środa, 23 lipca 2014

Rozdział 23


Poniedziałek. Powrót do szkoły. Zapierdol taki, że tylko jest szkoła, trening i nauka. W chuj nadrabiania, przepisywania, uczenia się. Za tydzień są ferie i nauczycielom się przypomniało, że jeszcze trzeba sprawdzian zrobić. I tak codziennie coś mamy. Ze Zbyszkiem jedynie piszemy sms, bo na treningach się nie spotykamy. Tęsknie za nim, a dopiero będę mogła się z nim zobaczyć w sobotę. W środę mają mecz, ale nas na nim nie będzie, bo w tym samym czasie mamy swój z drużyną z Katowic. Miałam mieć miesięczną przerwę w graniu, ale nie mogę już wytrzymać. Czuję się dobrze, a nawet rewelacyjnie. 
Obecnie jestem na historii i piszemy całą klasą kartkówkę, bo nauczycielowi coś odpierdoliło. Jestem wkurwiona, bo nic nie umiem i jedynie co pamiętam to coś z gimbazy. Dzwonek zadzwonił co oznaczało koniec lekcji i koniec pisania. Wkurzona wrzuciłam wszystko do torby jedynie zostawiając kartkę na ławce. Wychodzę z klasy i idę z Majką i Malwą do sklepiku, po coś słodkiego. Jak zwykle wykupimy cały sklepik, bo po jedną rzecz na pewno nie przyszliśmy. 
- Jak wam poszło ?- pytam się dziewczyn
- Chujowo - odpowiada Majka, a ja się zaśmiałam
- Będzie jedyneczka i czwóreczki na semestr nie będzie- również się dołącza Malwinka-  a u ciebie ?
- No jestem w czarnej dupie, bo napisałam to wszystko co pamiętam z gimbazy.- mówię i wchodzę do sklepiku/bufetu
- Ty coś przynajmniej napisałaś, ja oddałam pustą - powiedziała Majka patrząc co dzisiaj oferują 
- Dokładnie tylko podpis jest - zaśmiała się Malwa
- Ej mam ochotę na kebsa lub rolla - powiedziałam
- Ty i kebab, kochana okres czy ciąża ? - zaśmiała się Majka, bo wiedziała, że jem to raz na ruski rok. 
- Chyba to drugie - zaśmiałam się i zamówiłam sobie kebaba
- Że co !? - wydarły się obydwie 
- Gówienko, żartowałam debilki - zapłaciłam i usiadłam przy stoliku czekając na swoje jedzenie. Majka zamówiła także kebsa i do tego kupiła trzy paczki żelków, by jakoś przetrwać jeszcze 4 lekcje, a Malwa wzięła kanapkę, paluszki, batona i soczek.
- I to ja niby jestem w ciąży, a kto ostatnio przytył i ma ciągle zachcianki ?- popatrzyłam się na koleżankę, która próbowała upchać to wszystko do torby. 
- No Wojtaszek zostanie ojcem. Drugi miesiąc. Będziesz chrzestną - roześmiałyśmy się.
- Ej, a ja to co ? - bulwersowała się Majka.
- Nie zasłużyłaś  grubasie - ponownie się roześmiałyśmy. Po kilku minutach otrzymałyśmy swoje " drugie śniadanie" i poszłyśmy na aule. Jako, że my "utalentowani" to mamy zajęcia artystyczne ( nie wiem po jakiego dodali nam te zajęcia ) na auli, bo tam już cały sprzęt jest rozstawiony. Usiadłyśmy i dokończyłyśmy nasze jedzonko. Jak Januszek nas zobaczył z jedzeniem zaczął coś krzyczeć, jęczeć, mówił, że do świątyni nie wchodzi się z jedzeniem, a potem poszedł zobaczyć jak chłopaki sobie radzą z instrumentami. Zaczęłyśmy się śmiać, jak każdy kto usłyszy jego wypowiedz o " świątyni" i jedzeniu w niej. Gdy zjadłam, wzięłam jeszcze gumę i mogłam iść na scenę. Ja nie wiem co oni we mnie widzą. Wielce utalentowana, najlepsza siatkarka, tancerka różnych stylów i jeszcze śpiewaczka. Ja osobiście nie potwierdzam, że umiem śpiewać, ale za to Januszek już widzi i muszę rozwijać swoje talenty. Tak więc zaśpiewałam kilka piosenek. Po tej lekcji mieliśmy fizykę ( najlepszy przedmiot na świecie, w końcu ma się z niego 5 za nic nie robienie :D ), polski ( polonistką to ja nigdy nie zostanę, nawet jakbym się starała :P), matmę ( całkiem spoko) i 2 godzinki wf ( no tego przedmiotu to ja z całego serca nienawidzę :P). Hubert dał nam taki wycisk, że po tych 2 godzinach leżałyśmy i umierałyśmy, a jeszcze przed nami 3 godziny treningu. NIE !!!. Poszyłyśmy się odświeżyć i przebrać i wio na halę. Pogoda w miarę dopisywała więc autobus dowiózł nas w 20 minut. Trening był morderczy. Miałyśmy być wszędzie na tym boisku, a to było niewykonalne. Za każde zepsute przyjęcie, atak, zagrywkę miałyśmy do wykonania 20 pompek. ON CHCE NAS WYKOŃCZYĆ ! Tak więc miałam do zrobienia 60 pompeczek. No najlepsze były 2 pindziule, bo miały ponad 120. A dlaczego 2 pindziule ? Ponieważ rodzice jednej z nich wypisali ją z tej szkoły, z przyczyn nie wiadomych nam. Jak dobrze, o jedną głupszą osobę mniej !. Wracam do domu o 19. Na szczęście Rafał zaoferował mi podwózki do domu, bo nie widzi mi się ponad półtorej godziny jechać pociągiem. Weszłam po 20 do domu, zjadłam kolacje, która była przepyszna. Wzięłam torbę i poszłam się wykąpać. Siedziałam z 20 minut po czym ubrana w piżamkę, zobaczyłam w notesie czy coś na jutro trzeba zrobić. Ćwiczenia z bio i geografii, sprawdzian z angola. Z biologi ćwiczenia miałam zrobione więc jedno mniej, z geografią uwinęłam się w godzinę, a do angola to same podstawy więc się nie uczę. Gdy już kończyłam robić ćwiczenia dostałam sms. Myślałam, że to znowu Majka z zapytaniem " czy dam jej spisać ćw. z bio i czy zdąży je spisać", a tu się okazało, że Zbyszek nie zapomniał o swojej dziewczynie i nawet napiszę mimo godziny 22. 
' Możesz rozmawiać ? '
Zamknęłam ćwiczenia i książki i położyłam wszystko na komodę. Wzięłam komórkę i zadzwoniłam do niego. Odebrał niemal od razu. 
- A mogę rozmawiać . Cześć Misiaku- uśmiechnęłam się
- Myślałem, że już śpisz- zaśmiał się - No i właśnie się chcę zapytać czemu tego jeszcze nie robisz ? Na pewno jeszcze nie wykąpana jesteś.
- A tu cię zdziwię, bo jestem. Po 5 godzinach treningu byłam jak zmokła kura, cała się kleiłam i chciałam w tamtym momencie tylko prysznica. A nie śpię, bo ci pierdolnięci nauczyciele są pojebani i mam jutro oddać ćwiczenia z bio i geografii i sprawdzian z angola. Na szczęście bio miałam wcześniej zrobione i do angola się nie uczę, bo umiem, jedynie musiałam zrobić całe ćwiczenia do geografii, bo nie chciało mi się ich wcześniej robić. 
-A jakbyś wcześniej to zrobiła to byś miała spokój.
- Nie rozkazuj mi tutaj bo nie jesteś moją mamą by to robić. Jak ci coś nie pasuje to możemy zakończyć tą rozmowę. - wkurwiłam się. Nie lubię jak ktoś za mnie decyduje, albo mi rozkazuje.
- Spokojnie Misia, widzę, że jesteś zmęczona i wkurzona.
- Przepraszam, ale ten dzień był do dupy. Dwie kartkówki, na które nic nie umiałam, pieprzony trening. Ja już  nie mogę, a to dopiero początek. 
- Będzie dobrze, zobaczysz to szybko minie i zaraz będzie sobota i się zobaczymy.
- Oby. Skarbie przepraszam, ale oczy mi się same zamykają. 
- Okej idź spać. Jutro zadzwonię. Kolorowych snów. - cmoknął do słuchawki
- Dobrze. Papa, kolorowych - uśmiechnęłam się i zakończyłam połączenie. Bardzo szybko zasnęłam, bo niemal natychmiast wkroczyłam w krainę Morfeusza. 

*****
Siemaszko :*
Jak tam wakacje ? Bo moje jak na razie udane :D. 
Co tak mało komentarzy ? Za to dużo wyświetleń ( za co dziękuje :*)
Pozdrawiam Dooma :). 
CZYTASZ+ KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ :) 

3 komentarze:

  1. Biedna Doma, przerabane mieć tyle rzeczy na raz w szkole i jeszcze takie męczące treningi ;/ Wyczuwam, że może się to odcinąć na jej zdrowiu. Soboto, przybywaj! Przy Zbyszku od razu będzie jej lepiej ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahhha :D Ty i kebab, kochana okres czy ciąża ? - zaśmiała się Majka, bo wiedziała, że jem to raz na ruski rok.
    - Chyba to drugie - zaśmiałam się i zamówiłam sobie kebaba
    - Że co !? - wydarły się obydwie
    - Gówienko, żartowałam debilki" Świetny rozdział, ale ten moment najlepszy :D :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąd ja znam taki nawał nauki i robien ie wszystkiego na ostatnią chwilę xd

    OdpowiedzUsuń