piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 22


Dziś jest jeden z ważniejszych meczy PL. Jastrzębianie zmierzą się z Zaksą. Strasznie się denerwuje. Zaksa jest na wysokim poziomie, świetnie grają i nie ma u nich żadnych problemów. A u nas ? Tragedia. Czarnowski, Rob, Masny i Łasko są na zwolnieniach lekarskich, bo jakiś wirusów się nałapali. Zbyszek ma problemy z tą swoją nieszczęsna łydką ( czyli ostatni atakujący z kontuzją). Ma zagrać, ale wszyscy się boją o niego. Tak więc o 15.30, równo godzinę przed meczem zawitałam na hale.  Zostawiłam w naszej szatni wszystko co mi jest niepotrzebne, wzięłam ze sobą jedynie torbę z aparatem, do której schowałam leki. Poszłam na trybuny gdzie zazwyczaj siadamy. Majka jak zwykle już była i rozmawiała z Malwą ( rozgrywającą ). Przywitałam się z Malwinką, bo z Majką się dziś widziałam i usiadłam na swoim miejscu, dołączając się do rozmowy. Po 20 minutach chłopaki wybiegli na boisko. Cała hala była już zapełniona i tylko jeden sektor był z  kibicami zaksy, a reszta hali była pomarańczowa. Postanowiłyśmy z dziewczynami, że założymy nasze koszulki meczowe. Dokładnie o 16.30 mecz się rozpoczął. Z drużyną i klubem kibica chyba się najmocniej darliśmy. Coś czuje, że jutro nie będę mogła mówić, a przyjaciółce znowu powróci angina. W drugim secie gdy Zbyszek zdobył punkt pojedynczym blokiem, złapał się za łydkę. Myślałam, że zejdę na zawał. Na szczęście mógł dalej grać, lekarze spryskali mu tylko lodem w spreju. Przy dłuższych akcjach widziałam grymas na jego twarzy. Bardzo się o niego martwiłam, żeby nie pogłębił bardziej tej kontuzji. Chłopaki szli punkt za punktem, ale to Jastrzębianie pokazali, że nawet z takim osłabionym składem potrafimy wygrać 3:1. Wszyscy kibice JW zaczęli się cieszyć, śpiewać, krzyczeć. MVP został Kubiak. Zasłużył na to, bo rewelacyjnie zagrał dzisiejszy mecz.  Podeszłam razem z Majką do barierek i czekaliśmy na chłopaków. Po kilkunastu minutach przyszedł Michał i wziął nas na boisko. Poszłam do Zbyszka, bo leżał i lekarze opatrywali mu tą nogę. Przywitałam się ze wszystkimi, a siatkarzowi dałam szybkiego buziaka w usta, żeby nas zaraz jakiś fotograf nie sfotografował. 
- I jak z nim ? - zapytałam Pawła 
- No nie jest najgorzej, ale najlepiej też nie jest. Na moje oko to nie naciągnięcie tylko przeciążenie. - powiedział to do mnie, a później zwrócił się do atakującego. - Do środy masz mi się nie pokazywać. Leżeć i tylko wstawać do toalety. W środę przyjdziesz i ci to opatrzę. 
- Okej - powiedział i złapał mnie za dłoń. Ścisnęłam ją lekko by dodać mu otuchy. Dał mu maść przeciwzapalną i kazał zmykać do szatni. Poszłam razem z nim i powiedziałam, że będę czekać przed szatnią. Pocałował mnie namiętnie ( no bo w końcu tutaj nikt nas nie zobaczy :P) i poszedł do szatni. Ja także udałam się do swojej gdzie zabrałam kurtkę i torebkę. Połknęłam jeszcze leki i udałam się pod szatnie siatkarzy z JW. Poczekałam kilka minut i wyszedł z niej Zibi. Poszliśmy do samochodu siatkarza i po kilkunastu minutach byliśmy u niego w domu. 
- Idź się połóż, a ja zrobię kolację. - powiedziałam i poszłam do kuchni. 
- A nie otruję się ?- zaczął się śmiać
- A wpierdol chcesz ? - zapytałam się go śmiejąc 
- Po tak wspaniałym meczu, w którym tak zajebiście i najlepiej zagrałem ? 
- Nie widzę nigdzie statuetki MVP, więc wnioskuję nie zagrałeś najlepiej - uśmiechnęłam się i puściłam mu oczko. Na kolację postanowiłam zrobić spaghetti. Po zjedzonym posiłku posprzątałam i obłożyłam mu łydkę zimnym okładem. 
- O i osobistego lekarza mam przy sobie, widać, że znasz się na tym - uśmiechnął się i pocałował mnie.
- No w końcu jak chce się być fizjoterapełtą to trzeba jakieś podstawy umieć - także się uśmiechnęłam.
- Nie zostajesz siatkarką ? - zdziwił się siatkarz 
- Kolano nie da mi takiego dużego wysiłku wytrzymać. I tak jak teraz harowałyśmy do tej pory to było za wiele. - powiedziałam kładąc moją głowę na jego klatkę. Nie kontynuowaliśmy tego tematu. Pooglądaliśmy film, który leciał w telewizji. Nie przypadł mi do gustu więc poszłam wziąć prysznic. Zabrałam ze sobą czyste majtki, koszulkę do spania i kosmetyczkę. Miałam spać dzisiaj u Majki więc byłam przygotowana.  Poszłam do łazienki i wyciągnęłam ręcznik z szafki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic.(Dla klimatu włącz muzykę). Relaksowałam się gdy gorąca woda parzyła moją skórę. Po kilku minutach poczułam jak Zbyszek kładzie ręce na moich biodrach. Nawet nie wiem kiedy tutaj wszedł. Zaczął całować mnie po szyi. Przeszedł mnie dreszcz i miałam motylki w brzuchu. Odchyliłam lekko głowę do tyłu. Po chwili odwróciłam się w jego stronę i złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek. Błądziłam rękoma po jego torsie, a on po moich biodrach i plecach. Po chwili podniósł mnie, a ja oplotłam nogami jego biodra. Zakręcił korek i poszedł w kierunku sypialni cały czas mnie trzymając i całując. Wplotłam ręce w jego kruczoczarne włosy. Położył mnie delikatnie na łóżku i zjeżdżał pocałunkami w dół. Zataczał kółka językiem wokół pępka. Gdy już było blisko złączenia nas w jedno otrząsnęłam się. Nie mogłam tego jeszcze zrobić. Nie byłam na to gotowa. 
- Zbyszek... ja nie mogę - popatrzyłam w jego oczy - przepraszam, ale ja nie mogę...nie  jestem gotowa.
- Misia nic się nie stało. Poczekam tak długo, aż będziesz gotowa. - mówiąc to przybliżył się do mojej twarzy i jeździł kciukiem po policzku. Pocałował mnie i okrył nas kołdrą. Wtuliłam się w niego i położyłam głowę na klatce. Leżąc tak przypomniały mi się słowa Kuby. Momentalnie miałam łzy w oczach. Nie chciałam płakać przy Zbyszku, bo by się zamartwiał niepotrzebnie. Dlaczego akurat teraz mi się przypomniał on i to co powiedział kilka miesięcy temu. Wiedziałam, że Zbyś mnie nie skrzywdzi. Chciał spróbować, a nie mię przelecieć. Musiałam raz na dobre zapomnieć o Kubie i żyć tak jak dotychczas. 

*****
Hejka :D. I jak się podoba, bo mi nie za bardzo :/.
Wróciłam, ale na krótko, bo w poniedziałek jadę nad morzę i mogę spędzić tam tydzień. Prawdopodobnie tak jak teraz mogę nic nie napisać :(. 
To teraz czas na nadrabianie waszych blogów :P. 
Pozdrawiam Dooma :). 

4 komentarze:

  1. Bałam się, że coś gorszego może być z tą łydką Zbyszka, ale dobrze, że tylko parę dni leżenia. Z taką opieką, to szybko dojdzie do siebie ^^ On i Domi są naprawdę słodcy i Dominika powinna zapomniec o tym co było i nie bac się zaufać Zbyszkowi ;) On jej nie skrzywdzi.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow xd gorąco było xd myślałam ze dojdzie do ten tego xd
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty !!!!! ej niech ona zapomni o tym debilu ( kubie ) przecież Zbyszek nic jej nie zrobi.
    PS.
    Zapraszam na dajszansemilosci.blogspot.com i na prolog mojego nowego opowiadania nienawiscrodzimilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. łooo... że ja się dopiero teraz pojawiam :o jak to się stało?!
    Wybacz :(
    Się gorąco zrobiło... Mam nadzieję, że zapomni o Kubie.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział <33
    I zapraszam do siebie na... JEDYNKĘ! :)
    Tak jest! Rusza nowa przygoda :)) http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/
    Przepraszam za spam :(
    Już uciekam, pozdrawiam! :*
    ŻYCZĘ WENY <3

    OdpowiedzUsuń