środa, 19 lutego 2014

Rozdział 10


Nie mogłam uwierzyć, że on tutaj jest. Cały czas rozmawiał ze swoim przyjacielem i nie widział mnie ani Mai. Szybko podbiegłam do niego, nie wiedząc jakim cudem to zrobiłam z torbą sportową na ramieniu i 12 cm. szpilkami. Zrzuciłam przed nim torbę i uwiesiłam się na szyi. 

- Nie wierzę, że tu przyjechałeś. Stęskniłam się za tobą wielkoludzie!
- Czyli dobry dzień wybrałem. - puściłam się jego i pocałował mnie w policzek. 

- Najlepszy - uśmiechnęłam się do niego- A zapomniała bym, Majka poznaj Zbyszka, a ty wariacie poznaj Maję
- Miło mi cię poznać Maju- uścisnęli sobie ręce.
- A wy dziewczyny poznajcie Miśka
- Ten debil nawet po imieniu nie może mnie przedstawić czyli sam muszę zacząć - uśmiechnął się w sposób, w który wszystkim dziewczyną  miękną kolana- Michał Kubiak- podał mi dłoń pierwszej, bo byłam bliżej, a później Mai.

Widziałam jak Majucha nie może nic powiedzieć, bo w końcu to jej idoli chciała zawsze go poznać, a po drugie przez ten tydzień dobrze się poznałyśmy i wiem że się jej podoba. 

- Miło mi cię poznać Michale zwłaszcza, że dużo o tobie słyszałam.- powiedziałam.
- No myślę, że ten cymbał za dużo nie nagadał o mnie. 
- Misiek nie gadaj bzdur, przecież ty nie myślisz, a za ten cymbał to masz w mordę - od razu po tym jak Michał się wypowiedział to i Zbyszek musiał coś dopowiedzieć. No i tak zaczęli się kłócić, a na końcu tego zaczęli przywalać sobie tak zwane "muki". No jak z dziećmi. 
- Dobra panowie, bo jutro nie będziecie mogli podnieść tych rąk. - zaczęliśmy się z Majką śmiać widząc już czerwieniejące ramiona obu siatkarzy. 
- Okej to jedziemy na kawkę do Katowic tak gdzie ostatnim razem mała - zapytał się mnie Zbyszek. 
- Mała to może być twoja pała, a ja jestem NISKA!
-  Skąd wiesz jak nie widziałaś.- uśmiechnął się jakby już wygrał.
- Ja to wiem kochanie- podeszłam do niego i klepnęłam go w policzek. Teraz to ja się uśmiechnęłam w geście zwycięstwa. - To jedziemy na tą kawkę czy masz zamiar tak stać do wieczora Zbysiu - powiedziałam do niego gdy miałam już wsiadać do samochodu. Ten tylko popatrzył się na mnie i powiedział, że się doigram. Ta akurat. 

Podczas jazdy atmosfera była normalna jeżeli normalna można określić darcie się na całego dołączając przy tym "śpiew". No tak w zwyczaju mamy ze Zbyszkiem gdy słyszymy jakąś znaną piosenkę. Czy to przez telefon czy przez skype czy jadąc samochodem. Majka była jakaś nieswoja. Zawsze razem śpiewałyśmy i tym podobne, a teraz. Zbyszek też mi później powiedział, że Michał też był jakiś dziwny. No nic może później będzie lepiej. Zajechaliśmy do tej samej kawiarenki co po raz pierwszy jak ze Zbyszkiem się umówiłam.
Całą czwórką zajęliśmy stolik na zewnątrz lokalu i po chwili przyszła kelnerka. Zamówiliśmy po kawie i ciastku. Tradycyjnie ja wzięłam Latte i ciasto z malinami, Zbyszek tą samą kawę i sernik z rodzynkami, Maja capuccino i tiramisu, a Misiek macchiato z sernikiem. W końcu atmosfera się rozluźniła. Majka z Michałem byli "jak dawniej".

- O której macie trening ? - zapytał Michał
- O...- jak zwykle ja muszę pamiętać na którą jest trening, bo księżniczka nie może zapamiętać godziny- O 16:45. - odpowiedziałam- Jak zawsze to ja muszę pamiętać - popatrzyłam się na zapominalską- Od tego cię mam kochanie - i cmoknęła w powietrzu.
- Jakbym mogła to bym cię udusiła, ale za bardzo cię kocham, żeby to zrobić. 
- Ej chłopaki idziecie z nami do centrum handlowego ? - powiedziałam.
- Czemu nie możemy iść, co nie Misiek ?
- Ta jasne.

Po wypiciu kawy i zjedzeniu ciasta, chłopaki zapłacili ( nawet się z nimi nie kłóciłam i kazałam przyjmującej zrobić to samo, bo i tak by wyszło, że zapłacą) ruszyliśmy do samochodu by pojechać do jednej z galerii handlowych. Gdy szliśmy ścieżką zaczął mi telefon dzwonić więc wyjęłam go i byłam pewna, że to mama lub Wiki, ale gdy zobaczyłam numer, który się wyświetlał byłam cholernie przerażona. 

*****
No to kolejny oddaje Wam. Zastanawiam się czy zawiesić tego bloga. Czuje, że mało osób go czyta. Ostatni rozdział miał 30 wyświetleń, a tylko 2 komentarze :(.

Jestem za bardzo przewidywalna. Ostatnio jedna osoba zgadła ze przed szkołą stoi Zbyszek i Michał. To teraz mam pytanie kto zadzwonił do Dominiki ?

 Na tą chwile nowy rozdział dodam dopiero w marcu lub jak dam rade we Włoszech dodać. Do zobaczenia i kto ma ferie to życzę udanych i miłych, a kto w szkole to siły i wytrwałości :P Dooma :).  

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 9


I nastał 1 września. Zaczyna się szkoła. Dzieci się cieszą, że wrócą do szkoły, za to młodzież ubolewa, że skończyły się wakacje i trzeba w końcu wrócić do "świątyni nauki". Dziś zacznę swoją edukację w nowej szkole, poznam nowych ludzi i zacznę marudzić kiedy wrócę do domu. Dzisiaj mamy trening już w Jastrzębiu. Przez calutki przeszły tydzień musiałam jeździć do Katowic. Z dziewczynami się zakolegowałam. Zostały tylko 3 dziewczyny, które mogę śmiało powiedzieć mnie nie polubiły i ja też ich nie lubię. Majka mi powiedziała, że wszystkie niezbyt je "kochają", bo to są takie "pindzie". Cóż nie ze wszystkimi się lubi byle by na boisku się dogadywać. Na godzinę 11 muszę być w Jastrzębiu czyli zostały mi 3 godziny. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po umyciu się, dokładnie wytarłam ciało i nałożyłam czekoladowy balsam. Włosy wysuszyłam i spięłam je luźno. Ubrałam bieliznę i musiałam założyć rajstopy, ponieważ pogoda nas nie rozpieszcza i na termometrach widnieje zaledwie 18 stopni. Sukienkę już miałam na sobie to mogłam iść wybrać buty. Po dłuższym zastanowieniu wybrałam te , więc wzięłam torebkę do ręki i zeszłam na dół.  Postawiłam torebkę na komodzie w przedpokoju, a buty na podłodze. W salonie siedziała ciocia i Rafi, przywitałam się i poszłam wziąć z talerza kanapkę. Usiadłam na sofie i przysłuchiwałam się rozmowie. 

- Mała mam po ciebie przyjechać pod szkołę ?- Rafał spytał się mnie gdy skończył rozmawiać z ciocią
- Nie, jadę z Majką do Katowic do galerii, a później przyjeżdżamy tutaj przebieram się i biorę torbę na trening i jedziemy do Majki i ona zrobi to samo i idziemy na halę. - odpowiedziałam mu kończąc jeść kanapkę.
- To może z Katowic Rafał was zabierze ?- zapropoowała ciocia
-No właśnie. Co się będziecie tłuc pociągami. - powiedział Rafał
- No okej. To przyjdziemy pod studio. - powiedziałam i wstałam, mówiąc do Rafiego, że już wyjeżdżamy.

Ubrałam buty i marynarkę, która wisiała już w przedpokoju. Wzięłam torebkę i wyszłam z Rafałem przed dom gdzie stał jego samochód. Wsiedliśmy do niego i wyjechaliśmy z posesji. Podczas jazdy głośno śpiewaliśmy znane nam piosenki, które w danym momencie leciały. Po godzinie jazdy byliśmy już w Jastrzębiu. Zatrzymaliśmy się na parkingu szkoły. Pożegnałam się z fotografem i wysiadłam z samochodu. Przed wejściem czekał już Maja wiec szybciutko podeszłam do niej.

- Hej Majucha. Długo już czekasz ?- przywitałam się z nią.
- Nie, tata mnie podwiózł jakieś 5 minut temu. Chodź bo zaraz się zacznie. - powiedziała i poszłyśmy w kierunku klasy, w której mieliśmy mieć spotkanie z naszym wychowawcą.

W drodze do klasy przyjmująca opowiedziała mi kto jest naszym wychowawcą i ogólnie o tej klasie. Opiekunem tej klasy jest nauczyciel od biologi, który ma około 55 lat. Majka mówiła, że to najlepszy nauczyciel jakiego miała. Klasa ogólnie jest "siatkarska". Chłopaki też trenują siatkówkę i grają w młodej lidze. Gdy weszliśmy do pomieszczenia przeznaczonego nam na ten dzień przywitaliśmy się w nauczycielem i usiadłyśmy w wolnej ławce. Czekaliśmy jeszcze z tego co widziałam na te 3 "pindzie". Gdy w końcu przyszły i usiadły w ławkach mogliśmy zacząć. Ferdziu (takie przezwisko ma nasz wychowawca) przywitał wszystkich i cieszył się, że wszyscy są cali i zdrowi. Powitał mnie serdecznie i cieszył się, że dołączyłam do tej klasy. Omówił ważniejsze sprawy i rozdał nam plan lekcji. W poniedziałki, wtorki i w piątki na 7:10 do 13:10 i później trening o 14:05 do 17:30. W środy i czwartki mam na 7:55 do 12:20. W każdą środę mamy mecz o 14:00 więc o 13:00 musimy być już na sali, a w czwartek mamy siłownie o 13:30 do 15:30. W soboty też witamy halę o 12:00 . Po rozdaniu planów przyszedł czas na ubrania klubowe. Jako, że to szkoła sportowa musimy nosić dresy klubowe tylko w tym roku  zmienia się to, iż nie musimy zakładać dolnej części dresu i pod bluzami możemy nosić swoje koszulki, a nie klubowe. W zestawie dostaliśmy 2 pary dresów, 4 koszuli polo, torbę sportową, bluzę. Wszystko w kolorach klubu, dresy z naszymi numerkami i z logo klubu. Ferdziu powiedział, że stroje do grania dostaniemy na treningu, a kurtki za miesiąc. Powiedział jeszcze trochę jak ten rok przebiegnie i mogliśmy już iść. Postanowiłyśmy z Mają, że pójdziemy do niej i zostawimy te rzeczy. Porozmawiałyśmy jeszcze chwile  z chłopakami, ja się zapoznałam z nimi i mogłyśmy już iść. Wyszłyśmy przed szkołę rozmawiając do jakiego centrum handlowego pójdziemy. Nagle spojrzałam przed siebie i zauważyłam znajomy samochód i 2 osoby stojące przed nim....


*****
Na samym początku przepraszam za błędy i powtórzenia. Złapało mnie jakieś choróbsko i nie mam siły na napisanie czegokolwiek. Rozdział miał się pojawić wczoraj, ale cały dzień przespałam :P. Myślę, że kolejny rozdział pojawi się jutro, a jak nie to w środę. Pozdrawiam Dooma :). 

piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 8



- Sory, że tak zareagowałam w szatni. W ogóle przepraszam cię za dziewczyny. One nie są przyjazne dla nowych osób w drużynie. Były mocno związane z Julką, tą na której jesteś miejscu. Ale to minie jak cię bardziej poznają. - powiedziała jak szłyśmy pomalutku na halę. - Majka jestem - wyciągnęła w moja stronę rękę
- Dominika, miło mi - uścisnęła jej rękę i się uśmiechnęłam. - Ale większość z nich się uśmiechnęły więc myślałam, że jest okej. 
- Huberto nasz trener, kazał być miłym dla ciebie, wiec tak zrobiły. 
- A i wszystko jasne.- no nie powiem  ale nie było mi zbyt wesoło i miło. 
- Ej wszystko będzie dobrze naprawdę - położyła na moim ramieniu swoją dłoń i próbowała mnie pocieszyć. Moje kąciki ust lekko uniosły się w górę - Jak ja cię polubiła to i za kilka dni jak cię laski bliżej poznają też polubią. 
- Dzięki, to naprawdę dla mnie wiele znaczy.
- Spoko. To teraz mów z kim tam przez telefon flirtowałaś ?
- Pisała do przyjaciela. Nic wielkiego. 
- Ta jasne, a tu mi czołg jeździ. - wchodząc na salę tak się śmiałyśmy, że omal o próg drzwi się nie wywaliliśmy.

Podeszłyśmy do trenera, Majka przywitała buziakiem w policzek co mnie trochę zdziwiło, bo jak można się tak z trenerem witać, ale to widać, że się długo znają i bardzo dobrze. Ja się przedstawiłam i wyciągnęłam rękę, a on zamiast ją uścisnąć to przytulił mnie. Ja pierdziele co to za klub o.O. 

- Przyzwyczaj się, bo się tak witamy jak z Majką dzisiaj ja. Nie to, że jestem jakiś zboczony czy coś- uśmiechnęłam się, a on zaśmiał - Mam żonę i dziecko, które przy okazji bardzo kocham- i wtedy puścił mi oczko - ale tak już mamy w zwyczaju, nikomu to nie przeszkadza, jesteśmy ze sobą mocno związani.
- Rozumiem. Jak mam być w tej drużynie to muszę się przyzwyczaić. - uśmiechnęłam się i podałam mu teczkę z papierami. Powiedziała co i jak, za co mi podziękował, bo jak stwierdził jest ich za dużo, a on nienawidzi papierkowej roboty. 
- Jeszcze jedna sprawa. Majka jak dziewczyny przyjęły Dominikę ?- widziałam, że Maja się troszkę zmieszała i nie wiedziała co powiedzieć. 
- Yyyy... bardzo .. dobrze. Nie robiły... żadnych dziwnych..min, nie ... gadały nic pod... nosem.- Maja tak "wystraszona" nie wiedziała co powiedzieć. 
- Ta jasne Majka, wiem kiedy kłamiesz. 
- Dobrze mnie przyjęły. Wiedziałam, że od razu mnie nie "pokochają" i na to się przygotowałam, ale nie było tak źle. - powiedziałam to, żeby Majce się mniej oberwało.
- No ja je zaraz ukatrupie. Ile razy rozmawiałem z wami, że macie przestać myśleć o tamtym zdarzeniu. No jestem teraz mega wkurwiony. 

Gdy wszystkie dziewczyny przyszły to kazał im usiąść na krzesełkach. Porozmawiał z nimi dosyć ostro. Mówił im, że Julka nie wróci już do nas. Ma za poważną kontuzję i zrezygnowała z siatkówki. Dziewczyny miały łzy w oczach. Wiedziałam, że to dla nich jest wielki cios. Hubert powiedział, że szukał osoby o podobnym charakterze do byłej kapitanki i dlatego jestem teraz z nimi. Mamy podobny charakter i sposób grania bardzo zbliżony, a nawet jak to określił ja jestem lepsza co od razu zaprzeczyłam, ale jak oglądał w internecie różne filmiki ze mną jak gram to stwierdził iż jestem graczem na poziomie najwyższym. Więc, albo maja mnie zaakceptować, albo wypad z drużyny. Majka wstała i oficjalnie mnie powitała w drużynie, a za nią poszły jeszcze kilka dziewczyn. Zrobiło mi się naprawdę bardzo miło. Podziękowałam i trener kazał nam się rozgrzewać. Włączył nam muzykę( co też jak się później dowiedziałam jest tutaj normalne) i kazał nam biec 20 kółeczek przy samych bandach. Później rozgrzewka równolegle bez piłek i rozgrzewka w miejscu jak to niektórzy mówią "indywidualna". Później mieliśmy rozgrzewkę z piłkami i ćwiczenia techniczne takie jak: gdzie trzeba się ustawić, jak się ustawić na przykład do przyjęcia ataku czy zagrywki itp. Po godzinie i czterdziestu minutach mogliśmy się napić, a potem ćwiczymy ataki i przyjęcie. Na samym końcu zaplanowany był mecz. W drużynie byłam z Majką (przyjmującą), Malwiną (przyjmującą), Agatą (rozgrywającą), dwiema środkowymi Klaudia i Agnieszka i na libero była Kinga. Ja byłam na ataku. Mecz był bardzo szybki. Zagrałyśmy 2 sety do 25 punktów w 50 minut. "Moja" drużyna wygrała za co nie musiała biegać 20 kółeczek wokół sali. Dziewczyny mnie pochwaliły za te zagrywki i ataki i przyznały rację trenerowi, że jestem graczem na najwyższym poziomie. Podziękowałam im i trener powiedział, że możemy już iść do szatni i że trening jest jutro o 10. Podziękowałyśmy i pożegnałyśmy się. W szatni zadzwoniłam do wujka, że już skończyłam i nic mi nie jest. Przebrałam się,wyszykowałam i  pożegnałam z dziewczynami. Wujek już czekał na parkingu więc wrzuciłam torbę do bagażnika i usiadłam na przodzie samochodu. 


******
WESOŁEGO WALENTEGO <3 Przyznać się kto dostał walentynkę ? Ja w tym roku nie dostałam :( hahhah
Jak już wszyscy wiemy i powiedzieli STOCH I KOWALCZYK ZDOBYLI ZŁOTO :D
Ciesze się z tego niezmiernie. Szkoda, że jeszcze łyżwiarze nie wygrali :(, ale to i tak wielki sukces. 
Kto zaczął ferie, albo skończył i wrócił do szkoły lub kto obecnie ma ?
Ja oficjalnie dziś zaczęłam i mam calutkie 2 tygodnie wolnego :D. Dlatego jest pewna sprawa. Będę się starała w pierwszym tygodniu dodawać rozdziały codziennie lub co 2 dni, ale w drugim tygodniu wyjeżdżam do Włoch i nie wiem czy uda mi się coś dodać. A przyjeżdżam dopiero 1 marca i będę wykończona :( Więc jak nie napisze nic w drugim tygodniu to spodziewajcie się nowego rozdziału jakoś 8 marca.
Dziękuje tym osobą co komentują. Kocham was  <3 Pełno wyświetleń, a tak mało komentarzy :(. Pozdrawiam Cieplutko ze Szczecina Dooma :). 

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 7

W zakładce  'bohaterowie' pojawiły się nowe postacie. Zapraszam :) 

"Siatkówka jest bogiem, trening nałogiem, przyjęcie podstawą, atak zabawą "


Kilka tygodni później 
Dziś mam pierwszy trening z nowym klubem. Denerwuje się troszkę, bo one trenują już ze sobą rok i teraz mają przyjąć mnie do swojej drużyny jak nawet nie wiedzą jak gram. Trening ma się odbyć w Katowicach w Spodku, bo hala w Jastrzębiu jest już zarezerwowana dla kogoś innego. Ze Zbyszkiem rozmawiam prawie codziennie nawet udało się jeszcze spotkać raz. Przez te rozmowy czy przez telefon czy skype wiemy o sobie więcej. Jest teraz w Wawie u rodziców, bo sezon reprezentacyjny się skończył i ma 3 tygodnie wakacji gdzie spędził w tym roku wyjątkowo(jak powiedział) na mazurach z rodzicami i jak obiecał przysłać pocztówkę. Aktualnie jest godzina 8:26, a trening zaczyna się o 11. Wzięłam swoją torbę na trening i wpakowałam koszulkę i spodenki, nakolannik, stabilizator na kolano, butki, butelkę wody, portfel z dokumentami, papiery, które muszę dać trenerowi i lekarzowi drużyny, słuchawki z Ipod'em. Pogoda nie rozpieszcza od jakiegoś czasu i jest zaledwie 22 stopnie i od kilku dni pada. Za oknem aktualnie jest pochmurno i wygląda na to, że za kilka godzin zacznie się lać z nieba. Postanowiłam, że ubiorę dłuższe spodnie, koszulę, buty i dodatki. Włosy uczesałam w koka i nie robiłam makijażu. Nigdy nie malowałam się na trening, bo to było bezsensu. Dzisiejszą osobą, która miała mnie zawieść do Katowic był wujaszek. Miał wolne więc zaproponował, że mnie zawiezie i odbierze. Zeszłam na dół gdzie wujek szykował śniadanie.

- Hej wujaszku- pocałowałam go w policzek- Co tam dobrego pichcisz ?
- Cześć mała. Jajecznice, ale wiem, że ty nie lubisz dlatego tam masz jogurt, który Kasia zrobiła.- powiedział i wskazał na stół za nami
- Dziękuje bardzo- znów pocałowałam wujka w policzek i poszłam do stołu.

Nalałam do miski jogurtu, pomieszałam wszystko i zaczęłam jeść. Uwielbiam rano jeść płatki z jogurtem. To taki mój "red bull". Mogłabym się zajadać tym cały dzień i całą noc i nigdy mi to nie zbrzydnie. Wujek skończył przyrządzać jajecznicę i usiadł do stołu 

- To co dzisiaj pierwszy trening ?
- Tak dziś zacznę na nowo trenować po kontuzji. Troszkę się boje, bo dawno nie grałam i moja forma spadła i czy przyjmą mnie do drużyny.
- Ej przestań. Jesteś w tym dobra i  wiele osób mówi przecież, że grasz jak profesjonalna siatkarka i ataki masz jak ten Kurek i ten twój Bartman. Przyjmą cię na sto procent, bo muszą i nie mają innego wyboru. Dasz radę i pokaż na co cię stać.- te słowa mnie zmotywowały, a jedno szczególnie wkurzyło. Od kiedy znam się ze Zbyszkiem to gadają mi, że to mój romeo i takie podobne.
- Po pierwsze dziękuje ci za te słowa, bo podniosły mnie na duchu, a po drugie to Zbyszek nie jest mój i nie jest moim chłopakiem i tym podobne. Jest dobrym kolegą i nic więcej.- zakończyłam jeść moje śniadanie, wstałam i włożyłam brudne naczynia do zmywarki. 

Poszłam na górę do łazienki umyć zęby i spryskać się perfumami.Skierowałam się do pokoju i zobaczyłam, że mam wiadomość, a raczej 3 wiadomości. Jedna była od mamy i Bartka, którzy życzyli mi  powodzenia i żebym dała z siebie wszystko na treningu, drugi był od Mani (mojej siostry przyrodniej, bo moi rodzice się rozwiedli i mama jest z związku z Bartkiem, który ma z poprzedniego małżeństwa 16- letnią córkę Manie), która życzyła mi powodzenia  i żebym pokazała co się nauczyłam w Szczecinie. Trzeci zaś był od Zbyszka, który napisał, że jak odczytam to żebym zadzwoniła. Odpisałam szybko na tamte 2 sms i zadzwoniłam do Zibiego

- Hej mała. Jak mija dzień powrotu do gry ?
- Siema duży. Na razie okej. Jak wstałam to się bałam tam jechać, ale już wszystko jest dobrze, a jak u ciebie ? Wszystko w porządku, jak pogoda ? Bo u mnie nie za wesoło.
- No to dobrze, że ci minęło. Masz tam grać tak jak mi pokazałaś ten filmik z jednego turnieju. U mnie wszystko jest jak najlepiej, a pogoda jest w miarę okej. Dziś słonecznie i bez żadnej chmurki na niebie. 
- Po pierwsze to ty się dorwałeś do mojego telefonu i zobaczyłeś ten kompromitujący mnie filmik. A po drugie to macie zajebiście, bo tutaj od kilku dni jest pochmurno i pada. Opaliłeś się przynajmniej w ogródku ?- zaśmiałam się przypominając sobie tą sytuację jak mi opowiadał, że jak przyjeżdżał z wakacji to był cały poparzony od słońca.
- Ty tak się nie śmiej tam, bo się troszkę opaliłem i ten filmik był zajebisty więc nic nie mów, bo grasz na wysokim poziomie. Już wyszykowana na trening ? Wszystko spakowane, stabilizator wzięty ?
- Jaki ty nadopiekuńczy. Spakowana i wszystko mam. - podczas jak rozmawialiśmy wzięłam torbę na ramię i zeszłam na dół. 

Wujek ubierał buty więc wyszłam na dwór do samochodu. Torbę wrzuciłam do bagażnika tylko wyjęłam z niej Ipod'a. Usadowiłam się z przodu dalej rozmawiając i śmiejąc się ze Zibim. Wujem zasiadł za kierownicą, odpalił samochód i wyjechał z posesji, zamykając bramę pilotem. Po długiej rozmowie pożegnałam się życząc udanego dnia i żeby pozdrowił rodziców, a on żebym uważała i skopała im dupy. Zakończyłam rozmowę i nic nie mówiąc, bo widzę jak wujek chce coś powiedzieć na temat mój i Zbyszka to tylko się uśmiechnęłam i założyłam słuchawki, włączyłam jedną z piosenek, którą zawsze przed treningiem słuchałam. Po 30 minutach zajechaliśmy pod Spodek. Wujek życzył mi powodzenia i żeby karetka nie musiała przyjeżdżać. Zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek. Wyszłam z samochodu, wyjęłam torbę i skierowałam się do wejścia. Przed halą miał czekać na mnie klubowy lekarz, który właśnie stoi przed drzwiami. 

- Dzień dobry. Dominika Bielewska miło mi.- powiedziałam jak przyszłam i wystawiałam rękę na przywitanie. 
- Hej miło mi poznać taką gwiazdę. Miłosz Kraken. Od razu mówię ze albo po imieniu mi mów, albo jak na mnie wszyscy mówią czyli Kraken. Chodź pokażę ci szatnię, przebierzesz się i później mi potrzebne papiery dasz, zapoznasz się z dziewczynami i potrenujesz z nimi. 
- Okej nie ma sprawy.
Przeszliśmy przez kilka korytarzy i dotarliśmy do szatni. Zapukałam i weszłam. Wszystkich wzrok skierował się na mnie. 
- Hej. Jestem Dominika i będę z wami od tego roku trenować i chodzić do jednej klasy. - uśmiechnęłam się do nich co większość dziewczyn zrobiła tak samo. 

Uff... myślałam, że będzie gorzej. Kraken jeszcze krzyknął do jednej z dziewczyn, że ma się "mną zająć". Przebrałam się w strój, założyłam stabilizator, zawiązałam buty, poprawiłam koka, wzięłam teczkę z dokumentami i butelkę wody. Widziałam, że jeszcze ta dziewczyna się szykuje więc napisałam sms do Bartmana

Myślałam, że będzie gorzej. Trzymaj kciuki, żeby wszystko było w porządku i żeby po mnie karetka nie przyjechała :P. 

Po krótkiej chwili otrzymałam wiadomość od Zbyszka

Mówiłem, że będzie dobrze. Już od razu myślisz o najgorszym. Wypluj mi te słowa i trzymam kciuki wraz z rodzicami, (a i masz pozdrowienia od nich :D ) i pokaż im na co cię stać :). POWODZENIA :***. 

Jak to przeczytałam mimowolnie kąciki moich ust podniosły się do góry. Spojrzałam na dziewczynę,(która ma się mną "zająć"). Wstała z ławki i kierowała się w moją stronę. Ja również wstałam. Pokazała mi ruchem ręki, że mam iść w stronę drzwi. Nie powiem, poczułam się trochę dziwnie... 


******
No i jest mi smutno :( Tyle wyświetleń, a tak mało komentarzy. Rozdział oddaje wam i miłego czytania życzę. Nie wiem czy dodam coś jutro, ponieważ robię projekt z przyjaciółką i chyba się nie wyrobie. Tak więc pozdrawiam i całusy :*** Dooma :)


PS. Za kogo najbardziej trzymacie kciuki w Igrzyskach ? Moim zdaniem szanse na wygranie medalu  mają skoczkowie i łyżwiarze :) Także wszyscy siadamy przed telewizory i kibicujemy naszym Polakom :) 


sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 6


" Żyje się po to, żeby być szczęśliwym. "


Obudziłam się o ósmej. Byłam tak śpiąca, że z chęcią położyłabym się jeszcze spać. Wczoraj, a praktycznie dzisiaj zasnęłam dosyć późno. Zbyszek napisał do mnie około północy czy pasuje mi godzina jedenasta na spotkanie. Zgodziłam się, bo co innego miałam zrobić. Popisaliśmy jeszcze trochę, powiedział, w której kafejce się spotkamy i pożegnaliśmy się. Wstałam i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro i przeraziłam się. Włosy, każdy w inną stronę, sińce pod oczami masarka. Postanowiłam wziąć prysznic. Nałożyłam na włosy balsam, żeby nie było powtórki z rozrywki po wysuszeniu. Wyszłam z pod prysznica, wytarłam ciało, na które później nałożyłam mój ulubiony balsam truskawka i biała czekolada. Mokre włosy zwinęłam w ręcznik. Nałożyłam bieliznę, krótkie sportowe spodenki i bokserkę. Zeszłam na dół gdzie siedziała Ania. 

- Hej kochana. Wyspana ?
- Nie zbyt. Późno zasnęłam.- podeszłam do lodówki i wyjęłam jogurt i wsypałam płatki zbożowe. 
- No, bo jak się do późna piszę sms'ki to tak jest, że się wstaję niewyspanym. - zaśmiała się za co oberwała poduszką w głowę. 
- A co zazdrosna jesteś ? Rafałek nie udobruchał w nocy ?
- Bardzo śmieszne młoda. - uśmiechnęłam  się tryumfalnie.
-  Miśka rozstawiamy basen ? Na dworze jest taki upał, że tylko marzę o lodowatej wodzie z basenem. 
- Przykro mi, ale jestem umówiona na 11 w Katowicach.
- Uuuuu... Kochana na randkę idziesz z siatkarzem.!!
- Skąd wiesz, że na randkę ?
- No przecież widziałam jak podał ci swojego 'aj fona' i ty coś na mi stukałaś i to jasne że swój numer, bo co innego. 
- Dobra, dobra 
- To gdzie idziesz ze sowim romeo ?
- I nie romeo ! Okej ? To jest tylko zwykłe spotkanie, bo jak powiedział chce mi wynagrodzić za to ciągłe wpadanie na siebie. 
- Tak, tak to teraz się mówi. 
- Spadaj. A chciałam ci pomóc rozstawić ten basen, ale masz za swoje.
- Ej Doma no, proszę. 
- NIE ! - Pokazałam jej język, poszłam wyrzucić pudełko od jogurtu i udałam się na górę do pokoju.

Zdjęłam ręcznik z włosów i położyłam na łóżko. Włączyłam muzykę i podeszłam do szafy. Uwielbiałam nosić sukienki i spódniczki latem. Więc wybrałam taką bluzkę i spódniczkę, torebkę, bransoletkę i buty. Włosy wysuszyłam i wyprostowałam. Makijażu nie robiłam, jedynie zakryłam te sińce pod oczami. Do torebki spakowałam telefon, butelkę wody, portfel z dokumentami, Ipoda ze słuchawkami i kosmetyczkę. Buty i torebkę wzięłam do ręki i zeszłam na dół. Położyłam to wszystko na przedpokój i poszłam do salonu gdzie Anka rozmawiała przez telefon. Usiadłam obok niej i czekałam, aż zakończy rozmowę

- Rafał przyjeżdża więc nie musisz się tłuc pociągiem. 
- A właśnie chciałam się spytać czy jedziesz do Katowic i czy Rafi przypadkiem po ciebie nie przyjeżdża. - zaczęłyśmy się śmiać. - Za ile przyjedzie?
- Za 5 min. Jest już w Dąbrowie. Wystroiłaś się dla Zbysia.
- Ja pierdole odwal się ode mnie. To tylko spotkanie nie żadna randka. 
- hahahha chciałabyś.- wystawiła mi język i wstała z kanapy. 

Skierowała się w stronę przedpokoju więc i ja wstałam, wyłączyłam telewizor, zamknęłam balkon i wszystkie okna w domu. Zobaczyłam jeszcze na zegarek, który wskazywał 9:48. Ubrałam buty i wyszłyśmy przed dom, gdzie czekał już Rafał. Zamknęłam drzwi i schowałam klucze do torebki. Poszłam do samochodu gdzie para wymieniała się swoim DNA. 

- Hello ja tutaj jestem. Możemy jechać ?
- Już możemy. - powiedziała szczęśliwa Ania. 

Do Katowic jechaliśmy 45 min.. Wysadzili mnie przed wejściem do parku. Okolica była super. Uwielbiam takie miejsca i jeszcze jak kafejki znajdują się w parku lub na starym mieście to jest idealnie. Muszę mu przyznać, że trafił w dziesiątkę z tym miejscem. Szłam z 20 min. do tej kawiarni. Gdy przyszłam Zbyszek już siedział na zewnątrz. Jest piękna pogoda więc trzeba z tego korzystać. 

- Cześć. - pocałował mnie w policzek na przywitanie. 
- Hej. Trafiłeś z tym miejscem jest rewelacyjne. 
- Ma się gust. - uśmiechną się do mnie. Usiedliśmy i kelner przyniósł nam karty.- To na co masz ochotę ?- Po dłuższym zastanowieniu powiedziałam 
- Na mrożone Latte i ciasto z malinami. - uśmiechnęłam się i podałam kartę kelnerowi. Zbyszek zamówił sobie tą samą kawę i sernik z rodzynkami. 
- To może opowiedz coś o sobie. 
- Pochodzę ze Szczecina, obecnie mieszkam w Dąbrowie. Trenuje siatkówkę, kocham ten sport i lubię tańczyć. 
- A do jakiej szkoły chodzisz ?
- Będę chodzić do szkoły Mistrzostwa Sportowego w Jastrzębiu. 
- O to będziemy się często spotykać, bo uczniowie stamtąd na treningi przyjeżdżają do naszej hali. - puścił mi oczko, przez co się lekko zarumieniłam
- A gratulację przedłużenia kontraktu. Wywalczcie w końcu ten tytuł Mistrza Polski. 
- Dzięki. W tym roku to musi być nasz - uśmiechnął się do mnie. 

Kelner przyniósł nasze zamówienie. Mogę stwierdzić, że nigdy nie jadłam tak dobrego ciasta z malinami. Niebo w gębie. Porozmawialiśmy trochę jeszcze o naszym " życiu prywatnym", a później zeszliśmy na siatkówkę. Śmiałam się tak, że aż mnie brzuch bolał o tym co Zbyszek mówił mi co wyprawiają w reprezentacji. Przeszliśmy na ty już jak pisaliśmy minionej nocy do siebie. Po zjedzonym i wypitym "śniadanku" zapłaciliśmy za nasze zamówienie, a raczej Zbyszek zapłacił mówiąc : " Zaprosiłem cię tutaj to ja płacę, a po drugie nie wypada kobiecie płacić". No chyba go zabije. Nie miałam już siły się z nim kłócić więc pozwoliłam mu za siebie zapłacić. Po tym przeszliśmy się po parku. Opowiedziałam mu jeszcze trochę o swoim życiu, a później on mi powiedział o swoim. Tak rozmawiając i śmiejąc się doszliśmy do parkingu za parkiem gdzie stał jego samochód.

- Zawiozę cię do domu czy byś chciała pojechać do centrum ?
- Jakbyś mógł mnie podwieźć na - spojrzałam w telefon w notatki gdzie się znajduje studio Rafiego- na Warszawską. 
- Okej, a tam jest to studio twojego kuzyna.?
- Tak tam. - Zbyszek wystukał w nawigację ulice i ruszył w drogę. 
Przez krótki czas panowała grobowa cisza, ale gdy z głośników poleciała znana wszystkim piosenka Zbyszek zaczął ją śpiewać i tak fałszował, że zaczęłam się śmiać. Gdy dojechaliśmy na miejsce Zibi zaparkował kawałek dalej od studia. 
- Dziękuje, że się zgodziłaś przyjść. Jak coś to jesteśmy w kontakcie ? 
- Nie ma za co. Było naprawdę bardzo fajnie. Okej, jak coś to będę pisać lub dzwonić. Do zobaczenia, dziękuje za dzisiaj. - pocałowałam go w policzek i wyszłam z samochodu. 

Pomachałam mu jeszcze i poszłam w stronę budynku gdzie znajdowało się studio fotograficzne.

********
Kolejny rozdział i kolejny dzień Dominiki. Dużo wyświetleń, a tak mało komentarzy. Dodałam po prawej stronie ankietę by sprawdzić czy czytacie. I mam taką prośbę by każda osoba zrobiła tą ankietę, byłabym bardzo wdzięczna. Jak się wam podoba nowy wygląd ?. Moja wena wróciła więc biorę się za siebie i pisze dalsze rozdziały. Pozdrawiam cieplutko Dooma :).