piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 28


" To, że jestem drobna i niska nie znaczy, że nie mogę walczyć o swoje szczęście i marzenia równie dobrze jak dwumetrowy mięśniak. Zwłaszcza, jeśli walczę nie tylko dla siebie ale i dla ukochanych osób "

 ' Obudziłam się i czułam się wyspana. Tylko dziwi mnie to, że właśnie zasnęłam. Z trudem otworzyłam oczy. Zobaczyłam tatę jak trzyma mnie za rękę i się uśmiecha. 
- Tato co się stało ? 
- Ze zdenerwowania zemdlałaś, ale spokojnie dziś miałaś zabieg. Jest godzina 21 więc kilka godzin pospałaś, śpiochu. - zaśmiał się, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Czyli nie śpiączka ?
- Nie skarbie. Jest już późno więc ja będę leciał. Jutro przyjdę z Félicie. - pocałował mnie w czoło i już miał wychodzić gdy nagle mu się coś przypomniało - a zięć dzwonił i wszystko mu powiedziałem. Ma zadzwonić jutro. Buonanotte Bella- już miałam rzucić poduszką w jego stronę, ale zamknął drzwi. Po kilkunastu minutach zrobiłam się senna więc znowu powróciłam w krainę Morfeusza.
Kolejne dni wyglądały tak samo. Budzenie, śniadanie, leki, rehabilitacja, mały odpoczynek, kolejna rehabilitacja ( basen, siłownia lub spacery), kąpiel, masaże itp., kolacja i spać. I tak przez 2 tygodnie. Później mogłam wyjść z kliniki i przebywać w mieszkaniu taty i zamiast tej jednej rehabilitacji miałam zwiedzanie Modeny i okolic. Codziennie widywałam się z Ivanem i nawet poznałam kilku jego znajomych. Przez co pokłóciłam się ze Zbyszkiem. Ta jego chora zazdrość. Wkurzyłam się na niego i zawiodłam, bo ponoć mi ufa. No, ale ta kłótnia nie mogła trwać wiecznie. 
1 marca w moje urodziny, odwiedziło mnie stado osób. Tata z Félicie i Vivane z samego rana przywitali mnie tortem. Zaśmiałam się, bo był " Polsko-Włoski", siatkarski i dwu piętrowy. Na górnym piętrze motywy siatkarskie, a na dolnym flagi obu państw, typowe dla tych krajów budowle i wiele różnych fajnych rzeczy. Jak się przypatrzyłam temu ciastu to wyglądał jak z tego programu "Słodki biznes". Zdmuchnęłam świeczki, oczywiście przed ich zdmuchnięciem pomyślałam życzenie. Odebrałam od rodziny życzenia i prezenty. Vivane była zadziwiająco do zniesienia. Widać, że przyszła macocha z nią rozmawiała. Zjadłam urodzinowe śniadanie i się ubrałam. Uczesałam się w niedbałego koka. Wyszłam razem z tatą i wsiedliśmy do jego samochodu. Staliśmy w korku ( co tutaj jest normalką), a ja kończyłam już szóstą rozmowę przez telefon. Rodzinka nie zapomniała o urodzinach, a ja nie mogę uwierzyć, że to właśnie dzisiaj mam tą magiczną 18. Dziś stałam się pełnoletnia. Jakie to cudowne. Z Italiano się umówiłam na wieczór u mnie w domu. Powiedział, że weźmie ze sobą chłopaków, żeby było nam weselej.  Gdy dotarliśmy do kliniki od razu zostałam zbombardowana życzeniami od fizjoterapełtów, PRZYSTOJNYCH fizjoterapełtów. Jakby się Zibi dowiedział to na pewno by przyjechał. Po odbytej rehabilitacji pojechaliśmy na zakupy. Dziewczyny miały dojechać i spotkać się przy najlepszej lodziarni w Modenie. I tak jak zaplanowałyśmy o godzinie 12 byliśmy już we czwórkę. Zjedliśmy przepyszne lody i poszliśmy na to co kocham czyli SZOPING. Kupiłam czapki (link), bluzki ( link), bluzy, spodnie, spodenki, sukienki, buty. Było tego mnóstwo, bo nie tylko ja kupowałam. Antoni dziś stawia zakupy. Chciałam przynajmniej za część zapłacić, ale się nie zgodził i kazał zaszaleć, wiec tak zrobiłam. Później będę musiała zapłacić za nadbagaż. No i tak zleciał nam czas do 15. Wręcz błagałam byśmy wracali, bo bym się spóźniła na mecz chłopaków. I tak na sam początek pierwszego seta trafiliśmy. Tatek miał na szczęście "Polsat Sport". Oglądaliśmy w 3, bo księżniczka nie lubi siatkówki. TYLKO KOCHA SIATKARZY -.-.  No więc Jastrzębianie kontra Skrzaty. Mecz cholernie ciężki, trudny i zacięty. Panowie szli łeb w łeb. Jeden set dla Bełchatowian, drugi dla Jastrzębianów. I tak doprowadzili do tie-break'a, który należał zdecydowanie do JW. 15:8. Nigdy bym tego się nie spodziewała. Cieszyłam się, skakałam, krzyczałam. Uspokoiłam się dopiero wtedy gdy zaczął mnie boleć brzuch. Zaraz potem dostałam sms bym weszła na "skejpa". Moment gdy się zalogowałam i już ktoś dzwonił. A tym kimś był " ZB9"
- Hej - powiedziałam, ale odpowiedzi nie usłyszałam, bo chłopaki zaczęli się drzeć. Byli w szatni, a z dala zauważyłam sztab. 
- NAJLEPSZEGO !!!!- wydarli się, a ja zaczęłam się śmiać. 
- Dziękuje Wam. Jesteście kochani - powiedziałam jak się w miarę uspokoili i przesłałam buziaka.
- No my to wiemy kochana - odezwał się Damian - poczekaj chwilę - powiedział ktoś z tyłu. Vanny przejął tablet i wycelował prosto w ustawionych w dwurzędzie chłopaków. Jak w podstawówce na wf. Z przodu mniejsi, a z tyłu ci więksi. 
- 18 życzeń na 18 urodziny. 
Rozsądku w życiu,
 umiaru w piciu,
 dobrego zdrowia,
 pieniędzy mrowia, 
ciągłej radości,
 szczęścia w miłości,
 przyjaciół nowych,
 snów kolorowych, 
rodziny licznej,
 pociechy ślicznej,
 wspaniałej pracy,
 wysokiej płacy,
 domu z ogrodem, 
psa z rodowodem,
 pomysłów wielu,
 dojścia do celu,
 rekordów bicia,
 i stuuuuuuuu lat życia - końcówkę wszyscy wykrzyczeli. Każdy powiedział to jedno życzenie. Nawet sztab się przyłączył. Nie ukrywałam łez. Ryczałam i się śmiałam. 
- Boże jak ja was kocham. Dziękuje wszystkim. Jesteście kochani - mówiłam płacząc.
- Ej skarbie nie płacz - Zibi podszedł do tableta i przejął go. 
- Jak mam nie płakać jak taki prezent mi sprawiliście
- Jak przyjedziesz to jeszcze odbębnisz imprezę i torta zjesz i prezenty odbierzesz - powiedział Rob łamaną polszczyzną. 
- Gratulacje meczu. Jestem z was dumna, a ten tie-break był najlepszy. Rozwaliliście system - zaśmiałam się. 
- A dziękujemy. Dobra zakochańce gadajcie, a my idziemy się kąpać, bo śmierdzi.- zaśmiał się Kubiak
- Jedyny szczery - również się zaśmiałam. Zbyś wyszedł na korytarz, bo tam przynajmniej było ciszej. 
- Słońce przepraszam, za wszystko. Byłem głupi, nie powinienem tak reagować. Kocham Cię bardzo i jestem cholernie o Ciebie zazdrosny. Ale ufam ci i wierzę.
- Jesteś debilem i zazdrośnikiem. - uśmiechnęłam się- Mój kochany zazdrośnik - posłałam mu buziaka.
- To co dzisiaj robiłaś ?
- No z rana to obudzili mnie i musiałam zdmuchnąć świeczki na torcie. Wyślę ci zdjęcie później. Na rehabilitacji byłam i tam też pełno życzeń otrzymałam. W trakcie jazdy rodzinka dzwoniła. No i po pojechaliśmy na lody i zakupy, a później to mecz oglądałam. No i tak zleciało.
- A wszystko jest w porządku ?
- No zagoić się to nie chce dlatego muszę zostać jeszcze miesiąc, ale jest okej - uśmiechnęłam się.
- A co będziesz robić teraz, bo chyba spać nie pójdziesz ?- zaśmiał się, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież jak mu powiem, że przychodzi Ivan z chłopakami to się wkurwi.
- Nie nie będę spać. Ivan przychodzi i jak to on powiedział " będziemy świętować".- widziałam, że się wkurzył i wywrócił oczami - Zbyszek ! Ufasz mi tak ?!
- Ufam i wierzę, ale nie podoba mi się, że ten Italiano będzie z tobą.- wtedy się roześmiałam
- Z czego się rechoczesz ?
- Po pierwsze z ciebie, a po drugie to "Italiano ", nazywam tak Ivana. I się nie wkurwiaj, bo nie masz o co debilu !
- Po pierwsze to mam o co, bo jak jakiś facet przechodzi koło ciebie to gwałci cię wzrokiem kochana, a to jest makaroniarz, oni to dopiero podrywacze. Domiś boje się o ciebie. 
- Ja się coś stanie to masz pozwolenie ich zlać, a teraz nie, bo nic mi nie zrobili i nie zrobią. Uspokój się, idź na piwo z chłopakami i wyluzuj. 
~ *Buon Compleanno Doma ! - no i Ivan przyszedł. 
- Poczekaj chwilę - zwróciłam się do Zbyszka
- Tak idź do mariano italiano - wywrócił oczami
- Debil - powiedziałam odchodząc i kładąc komputer na sofie
~ Dziękuje Ivan, ale idź teraz do mnie na górę i posiedź chwilę, bo rozmawiam ze Zbyszkiem - zwróciłam się po włosku i  jak zwykle mnie nie posłuchał. 
- Cześć Ivan jestem. Nie bój się o nią. Nie mam zamiaru jej ruszyć, bo nie jestem taki by rozwalać komuś związek. A ja jej tu pilnuje by nie podrywała rehabilitantów - zaśmiał się. 
- Ivan debilu. Nie podrywam nikogo. - usiadłam koło niego i przejęłam komputer
- Cześć - powiedział trochę niezadowolony Zbyszek, ale Włoch tego nie zauważył - Okej. Ja jej ufam. 
- Ta kochanie widzę właśnie- zwróciłam się do niego już po Polsku więc blondyn tego nie połapał
- Dobra, sory. Zadzwonię później sprawdzić czy cię nie upił. Kocham się i wszystkiego najlepszego skarbie - posłał buziaka w powietrzu.
- Też cię kocham i dziękuje. Papa - ja tak samo posłałam buziaka i się odłączyłam. Zlałam Italiano za ten cyrk co przed chwilą zrobił. Później zabawa się rozkręciła jeszcze bardziej, bo przyszli chłopaki. Chata była wolna, bo narzeczeni poszli gdzieś, a Vivane była u koleżanki. Piliśmy, śpiewaliśmy na karaoke, tańczyliśmy, graliśmy w butelkę, ale oczywiście zadania były w miarę przyzwoite. No i ta zabawa trwała do północy, później postanowili już mnie opuścić, uprzednio pomagając w swoim zakresie mi posprzątać. Trochę schlani, zamówili taksówki i pożegnali się ze mną. Poszłam się umyć i napisałam sms do Zbyszka, że jestem cała i nie schlali mnie tak mocno. Położyłam się spać.
Kolejne dni były męczące. Rehabilitacja była dwa razy mocniejsza, ale nie wiem czy aż tak bardzo skuteczna. Przychodziłam do domu i nauka indywidualna przez skype. Później rozmawiałam z chłopakiem i kładłam się spać. Od kilku dni w ogóle nic nie jadła, krew z nosa mi leciała codziennie rano i miałam serdecznie tego dosyć i chciałam już wrócić do Polski. Cieszył mnie fakt, że za dwa dni właśnie był upragniony powrót do kraju. W końcu zobaczę się ze wszystkimi. Zobaczę się ze Zbysiem, za którym najbardziej tęskniłam.'


*****
* Wszystkiego najlepszego w dniu urodzin 

Jak ja nienawidzę jak nie mam weny. Czuje, że beznadziejnie piszę i straciłam czytelników. W ogóle ostatnio coś słabo komentujecie :(. Proszę dajcie jakiś znak, że jesteście, skomentujcie ten rozdział ( napiszcie czy jest okej czy się nie podoba( krytyka mile widziana :P), albo po prostu dajcie uśmiech lub co tam wolicie). Jak komentujecie to wiem, że jesteście, czytacie i wtedy też przypływa wena :). 
Już niedługo MŚ. Wiem, że chłopaki pokażą na co ich stać i zdobędą medal. Będziecie na meczu czy raczej w domu przed telewizorem czy komputerem ? 
Cześć, pa, hej :D Dooma :). 

2 komentarze:

  1. Uuuu Zbyś zazdrośnik! Ale jaki kcohany :D Niech się tylko przez to nie kłócą to będzie okej . Martwi mnie to złe samopoczuice Domi ;/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbysiu jaki zazdrosny! Hahahaha :D Tylko mam nadzieję, że kłócić się nie będą, bo ja tego nie lubię. :(
    Samopoczucie Domi jest baaardzo złe... :(
    Kurcze no :( Nie lubię tego.;/
    Wena wróci! Zobaczysz :)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :)

    __
    zapraszam na nowy rozdział :* http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń