czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział 19


Minął tydzień odkąd wyszłam ze szpitala. Przez większość czasu siedziałam sama w domu przez co nudziło mi się. Postanowiłam, że zwiedzę Szczecin. Zaczynając od Wałów Chrobrego,  a kończąc na centrach handlowych. Mamcisek powiedział, że mam zakaz kupowania nowych ubrań, ponieważ szafa się nie domyka i wszystko z niej wypada. Więc zrobiłam w niej porządek i oddałam to w czym nie chodzę, to co jest za małe, a wywaliłam to co już się nie nadawało do chodzenia. I takim oto sposobem zostałam z kilkoma koszulkami, koszulami, spodniami, bluzami, czterema parami butów, trzema sukienkami. Teraz mogłam powiedzieć, że muszę sobie kupić nowe ubrania. Tak jestem zakupoholiczką, kocham chodzić  na zakupy i kupować nowe ciuszki. Tak wiec moja szafa znów się nie może domknąć, a o dziwo mój portfel nie przechodzi, aż takiej anoreksji. W czwarty dzień mojego pobytu postanowiłam odwiedzić mój były klub siatkarski. Było na prawdę fajnie się ze wszystkimi spotkać i powspominać tamte czasy. Pogratulowały mi "bliższej" znajomości ze Zbyszkiem, a mi się aż chciało śmiać jak to one mówiły. Na samym końcu zrobiłyśmy grupowe zdjęcie i osobne z niektórymi, a z moją kochaną Natalką po tym "treningu" poszłyśmy do kawiarni. Z Natuśką znamy się od zerówki i przyjaźnimy do tej pory. Mimo, że nasz kontakt lekko urwał się z moim wyjazdem to jak mamy czas i jesteśmy na fcb to piszemy ze sobą. W piąty dzień poszłam na trening do mojej byłej grupy tanecznej. Byłam na to przygotowana, że wyciągną mnie do zatańczenia z nimi więc ubrałam się w miarę by było mi wygodnie. Jak zwykle ja się PRAWIE nigdy nie mylę i tym razem miałam racje co do wykonania choreografii.  Mają szczęście, że wybrali jedną z moich ulubionych. Potańczyliśmy, pogadaliśmy i chłopaki musieli się zmywać na swój indywidualny trening. Na szczęście sala była wolna więc mogliśmy potańczyć to co lubimy czyli twerking. Dziewczyny dały mi spodenki, a top sportowy miałam już na sobie. Przetańczyliśmy kilka dobrych numerów i jeden mój ulubiony ( ogl. od 1.17). Gdyby lekarz się dowiedział co robiłam to chyba by mnie przykuł do tego łóżka bym mogła "odpocząć". 
W poniedziałek po weekendzie całkowitego leniuchowania, postanowiłam polecieć do Katowic. Akurat załapałam się na ostatni lot, bo przez najbliższe miesiące ma nie być lotów " po Polsce". Spakowana i wyszykowana zniosłam walizkę na dół, gdzie Bartek później ją przejął. Pożegnałam się ze wszystkimi, a najdłużej z mamą ( znowu się popłakałyśmy). Lot miałam o 9 i o tej wyleciałam, a w Katowicach byłam kilka minut przed 10. Przyjechał po mnie wujek i byłam mu za to wdzięczna. Po kilkunastu minutach przyjechaliśmy do domu. Nie wiem po czym, ale byłam tak zmęczona, że zdążyłam tylko zjeść to co ciocia zrobiła i poszłam spać. O 14 wstałam i poszłam pod prysznic. Rozebrałam się i odkręciłam korek z ciepłą wodą. Gorąca woda parzyła moją skórę, a ja się relaksowałam. Po kilku minutach w swoje ciało wsmarowałam wiśniowy balsam i spłukałam go. Wyszłam z pod prysznica i wytarłam się dokładnie. Nasmarowałam swoje ciało wiśniowym balsamem ( kocham wszystko co związane z wiśnią :P) i ubrałam się we wcześniej przygotowane ciuszki. Zeszłam na dół i wzięłam owoc do ręki i zaczęłam go konsumować. 
- Ciociu jadę do Jastrzębia i ja się nie pytam o pozwolenie tylko ci oznajmiam.- powiedziałam jednocześnie jedząc i zakładając buty
- Wredna jesteś młoda - ciocia stanęłam przede mną. 
- Dziękuje Ci bardzo za twoją szczerość - zaśmiałyśmy się. 
- Poczekaj odwiozę cię przynajmniej na dworzec, bo miałaś odpoczywać, a jak cię puszczę tak to będziesz szła kawał drogi
- O dziękuje ci za twoją dobroć, ale i tak wiem, że jedziesz na zakupy - no i musiałam dostać w ramię - ała za co to ? 
- Za twoje słówka kochana. Idziemy ?- uśmiechnęła się i wyszła, a ja za nią. 
Tak jak ciocia obiecała podwiozła mnie na dworzec. Akurat zdążyłam na styk z wcześniejszym pociągiem do Katowic, a tam już miałam się spotkać z Rafałem i Anią, którzy podwiozą mnie do Jastrzębia, bo w końcu tam mieszkają. Przypadek ?. Tak więc po 15 minutach jazdy pociągiem byłam w Katowicach. Para czekała już na mnie na peronie. Przywitałam się z nimi. Oni też już wiedzieli o "zmianie" choroby. Tak naprawdę to już w połowie się do tego przyzwyczaiłam. Jakoś specjalnie nie jestem przygnębiona tym faktem, ale czasem znajdą się chwile załamania. Wsiedliśmy do samochodu i po niecałej godzinie zawitaliśmy moje jedno z ulubionych miast. Wysadzili mnie pod halą tak jak im kazałam. Pożegnałam się i poszłam w kierunku wejścia. Nie wiem czym jak cały czas byłam w ciepłych miejscach to zmarzłam niesamowicie. Nienawidzę tutejszej zimy. Weszłam na halę bez trudu, no bo ochroniarze mnie tutaj znają. Zmieniłam buty, a tamte włożyłam do worka i do torby po czym zdjęłam kurtkę. W zwyczaju mam, że nie zdejmuje kominów więc i tym razem nie zdjęłam. Weszłam na salę gdzie myślałam, że są siatkarze Jastrzębskiego, bo zazwyczaj o tej porze mają trening, a tu się zawiodłam, bo byli siatkarze z ZAKSY. Wiec wróciłam się do recepcji i zapytałam się czy nasi siatkarze mają dziś jeszcze trening. Odpowiedziała mi, że mają po gościach. Podziękowałam i skierowałam się znowu na salę, gdzie później usiadłam na trybunach. Przypatrywałam się siatkarzą, bo w końcu od samego patrzenia można się też wiele nauczyć. Czułam się trochę niekomfortowo, bo miałam na sobie wzrok kilku siatkarzy. Popatrzyłam się na jednego z nich i to musiał być akurat Bociek. Uśmiechnął się do mnie w taki sposób jak by mnie chciał poderwać. Zebrało mi się na wymioty. Od kiedy usłyszałam o tym zawodniku, pierwsze jego wywiady i takie tam, znienawidziłam go od razu. Może i byłam głupia, ale nigdy nie zawiodłam się oceniając ludzi. Nie jestem taka, że oceniam jak to się mówi " książkę po okładce" dlatego przypatrywałam się temu siatkarzowi. I po kilku wywiadach stwierdziłam, że jest głupi. Tak więc odwróciłam wzrok od niego, bo zaraz by zobaczyli co jadłam na śniadanie. Po półgodziny ich trening się zakończył. Zawodnicy ZAKSY poszli się napić i rozciągać po czym trener kazał im usiąść na trybunach. Miałam to szczęście, że usiadłam wyżej i nie musieli usiąść za mną i się na mnie gapić. Po chwili weszli siatkarze JW. Jak zwykle rozbawieni byle czym i rechoczą na całą salę. Usłyszałam rozmowę kilku siatkarzy i przysłuchałam się jej. 
- Zibi odłóż ten telefon i nie patrz tak na okrągło w niego - powiedział Misiek
- Nie mogę, coś się stało jej, bo przecież miała dzwonić, a od 2 tygodni nic nie było - powiedział do Michała i Damiana smutny Zbyszek i zadzwonił do kogoś  - znowu nic - powiedział po chwili. Zrobiło mi się go szkoda, nigdy go takiego nie widziałam. Nagle Damian mnie zauważył i chciał krzyczeć, ale pokazałam mu, że ma siedzieć cicho. 
- Zbyszek popatrz na trybuny na chwilkę - powiedział Damian uśmiechając się.
- Po co, nic mi to nie da.- Michał mnie też zauważył i wyszczerzył się. 
- Debilu popatrz na te trybuny - tym razem próbował go przekonać Misiek
- Po co kurwa jak i tak jej tam nie ma - no wkurwił się i to nieźle. Wzięłam torbę i kurtkę i zeszłam niżej gdzie na pierwszy krzesełku położyłam te rzeczy. Uśmiechnęłam się i stanęłam na parkiecie. 
- A może jestem i powinieneś popatrzeć w tą stronę- powiedziałam, a ten głupek się odwrócił. Popatrzył na mnie tego typu o.O, po czym po chwili jemu także mordka się wyszczerzyła. Podbiegłam do niego i uwiesiłam się mu na szyi. Przytulił mnie mocno. 
- Tak się o ciebie bałem. Myślałem, że coś się poważnego stało.- powiedział nie puszczając mnie z objęć 
-  Bo stało, ale już jest w porządku. Wszystko ci powiem po treningu. - popatrzyłam mu w oczy i pocałowałam go w policzek. Uśmiechnęłam się i znowu go przytuliłam. Mogliśmy tak dalej stać, ale banda niedorozwiniętych umysłowo ( na prawdę :P) też się chcieli przywitać. 
- Oj kochana, wiesz jaki on był. Struty i to jedno słowo go opisuje idealnie - powiedział Damian 
- A na treningach mu nic nie wychodziło. Każdą piłkę psuł. - dopowiedział Michał. Popatrzyłam się na uśmiechniętego Zbyszka i sama się uśmiechnęłam. - A Misiek zapomniałabym, Gratulacje związku z Majeczką - pocałowałam go w policzek 
- A dziękuje, dziękuje. Widzę, że Facebook działa sprawnie - zaśmialiśmy się oboje
- I teraz standardowa gatka, że jak mi ją skrzywdzisz to masz przejebane - dźgnęłam go palcem w żebro, a jak zwykle go to nie wzięło i zaczął się śmiać. Przywitałam się z resztą i poszłam na krzesełko usiąść, bo chłopaki zaczęli trening. Po 2 godzinach skończyli i poszli do szatni, a do mnie podszedł Zibi 
- Poczekasz na mnie przed szatnią, ja wezmę szybki prysznic i się ubiorę i możemy jechać do mnie okej ?
- Jasne - uśmiechnęłam się i skierowaliśmy się pod szatnie siatkarzy. 
Jak powiedział tak zrobił. W ciągu tych kilkunastu minut przeszli obok mnie zawodnicy ZAKSY, ale jak zwykle musiał, któryś zagadać i tym właśnie osobnikiem był Bociek. No jakaś mnie kurwica dopadnie zaraz
- Co taka śliczna dziewczyna siedzi tutaj sama ?- tani podryw panie kolego 
- Tak się składa, że ta śliczna dziewczyna właśnie czeka na kogoś i nie chce z tobą rozmawiać - uśmiechnęłam się ironicznie
-  Taka śliczna i niedostępna - chciał położyć rękę na kolanie, ale odsunęłam je. 
- "lajf i brutal " kochanieńki - ponownie się uśmiechnęłam i wstałam z krzesła, bo właśnie Zbyszek wyszedł z szatni. Chłopaki podali sobie ręce na przywitanie. 
- Idziemy ? - zapytał Zibi
- Tak, tylko założę kurtkę.
- To ja będę już szedł. Na razie - odszedł kawałek, odwrócił  się i puścił mi oczko. No i mnie teraz ta kurwica dopadła. Na szczęście Zbyszek pomagał mi założyć kurtkę i nie widział tego. Wyszliśmy na dwór i od razu zapomniałam o wszystkim, bo nie dość, że pizgało to jeszcze śnieżyca była. No w końcu jest zima ! Pobiegłam do samochodu i szybko do niego wsiadłam. Gdy siatkarz włożył kluczyki od razu włączyłam jak najbardziej się da "grzejniczki". Po 30 minutach zatrzymaliśmy się w Żorach. Szybko wybiegłam z samochodu w stronę bloku. Jak ja nienawidzę jak tak pizga. Po wejściu do Zbyszkowego mieszkania rozebrałam się i założyłam kapuchy. No to mogę potwierdzić, że Zbyszek kolekcjonuje takie rodzaje kapciuchów. Jak tylko ktoś przychodzi do niego to wyjmuje mu te obuwie i chodzi po całym mieszkaniu. Od takich jakie ja założyłam, z muzyczką, z otwieraną buzią, kończąc po kapcie w samochody. Fan motoryzacji i nawet kapcie w samochody się znajdą. Gdy ja chodziłam po całym domu i śmiałam się z oczów Gacusia ( Hanka to ogląda i cały czas pierdoli o tej bezsensownej bajce, że nawet postacie zapamiętałam :P ), Zbyś robił herbatę i kanapki, bo my wiecznie głodni jesteśmy i nawet miał całą lodówkę zapełnioną. Mamusia się postarała by jej ukochany synuś z głodu nie umarł. No więc jak już wszystko było gotowe ( w między czasie jeszcze poszłam po kocyk do sypialni ) usiedliśmy razem na sofie. Okryta i z kubkiem herbatki ( owocowej *.*) mogłam opowiedzieć co się działo przez te kilkanaście dni. Trochę się zmartwił, ale powiedziałam mu, że jak ja już o tym prawie zapomniałam to wszystko wraca do normy. Postanowiłam zostać u niego, bo i tak by mnie nie puścił. Tak przez kilka godzin opowiadaliśmy jak spędziliśmy święta. Przy okazji spisałam od niego kontakty, bo połowa moich się przecież usunęła, a ja mądra główka zapomniałam, że jest takie coś jak facebook. Po tych kilku godzinach zrobiłam się senna i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. 



*****
Witam <3
Sory za to co jest tutaj u góry, ale pisałam to na szybkiego i wyszło jak wyszło ( a przecież miał być lepszy od tamtego :P). Są wakacje, a ja nie mam czasu od piątku FUCK LOGIC. No więc od piątku całe dnie mnie nie ma w domu, a to wypad do rodzinki, zakupy, papiery zawieść do szkoły ( przy okazji kolejne zakupy), w sobotę turniej w siatkę, a dzisiaj świętowałam urodzinki koleżanki mojej siostry nad morzem :P. 

Nowy rozdział pojawi się jak będzie 5 komentarzy pod tym postem :P. 
Kolor czcionki tym razem niebieski :). 
Pozdrawiam serdecznie Dooma :). 

8 komentarzy:

  1. Nie przepraszaj ;) Rozdział jest świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. najlepsza akcja to chyba z nieudanym podrywem xd oby takich więcej bo świetnie je opisujesz ;] czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałaś urodziny? To wszystkiego najlepszego kochana :* ! Rozdział świetny. Dobrze, że pogadała ze Zbyszkiem. musiał się nieźle o nią denerwować. Nic dziwnego w sumie, jak nie dawała znaku życia przez 2 tygodnie. Czyżby Bociek coś kombinował??
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sorki źle napisałam hahah :) Dopiero się teraz skapnęłam, że nie ma tam słówka " koleżanki " hahhaa Ale Dziękuje hahaha :*

      Usuń
  4. swietny moge liczyc ze w nastepnym bedzie wiecej o misku i majce?;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no wreszcie rozdzial jak zwykle boski ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie odzywać się dwa tygodnie to szmat czasu. Biedny Zbyszek mógł dobierać sobie do głowy różne wersje wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział ;)
    5 komentarzy? - Już jest! Czekam na kolejny :p

    OdpowiedzUsuń