piątek, 28 marca 2014

Rozdział 12




Trzymał rękę na policzku, a ja myślałam, że zaraz serce mi wyskoczy. Biło jak szalone i nie miało zamiaru przestawać. Pomału zaczął się zbliżać do mojej twarzy, cały czas patrzył mi w oczy i tak jakby czekał na moje pozwolenie czy może mnie pocałować. Po kilku sekundach moje ciało sparaliżowało. Nie mogłam się poruszyć, a to było sprawką, iż właśnie Bartmana usta znajdowały się na moich. Tak bardzo tego chciałam, chciałam poczuć smak ust Zbyszka, a teraz coś we mnie mówiło, że tak nie może być. Coś mnie blokowało by oddać się temu pocałunkowi. Oderwałam się od niego, był zaskoczony
- Zbyszek przepraszam, ale tak nie może być. Ty jesteś o wiele starszy, nie możesz być z taką małolatą jak ja. - miałam łzy w oczach jak to mówiłam. Bolało mnie to, że się w nim zakochałam, a nie możemy być razem. Widziałam po nim, że moje słowa też go zabolały- Przepraszam- mówiłam już płaczliwym głosem. 
- Myślałem, że ty też tego chcesz, że odwzajemniasz te same uczucia ?
- Bo chce i kocham cie, ale ja nie mogę być z tobą. Ty nie możesz być ze mną. Popatrz jak ludzie będą się na to patrzeć, media, twoja rodzina. Ja tak nie chce Zbyszek. Jeszcze sobie pomyślą, że mnie przeleciałeś i jestem w ciąży, dlatego jesteśmy razem.- podeszłam bliżej Zbyszka - Ja wiem jak to jest być ciągle w mediach. Co drugie zdjęcie na profilach siatkarskich na facebook'u było moje i Kuby, a po tymi zdj., że jestem dlatego, bo ma kasę, jest sławny i tym podobne. To boli i mnie dołuje. Miałam taki okres gdzie nie chciałam wyjść z domu, z własnego pokoju, bo tak mnie obsmarowali na portalach internetowych. Wiem, że cię moje słowa bolą i mnie także, ale nie możemy być razem. - łzy ciekły mi po policzkach. Zbyszkowi także się oczy zaszkliły. - Mam tylko jeszcze dwie prośby. -popatrzyłam mu prosto w oczy- Proszę znajdź sobie dziewczynę, która jest ciebie warta i zacznij żyć normalnie, beze mnie. - Wtedy już się kompletnie rozkleiłam. W tamtej chwili chciałam wrócić do domu, do Szczecina i do mamy. Zawsze mi pomagałam tak ja ciocia w trudnych sytuacjach. Chciałam wtulić się w jej ramiona i rozbeczeć się jak małe dziecko. 
Zbyszek położył na moim policzku jedną dłoń, a drugą splótł z jedna z moich dłoni
- Nie potrafię żyć bez ciebie. Kiedy cię zobaczyłem, wtedy w Spale i jak wpadliśmy na siebie za pierwszym razem w Katowicach, już wtedy wiedziałem, że nie jesteś normalną osobą. Jesteś wyjątkowa i masz to coś w sobie, że się zakochałem w tobie. Mi nie przeszkadza wiek.Nie przeszkadza mi to co będą pisać o nas. To ty mnie zmieniłaś, zmieniłaś mnie z kobieciarza na faceta, który się zakochał w nastolatce. Ja wiem jak to brzmi, ale ty jesteś bardziej dojrzalsza niż inne siedemnastolatki. Wiele przeszłaś i się nacierpiałaś i przez to właśnie dojrzałaś. Proszę nie rób mi tego i chociaż przemyśl tą sprawę. - Starł mi słone łzy z policzka. Puściłam jego dłoń, a drugą zdjęłam z policzka. 
- Ja to już przemyślałam i tak to już nic nie zmieni. Przepraszam cię. - widziałam jak się załamał. To strasznie mnie zabolało. Powiedziałam, że chce jechać do domu i żebyśmy wrócili do jego mieszkania, bo chce wziąć swoje rzeczy. Gdy wróciliśmy do lokum Zbyszka wzięłam torbę treningową od klubu, która leżała na przedpokoju i torebkę. Kiedy stałam przy drzwiach wyjściowych odwróciłam się do tyłu. Zibi opierał się o framugę i patrzył się na mnie
- Do widzenia Zbyszek - powiedziałam i wyszłam. Schodząc po schodach płakałam. Zraniłam go bardzo, chciał być ze mną, każdą wolną chwilę spędzać przy mnie, a ja tego mu nie dam. Napisałam do Rafała czy jest w Jastrzębiu. Odpisał po kilku minutach, że jest i może mnie odebrać. Opisałam mu by przyjechał szybko pod adres, który mu wysłałam. Nie czekałam zbyt długo, bo po 5 minutach się pojawił. Wysiadł i zobaczył mnie w "tragicznym" stanie.
-Doma co się stało ? Ktoś ci coś zrobił?- podszedł do mnie i przytulił
-Rafał nie pytaj tylko zabierz mnie do domu- powiedziałam płaczliwym głosem.
Wziął ode mnie torbę i otworzył drzwi do samochodu. Wsiadłam, zapięłam pas i popatrzyłam w górne okna bloku. W jednych z nich stał Zbyszek, ale nie patrzył się w samochód, tylko gdzieś przed siebie. Łzy zaczęły mi cieknąć po policzkach. Chciałabym o tym zapomnieć. Jest mi strasznie ciężko, a co dopiero będzie jak go zobaczę na treningach. Do Dąbrowy zajechaliśmy jak się ściemniało. Wysiadłam z samochodu i poszłam do domu. Zdjęłam buty w przedpokoju i bez żadnego słowa udałam się do mojego pokoju.Przebrałam się z sukienki w spodnie dresowe i luźny podkoszulek. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. Po kilku minutach przyszłam ciocia. Martwiła się moim stanem.
- Misiaczku co się stało ?- położyła się z tyłu i przytuliła się do moich pleców.
- Ciociu zraniłam go, tak bardzo go zraniłam - poczułam jak ciocia mocniej mnie przytula- Odebrałam mu to, na czym mu najbardziej zależało, na mnie. 
- Kochanie ja wiem, że jest ci ciężko i będzie przez najbliższy czas, ale musisz się pozbierać, musisz zacząć żyć normalnie jakby tej sytuacji nie było- pogłaskała mnie po głowie
- Ja chce ciociu, ale to tak trudno wykonać- znowu zaczęłam "histerycznie" płakać.
- Ciiii, już spokojnie. - ciocia za wszelką cenę chciała mnie uspokoić. Po 30 minutach szlochania zasnęłam. 

Kilka miesięcy później
No i w końcu nastał ten jakże wyczekiwany grudzień. Śnieg zaszczycił Śląsk dopiero tydzień temu. Za kilka dni wigilia, dziś mamy ostatni dzień lekcji, jutro jakiś turniej na hali, a pojutrze wigilia klasowa i klubowa. Klubową mamy zrobić razem z Jastrzębianami, przez co mój humor od razu się psuje na samą myśl. Po dwóch tygodniach od tego wydarzenia dopiero się pozbierałam. Nie było mi łatwo, ale miałam przy sobie Majkę, Ciocię i Anię. Do szkoły miałam na za pięć ósma więc wstałam o 6. Wykonałam poranną toaletę, poszłam do pokoju i wzięłam przygotowane ubrania. Standardowo bluza klubowa, podkoszulek, spodnie. Po tym załamaniu postanowiłam zmienić swój wygląd. Teraz czuje się inaczej, bardziej pewna siebie. Majka mówiła, że mogłam już dawno się tak zmienić. Spakowałam do torby treningowej wszystko co potrzebne na trening, a do plecaka wszystko co potrzebne do szkoły. Zeszłam na dół i położyłam torbę i plecak koło szafki. Poszłam zrobić kanapki i śniadanko. Spakowałam dwie wody ( jedną na trening, a drugą do szkoły) i kanapki, po czym zrobiłam kawy to kubka termicznego. Zjadłam szybko przygotowane śniadanko i poszłam umyć zęby. Wzięłam jeszcze telefon ze słuchawkami z pokoju i skierowałam się na przedpokój by założyć kurtkę i buty. Ubrałam się, wzięłam torbę i plecak i udałam się do samochodu. Wujek już odśnieżył więc wsadziłam do bagażnika "bagaż" i usiadłam z przodu. Po godzinie i 15 minutach byłam przed szkołą. Pożegnałam się z wujkiem, wzięłam z bagażnika rzeczy i udałam się do szkoły. W szatni było dosyć tłoczno, gdzie zawsze o tej porze nie ma tu połowy szkoły. W boksie mojej klasy byli wszyscy z nauczycielem. Weszłam i przywitałam się
- Dobra są wszyscy ? 
- Tak psorze są wszyscy - powiedziała gospodyni klasy
- Jak widzicie jest trochę tłoczno w szatni, a to jest spowodowane, że nie możecie iść na górę. Za przeproszeniem "pizga" w tej szkole, bo coś się stało, prawdopodobnie rury pękły. Tak więc dziś lekcji nie ma.- wszyscy od razu zaczęli krzyczeć z uradowania- Tak wiem wszyscy jesteśmy "HEPI" . Dziewczyny mają trening niespodziankę o 10, a chłopaki jadą do Katowic o 9. Zbiórka dla chłopców o 8:50. I nie szwendać się po osiedlach tylko do domu. Tak więc do widzenia i widzimy się jutro na hali. - Ferdek pożegnał się z nami i poszedł do pokoju, a my z Majką udałyśmy się do niej do domu. Szłyśmy dość długo, bo przez tą śnieżycę zamiast iść 15 minut to pod klatką zawitałyśmy po 35 minutach. Po wejściu i rozebraniu się, Majka poszła zaparzyć herbaty i przynieść coś do jedzenia. Tak to można powiedzieć, że jesteśmy wiecznie głodne. Usiadłam na kanapie i włączyłam ( jak ja to mówię gdy jestem u niej) cudo w postaci telewizora. Dlaczego cudo ? Bo był wielgaśny, miał 72 cale i zajebiście się ogląda mecze. Maja przyszła z herbatą i kanapkami. Dla mnie nawet zrobiła musli. No po prostu kocham ją. Jak to zawsze gadałyśmy najpierw o sporcie, później o modzie, szkole, durnowatych serialach, muzyce. I takim o to sposobie zleciała nam godzinka. Miałyśmy 25 minut na dojście na hale co zawsze nam się udawało przy normalnej pogodzie, ale teraz tak pada śnieg, jest minus 10, że dojdziemy w góra 45 minut. Szybko wyjęłam telefon z zamiarem zadzwonienia do pewnej osoby, która zawsze mnie ratuje w takiej sytuacji
- Cześć mój kochany, przyszły kuzynku.
- Hahaha co mam znów dla ciebie zrobić kochana, przyszła kuzynko ? A ty przypadkiem nie masz lekcji ?
- Po pierwsze nie mam, bo szkoła zamknięta, później ci powiem dokładniej, a po drugie mamy 23 minuty na dojście na hale, a się nie wyrobimy w taką pogodę jaka nas zaszcyciła dzisiaj. Błagam cię przyjedź po nas kupie ci twoją czekoladę.
- Wiesz, że za czekoladę zawsze wszystko zrobię. Więc podawaj kolejny adres i jestem za góra 15 minut. 
- Jej kocham cię Rafcio. Waleczna 14 i szybciutko. Papa
- Na razie . 
-  No to za góra 15 minut jesteśmy odebrane przez kochanego Rafałka.- uśmiechnęłam się do Majki.
- To super. Ej słuchaj mam propozycję. Jutro  idę z Michałem do centrum pomóc mu z wybraniem garniaka na wigilię klubową. Chodź z nami wybierzemy sobie przy okazji sukienki. Michał będzie zadowolony, że ciebie spotka i normalnie pogadacie, a nie jakieś cześć na szybkiego. Sam i nawet kazał się ciebie zapytać, plis pójdź z nami.
- Nie chce wam przeszkadzać.
- No głupia jesteś. Chodź wybierzemy zajebiste sukienki, że wszystkim gęby do podłogi opadną. 
- Okej pójdę - Majka mnie przytuliła i powiedziała, że to będą najlepsze zakupy.
 Ubrałyśmy się i zeszyłyśmy na dół czekając tam na Rafała, który miał nas zabrać na trening. 
*****
Rozdział dodaje, bo już długo czekał na opublikowanie. Nie ma 7 komentarzy pod ostatnim wpisem, ale zrobię wam prezent, bo "nie chcąc się chwaląc" mam w poniedziałek urodzinki  :P. 
Tak przeglądając zdj. z Włoch trafiłam na jedno, które poprawiło mi humor w tamten dzień, a historia była taka, iż jadę przez zatłoczony Neapol i widzę w oddali znajome mi logo. Może to nie była pełna nazwa klubu, ale było to logo sponsora jednego z moich ulubionych klubów Włoskich. Którego to klubu? Sami zobaczcie :P. Pozdrawiam Dooma :).

piątek, 14 marca 2014


Siemaszko :)
Mam małe pytanko zanim wrzucę nowy rozdział. Chciałabym tak dla "klimatu" dodać muzykę do następnego rozdziału. Będzie on podzielony na 2 lub 3 "sytuacje" i mam pytanko czy do każdej z tych sytuacji dodać nową piosenkę czy jedną do całego rozdziału? Nie wiem jak będzie wam się lepiej czytało, a może w ogóle bez muzyki ?. 


Myślałam, że w ogóle do tego nie dojdzie, ale jednak nastąpił taki moment. Jest bardzo dużo wyświetleń (2947 na ta chwilę), za co bardzo Dziękuje <3. Rozdziały mają ponad 30( a niektóre do stówki dochodzą) wyświetleń czyli ktoś to czyta ( taką mam nadzieje), ale komentarzy jest bardzo mało :(. W ankiecie zadeklarowało się, że 10 osób czyta ten blog. Więc nowy rozdział pojawi się gdy pod tym postem pojawi się 7 KOMENTARZY. Przepraszam jeżeli zasmuciłam was, ale ja też chcę wiedzieć czy tak na prawdę to czytacie. Ja rozumiem, że to dopiero początek i jest mało osób komentujących, ale skądś te wyświetlenia są. Sorki za powtórzenia i błędy :P. No to mogę jedynie jeszcze raz podziękować, pozdrowić i do zobaczenia. Dooma :).

sobota, 8 marca 2014

Przeprosiny :(


Jest mi to naprawdę trudno napisać. W ogóle jest mi ciężko coś napisać od tygodnia. Rozdział się nie pojawi na pewno dziś ani jutro. Może będzie dopiero w następny weekend, albo coś w okolicy piątku. Jest to spowodowane tym, iż przez cały ten tydzień miałam zawalony projektem 3 klasisty i nauką. Nie miałam jak nawet tutaj zajrzeć. Przeczytałam jedynie wasze blogi i tam gdzie jest komentarz to jest cud, bo praktycznie przychodziłam do domu i byłam tak zmęczona, że nawet nie chciałam nic jeść. Tam gdzie nie napisałam komentarzu to przepraszam, postaram się to nadrobić. Nowy rozdział ma tylko początek, a dalej to nawet nie mam pomysłu co mogę tam nabazgrolić. Jutro dla odpoczynku, odstresowania i zrelaksowania mam jechać nad morze więc myślę, że wszystko wróci do normy :P. Jeszcze raz was bardzo przepraszam i myślę, że nie zrezygnujecie z tego bloga. A dla wszystkich pań, które to czytają ( bo może jest też i płeć przeciwna :P) SERDECZNE ŻYCZONKA Z OKAZJI DNIA KOBIET <3 :* 

Dooma :)       

PS. Przeczytałam wasze komentarze pod poprzednim wpisem i dzięki za poinformowanie mnie co mam poprawić, coś zmienić itp. Postaram się poprawić i wykorzystać wasze rady. Dzięki wielkie jeszcze raz <3.   

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 11


Byłam na maksa przestraszona. Nie wiedziałam czy mam odebrać czy się rozłączyć. Z przerażenia aż stanęłam i nie mogłam iść. Stałam i patrzyłam się w ten telefon. Majka szła z  przodu z Michałem, a Zibi szedł przede mną. Nagle Majka odwróciła się do tyłu i zobaczyła ze " modlę " się przerażona nad tym telefonem. Podbiegła do mnie i złapała za ramię
- Dominika co się stało? Czemu jesteś taka przerażona? - stałam i patrzyłam na ten zasrany telefon. Nic nie mogłam powiedzieć. Chłopaki aż się przestraszyli. Majka dalej nie wiedziała co się dzieje, nagle zadzwonił mi telefon po raz już nie wiem który, a ja zaczęłam ryczeć. Komórka spadł na ziemie po czym sama opadłam na kolana. Płakałam, bo bałam się, że jest w pobliżu. Bałam się, że może mi coś zrobić po tym ja powiedział, że mnie dorwie. Nie mogłam nic powiedzieć, ruszyć się nawet przez ten płacz ciężko mi się oddychało. Majka mnie przytulała i próbowała uspokoić. Misiek kucał przy nas i pomagał Majce, a Zbyszek przyglądał się potłuczonemu już telefonowi i wyświetlającemu numerowi. Próbował przypomnieć sobie kto to może być. Po 2 min. podszedł do mnie. Przytulił mnie, że w tamtej chwili byłam otulona tylko jego ramionach.
- Misiaczku nie płacz. Nic ci się nie stanie, jesteś z nami. Tego debila tu nie ma. Nic ci nie zrobi. - po tych słowach Zbyszek przytulił mnie mocniej. Nigdy mnie tak nie przytulał. Czułam sie bezpiecznie. Zrobił to w taki sposób, że nikt z tego uścisku by mnie nie wyrwał. Nie bolało mnie to, a czułam że mocno mnie po siebie przyciska. Po kilku minutach Zibi wziął mnie na ręce. Dalej do niego przytulona zaniósł mnie do samochodu. Położył mnie do tyłu do Majki, a sam zasiadł jako kierowca. Nie wiem w jakim kierunku pojechał bo od tego płakania zrobiłam się zmęczona i zasnęłam.


Obudziłam się w jakimś pokoju. Nie wiem gdzie byłam, a już na pewno nie u siebie. Pomieszczenie było urządzone nowocześnie i pięknie.Wyjrzałam za okno, a tam był widok na kilka takich samych domków i park. Z tego co widziałam to ja byłam w bloku lub w kamienicy. Wyszłam z pokoju, dopiero teraz poczułam, że głowa mnie bardzo boli. W przelocie zobaczyłam jeszcze salon  tak samo jak i sypialnia był urządzony nowocześnie. Zaszłam do kuchni gdzie przy kuchence stał Zbyszek. Po calutkiej kuchni rozniosły się aromatyczne zapachy. Nigdy mi nie mówił, że lubi i umie gotować. Stałam oparta o ścianę z uśmiechem na twarzy i patrzyłam się jak on gotuje. Czułam się dziwnie. Byłam  szczęśliwa i czułam takiego coś dziwnego w brzuchu. Takie uczucie miałam też jak się poznawałam z Kuba i się zakochałam. Nie stop ja czuje coś do Zbyszka.  Nie, to jest mój przyjaciel, on jest o wiele starszy i jest sławny. Ja nie mogę się w nim zakochać. Pod wpływem tego wszystkiego zaczęłam płakać. Nie wiem dlaczego płakałam.  Zaczęłam szlochać co Zibi usłyszał. Przełożył patelnie na drugi palnik. Wytarł ręce i szybko podszedł do mnie
- Ej Minia czemu płaczesz?  - położył swoją rękę na moje ramie.  Wzdrygnęłam się co chyba zauważył
- Nie, przypomniało mi się o dzisiej... - patrzyłam gdzieś indziej niż w jego oczy, w które wcześniej mogłam patrzeć godzinami i zawsze mu to mówiłam ze ma najbardziej zajebiste oczy na świecie( no oprócz Winiara), a teraz nie mogłam. On przerwał mi w połowie zdania i przytulił mnie mocno. Nie wytrzymałam i wtuliłam się najmocniej jakby miał to być ostatni raz. Po kilku minutach oderwałam się od niego. Powiedział bym usiadła w salonie, a zaraz przyniesię kolacje. Poszłam do salonu i trochę porozglądałam się. Na pułkach były nagrody indywidualnie i zdjęcia. Na kilku był z rodziną i rodzicami. Na kolejnych z fanami co się zdziwiłam skąd taki pomysł. Najwięcej to chyba miał z chłopakami i na większości to z Michałem. Szczególnie jedno przykuło moją uwagę. Była duża ramka, a w niej 3 zdjęcia. Jedno jakiejś brunetki, drugie blond barbie( wspominałam już, że nienawidzę blondynek), a na ostatnim byłam ja na pierwszym meczu jak kibicuje. Nagle poczułam jak ktoś kładzie mi ręce , jedną na ramieniu,  a drugą na biodrze. Wystraszyłam się przez co wzdrygnęłam się, a przez moje ciało przeszedł dreszcz
- Spokojnie to tylko ja. Widzę, że już dorwałaś się do zdjęć?- powiedział dalej trzymając rękę na biodrze.
- Przepraszam nie powinnam. To twoje, a ja ci to ruszam- chciałam tą ramkę odłożyć, ale on ją złapał
- Nie chcesz wiedzieć? - wskazał na 3 fotografie
- A po co. To twoje, nie chce być po pierwsze wścibska.
- Ale ty jesteś tam i patrzałaś się dosyć długo na te zdjęcia- popatrzał się w moje oczy i wiedział, że może mi powiedzieć- to jest Kasia moja pierwsza dziewczyna - wskazał na pierwsze zdj.- a to jest. ..
- Blond debilka, tapeciara, suka bla bla bla. Słynna pani sprinterka Nicol - przerwałam mu bo  wiem kto to był. Nienawidziłam jej. Przyjaźniła się z Kubą i zarywała do niego.- Jak ja tej suki nienawidzę.
- Znasz ją?
- Przyjaciółka Kuby, strasznie byłam o nią zazdrosna bo zarywała do niego. Jak się nie mylę to też twoja " girlfrend" ?
- Tak, to ostatnia dziewczyna, z którą byłem.
- W ogóle po co ty masz te zdjęcia ich- powiedziałam już dość wkurwiona nie wiem dlaczego.
- Po prostu nie umiem sie tak jakby roztać. Cały czas je pamiętam.
- Zbyszek kurwa nie dołuj mnie, nie jesteś już z nimi. Zapomnij o nich! - nie mogłam już wytrzymać
- A ty to co cały czas o tym beznajdziejnym siatkarzyku Kubusiu myślisz i nie możesz zapomnieć. Jak ty to powiedziałaś nie jesteś już nim, zapomnij o nim!  - też się już wkurzył. Te jego słowa zabolały mnie. Nigdy, przenigdy oprócz Kuby nikt nie zranił mnie takimi słowami, łzy ciekły mi po policzkach.
-Nie moge o nim zapomnieć bo to była ważna dla mnie osoba. Zapewniał mnie, że mnie kocha, a ja mu uwierzyłam bo kochałam go i ufałam mu. Nie wiem po co w ogóle się ze mną zaręczył jak i tak mnie zdradzał- wszystko powiedziałam cicho i ze łzami w oczach. Po wypowiedzeniu ostatnich słów wcisnęłam mu pierścionek do ręki i pobiegłam do przedpokoju założyć buty i wybiec na zewnątrz. Nie mogłam siedzieć w tym domu teraz. Musze to przemyśleć. Szłam w kierunku  parku. Nie zwracałam uwagi na ludzi, nie obchodzili mnie oni. Szłam przed siebie dość długo, zauważyłam ławeczkę w oddali i tam uważałam, że to będzie dobre miejsce. Gdy dotarłam na miejsce obejrzałam się dookoła. Cudowne miejsce, przepiękny widok jest. Usiadłam na tej ławeczce i musiałam przemyśleć kilka spraw. Nie powinien mówić mi o Kubie. Wiedział, że go kochałam i nie był dla mnie obojętny, ale nie wiedział o tym, że się zaręczyliśmy. Nikt nie wiedział. Mama, Bartek, Mania, Majka, a nawet Łukasz. Wiedzieliśmy tylko we dwójkę. Ja i Kuba. Teraz wie jeszcze ważna osoba dla mnie. Osoba, która mnie zraniła. Łzy zaczęły mi płynąć po policzkach. Nie spodziewałam się po nim takiego zachowania. Opowiedziałam mu całą historię o Kubie pomijając tylko te zaręczyny. Mówił mi, że pomoże mi zapomnieć o nim, że jak będzie się dobijał do mnie to "ochroni mnie" i będzie przy mnie jak coś się będzie działo. Ja też się zachowałam nie fair wobec niego. Głupia zamiast pogadać z nim o tych byłych to krzyczała, żeby zapomniał o nich. Jestem największą debilką jaką on mógł spotkać. Muszę go przeprosić za to. Tylko jak na niego patrze to coś mi mówi żebym powiedziała mu co do niego czuje, pocałowała go. Z jednej strony jest moim przyjacielem, bratem, jestem z nim w stosunku takim jak z Łukaszem, a z drugiej strony to ja się chyba w nim zakochałam. Znam go już bardzo dobrze, przez te kilka tygodni poznaliśmy się jak byśmy znali się od dziecka. Ja nie mogę z nim być. Taka gówniara jak ja z takim sławnym, mądrym, zabawnym, a zarazem słodkim, przystojnym dżentelmenem. Przypomniałam sobie jak to pierwszy raz na siebie wpadliśmy. Jak się spojrzał na mnie, powiedział przepraszam i się zmartwił o mnie czy mi nic nie jest. Po raz drugi jak znowu wpadliśmy na siebie i jak zaprosił mnie na kawę. Jak patrzył na mnie jak się spotkaliśmy w kawiarence. Miał iskierki w oczach i zabrało mu dech w piersiach. Te rozmowy między sobą i śmianie się z głupot. Wtedy było lepiej, nie dręczyło mnie to uczucie, że się zakochałam. Po co to mi jest i tak on nie odwzajemni tego uczucia. Pomyśli, że udawałam i tak naprawdę jestem tak zwaną hotką. Nagle poczułam jak ktoś siada obok mnie. Nie popatrzałam na tą osobę, bo wiedziałam, że to Zbyszek. Zapach perfum go zdradził. Siedzieliśmy w ciszy dobre kilka minut. To była niezręczna cisza, którą za wszelką cenę chciałam przerwać. Nie lubię takich chwil. Chciałam już zacząć, przeprosić za swoje zachowanie, ale on zaczął pierwszy
- Jestem debilem. Obiecałem nie wspominać o nim, pomóc ci z tą sytuacją, a ja jeszcze ci wypominam. Przepraszam cię bardzo za to. Chciałbym, żebyś mi przebaczyła, ale wiem, że mogę tego nie dostać.- popatrzył się wtedy na mnie. Czułam na sobie jego wzrok.
- To ja cię powinnam przeprosić. Zachowałam się jak idiotka mówiąc takie rzeczy. Powinnam ci pomóc, pogadać z tobą, a zaczęłam krzyczeć. Jest mi przykro i wstyd za moje zachowanie. Nie na taką osobę mnie wychowali. Ja przyjmuje twoje przeprosiny i wybaczam ci, bo większość to moja wina. Nie wiem czy ty mi przebaczysz, ale powiem, że nie zasługuje na to.- wstałam i chciałam iść, ale Zibi złapał mnie za dłoń. Wstał i stanął przede mną. Odgarnął kosmyk włosów za ucho by lepiej "widzieć" moją twarz. W jednej swojej ręce trzymał moją dłoń, a w drugą położył na mój policzek. Jego wzrok skierował się na moje usta. Zaczął zbliżać się do mojej twarzy. Był blisko moich ust, dosłownie milimetry dzieliły nas od pocałunku. Chciałam bardzo poczuć smak jego ust, ale wiedziałam, że on za chwile się opamięta. To co wydarzyło się kilka sekund później, normalnie odebrało mi mowę i sparaliżowało moje ciało. 


*****

Buongiorno Cara <3 Właśnie wróciłam wczoraj z Włoch. Było fantastycznie, a tych 9 dni nie zapomnę do końca życia :D. Szczególnie tego dnia jak doznałam kontuzji kolana :P. HAHAHAHAHA  Na każdym wyjeździe sobie coś zrobię. Jak to mówi moja trenerka
 " Ciepielęga ze mnie ". A jak wasze ferie ? Gdzie je spędziliście ? Jutro niestety już do szkoły :(, ale coś czuje, że nie pójdę bo mnie dopada ZNOWU jakieś choróbsko. 

Dłuższy rozdział dlatego, że nie dodawałam przez tak dłuższy czas, a Wi- Fi miałam w hotelu, ale jak się logowałam to wyskakiwało błąd łączenia hahha. Czy znowu odgadniecie co się stanie między Dominiką, a Zbyszkiem ?
Do następnego i pozdrawiam cieplutko Dooma :). 

PS. Dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem. Naprawdę było mi miło i dodały mi zmotywowania do pisania następnych rozdziałów. A Serdecznie dziękuje jednej z czytelniczek, która poleciła mi stonkę gdzie mogłabym się zareklamować. Jest więcej wyświetleń i może już wkrótce pojawią się nowi czytelnicy. Dziękuje i Kocham Cie <3