu i żeby mnie wesprzeć . Czułam na sobie wzrok wszystkich znajdujących się w recepcji . Nagle odezwał się Kuba 
- Chyba cie pogięło kochaniutka. Byłaś dla mnie nikim. Chciałem cię tylko przelecieć. Nie kochałem cię i nigdy nie pokocham . 
Uśmiechnął się cwaniacko i wtedy uderzyłam do drugi raz w twarz. 
- To koniec . Jesteś zwykłym frajerem, który dba tylko o siebie. 
Po tych słowach zbliżył się do mnie i szepnął do ucha 
- Pożałujesz tej decyzji . Ja i tak cie znajdę i zrobię to co miałem zrobić na początku Miśka.

Obudziłam się cała spocona i wystraszona. Spojrzałam na zegarek w telefonie, który wskazywał kilka minut po szóstej. Jestem w Dąbrowie Górniczej od tygodnia i co noc śni mi się ta sama sytuacja . Jestem wykończona psychicznie. Łukasz wspiera mnie jak tylko może od tamtego zdarzenia ,które przytrafiło mi się 2 tygodnie temu . Nie wie, że śnią mi się te koszmary. Nie chce go niepotrzebnie denerwować. Zeszłam na dół z zamiarem napicia się soku. Przy stole zauważyłam ciocie i wujka, którzy zajadali się śniadaniem . Grzecznie się przywitałam, nalałam soku do szklanki i usiadłam przy stole. 


- Skarbie co ty taka blada ? Znów to ci się śniło ? - zapytała ciocia, a ja tylko pokiwałam głową.

-Powinnaś powiedzieć to Łukaszowi. Może jak mu to powiesz jakoś się uspokoi .
- Nie wiem ciociu. Nie chce go denerwować.
- Ja na twoim miejscu powiedziałabym. Znam cię i wiem, że jak się wygadasz to będzie Ci lepiej . -złapała mnie za rękę i uśmiechnęła się. Ona wie jak mi pomóc w takich sprawach i za to ją kocham .
- Dziękuje.
-Nie masz za co. Wiesz, że zawsze ci pomogę .- uśmiechnęłam się .
- Kasiu musimy jechać do pracy, bo się spóźnimy . - powiedział mój wujek . Ciocia podniosła się i chciała sprzątnąć po śniadaniu, ale uniemożliwiłam to jej
- Idź się ubieraj ja posprzątam .
- Jesteś kochana. Jak już to zrobisz to pomału się szykuj, bo Ania z Rafałem przyjeżdżają i  cię zabierają .
- Ale gdzie ? - powiedziałam i popatrzyłam się na nią
- Niespodzianka - puściła mi oczko i wyszła z domu . Westchnęłam tylko i zaczęłam sprzątać .



*****
Przepraszam, przepraszam :(  Miałam dodać w tygodniu rozdział, ale miałam bardzo dużo nauki i nie dałam  rady. 
Mamy pierwszy rozdział  :) . Jak się podoba ? Jak coś nie tak to piszcie, krytyka mile widziana :P . Dziękuje za te 164 wyświetlenia. JESTEŚCIE NAJLEPSI <3. Tylko jakby więcej komentarzy było, to bym wiedziała kto to czyta.  Jak powtarzają inne blogerki : KOMENTUJCIE BO TO NAPRAWDĘ MOTYWUJE !!! :) Pozdrawiam Dooma :) . 

sobota, 4 stycznia 2014

Prolog


Myślałam, że życie inaczej się potoczy . 
Myślałam, że będziemy ze sobą już do końca .
Myślałam, że to ten jedyny .
Chciałam z nim wyjechać do każdego klubu , w którym by grał.
Chciałam za niego wyjść za mąż.
Chciałam z nim założyć wspólny dom , mieć gromadkę dzieci ,cieszyć się  każda chwilą spędzoną z nim.

Jaka ja głupia byłam , widać było po nim , że mnie nie kocha . Nie było czuć tej miłości od niego ,ale przecież tak zaślepiona osoba jak ja , nie mogła tego  zauważyć. A teraz siedzę w pociągu ,w pustym przedziale , z paczką chusteczek i płacze . Płacze bo straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu . Z jednej strony czuje smutek , żal , ból w sercu , a z drugiej złość , nienawiść . Do tej pory w głowie mam te jego słowa " Byłaś dla mnie nikim. Chciałem cię tylko przelecieć. Nie kochałem cię i nigdy nie pokocham. " Te cholerne słowa wypalają mi dziurę w sercu . Musiałam wyjechać zostawiając mamę i moją malutką siostrzyczkę . Przeze mnie cierpi , wiem jak bardzo mnie kocha i nie lubi się rozstawać . Musiałam to zrobić . Wiedziałam ,że on będzie jeszcze jeden sezon w klubie bo ma kontrakt. Nie chcę go widzieć, znać , patrzeć na nie go .  Jadę do cioci ,która jest dla mnie jak druga matka .Jadę ułożyć sobie życie . Nowe życie , które zacznę na Śląsku . Na Śląsku w miastach położonych blisko Katowic ...

*********
No to mamy Prolog . Mam nadzieje, że będzie się podobał . Za wszystkie błędy przepraszam. Powiedzcie to poprawie. Mile widziana krytyka. :)


Jak ktoś przeczytał proszę o zostawienie komentarza i napisanie czy na tą chwile się wam podoba .  Pozdrawiam Dooma :). 

środa, 1 stycznia 2014

Witajcie :).

Chciałabym się z wami podzielić moja historią . Na razie w zakładce na górze macie bohaterów . Jestem tutaj nowa bo do tej pory jedynie czytałam i komentowałam blogi które poleciłam z boku po prawej stronie :) Więc proszę o wyrozumiałość i jak już napisałam za wszystkie błędy przepraszam.


Co mnie nakręciło  do napisania tego opowiadania ? Po prostu od dawna miałam już wymyślona tą przygodę ale nie miałam chęci i odwagi tego opublikować .Myślę że wam się spodoba ,a prologa oczekujcie już wkrótce . Rozdziały myślę że na ta chwilę będę publikować co tydzień lub co 3 dni . Jeszcze nie zdecydowałam ,a w tym roku szkolnym piszę testy gimnazjalne i troszkę trzeba się przyłożyć .Proszę pozostawić po sobie ślad w postaci komentarza . Okej nie będę już przynudzać . Do zobaczenia  wkrótce Dooma :).