niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 26


(Zajrzyjcie do zakładki bohaterowie i zapoznajcie się z nową postacią  :) )

Brzuch bolał niemiłosiernie. Nie mogłam się poruszyć, nawet jak oddychałam to bardzo bolało. Krakren z Hubertem podbiegli niemal natychmiastowo. Nie wiedzieli jak mnie przenieść, bo z każdą moją próbą podniesienia płakałam jeszcze bardzie z bólu. Chłopaki z pomocą trenera tamtej drużyny znieśli mnie z boiska w pozycji leżącej. Położyli ostrożnie.
- Doma dzwonimy po karetkę - powiedział Hubert
- Nie, zadzowńcie po wujka, telefon mam w bluzie - powiedziałam płaczliwie. Dziewczyny dokończyły mecz wygrywając 3:1. Majka gdy podziękowała przeciwniczką, od razu podbiegła i usiadła koło mnie. Złapała za rękę by dodać mi otuchy. Mimo tak krótkiej znajomości znamy się tak dobrze jakbyśmy żyły ze sobą kilkanaście lat.
-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz, będzie dobrze - jej też pomału zbierało się na płacz.
- Nie płacz. Nie chcę byś płakała. Wystarczy, że ja to robię - powiedziałam. Nic nie odpowiedziała tylko się uśmiechnęła. Po kilkunastu minutach przyjechała karetka, a w niej wujek. 
- Wujek przepraszam, nie chciałam. - powiedziałam zapłakana. Praktycznie to już mi się odechciało płakać, ale co zrobić jak tak napierdala, a ja jestem nieodporna na ból. 
- Misia, ty głupia jesteś, nie przepraszaj, to nie twoja wina. - uśmiechnął się i zwrócił się do kolegów. - Chłopaki zabieramy ją. Tylko ostrożnie. 
- Jadę z nią. Panie Andrzeju proszę. Nie zostawię jej. - Majka zwróciła się do mojego opiekuna. Ten po chwili namysłu odpowiedział.
- Dobra tylko idź się szybko przebież. I weź spakuj jej rzeczy. 
- Dobrze dziękuje - uśmiechnęłam się i pobiegła szybko do szatni.
- Z panami będę się kontaktował lub może któryś chce jechać z nami ?
- Nie będziemy miejsc zajmować. Będzie w kontakcie. Tutaj jest mój numer w razie czego - uśmiechnął się Kraken i podał swoją wizytówkę. Ostrożnie przełożyli mnie na nosze i położyli na te drugie nosze " na kółkach". Okryli kocami, kocem ratowniczym i ostrożnie przewieźli do karetki. Tam już podali mi dożylnie leki lekko uśmierzające ból i podłączyli do kroplówki. Przy tym też płakałam, bo nienawidziłam i bałam się igieł . Maja przybiegła po kilku minutach i usiadła w fotelu za moją głowa. Po kilkunastu minutach zostałam przywieziona do szpitala gdzie pracuje wujek razem z ciocia. Od razu zabrali mnie na różne badania. Same półgodziny zajęło mi by się położyć na plecy, bo musieli zrobić rentgen. Nie wiem jakim sposobem łzy mi leciały nadal jak już od dobrych 2 godzin płacze. Po zrobionych wszystkich badaniach, które swoją drogą zajęły 2 godziny przewieziono mnie do sali. Przyjaciółka usiadła na krzesełku obok łóżka. Byłam załamana, dokładnie nie wiem co mi jest, jedynie to, że nie jest za ciekawie i jakiś poważny stan i na pewno to nie żadna choroba. W miarę przestałam płakać, bo głowa mnie zaczęła znowu boleć i już nie miała ochoty
- Hej kwiatuszku. Jak się czujesz ?- zapytała na wstępie ciocia, która weszła do sali.
- Jak widać do dupy. Ciociu przepraszam, same problemy ze mną macie.
- Nie gadaj głupot. To jest zwykły przypadek lub jak wolisz nieszczęście.
- Nieszczęście i to wielkie. 
- Dzwoniłam do Ady i powiedziałam o wszystkim i ma przyjechać z Bartkiem jeszcze dziś jeżeli zdążą.
- Oni chyba zwariowali ciocia zadzwoń i powiedz, że nic mi nie jest ! - zdenerwowałam się. Mama zaraz powie, że same problemy tutaj są i jeszcze powie, że wracam do Szczecina.  Nagle rozdzwonił się jej telefon. 
- Chyba sama to powiesz - uśmiechnęła się i podała  mi telefon. 
*
- Kasiu i jak z Misią. W porządku ? - zapytała zaniepokojona mama.
- Mamo w porządku. Nie przyjeżdżajcie nic mi nie jest. Na pewno sobie nadwyrężyłam coś. Jest okej - próbowałam ją jakoś uspokoić, ale na marne 
- Tak kurwa okej. Karetka po ciebie przyjeżdża i ty mówisz okej !. Gorączka, bóle brzucha, zimno ci jest i ty mówisz, że jest okej. Dziecko no, nie doprowadzaj mnie do białej gorączki !. Jesteśmy już pod Poznaniem. Dzwoniłam do taty i leci już samolotem.
- Mamo zwariowałaś no. Po co dzwoniłaś do taty ?!
- Ma też o tym wiedzieć, a jest przecież fizjoterapełtą i zna się na tym. To jest poważne Dominika. 
- Kurwa świetnie. Może jeszcze Obama przyleci i pogratuluje mi kolejnej kontuzji dla największej ciepielengi !
- Nie przeklinaj mi. Wiem, że jesteś zdenerwowana, ale opanuj się przynajmniej z tym. 
- Dobra sorki. 
- Będziemy niedługo. Jakby coś to macie zdzwonić. Kocham Cię.
- Też cię Kocham. Do zobaczenia.- i się rozłączyłam.
*
- Fajnie z mamą rozmawiacie- zaśmiała się przyjaciółka.
- Wiem - uśmiechnęłam się, bo zaśmiać się nie mogłam. Oddałam cioci telefon, bo musiała iść na oddział. Po tym jak poszła rozmawiałam z Mają o przyjeździe ojca. Mamę z ojczymem jeszcze jakoś zniosę, ale nie taty. Nie to, że jestem zła na niego czy cuś, ale wiem jakie ma obowiązki we Włoszech. 4 kliniki lecznicze i firmę ze sprzętem medycznym, do odnowy biologicznej i takie tam. Jest szefem tego wszystkiego i w dodatku ma swoich pacjentów. Jestem zła, nawet to za mało powiedziane. Jestem wkurwiona i mam wyrzuty sumienia, że ich tutaj "ściągnęłam ". Rozmawiając tak z Majką nagle ktoś wpadł do sali, a tym kimś okazał się Zbyszek. Miałam minę typu O.o i byłam zdziwiona skąd on wie, że tutaj jestem. Miał zadyszkę wiec pokazał nam palcem, żebyśmy poczekały chwilkę.
- Zbyszek usiądź tutaj, a ja zaraz wrócę. Pójdę do bufetu- Maja pokazała swoje miejsce do siedzenia i wyszła. Jak już umiarkował jego oddech to zaczął pierwszy
- Nie wiesz jak się przestraszyłem. Wszystko będzie dobrze. Jestem przy tobie - złapał mnie za rękę i się uśmiechną, po czym pocałował mnie, bo tego jeszcze nie zrobił. 
- Po pierwsze co ty tutaj robisz ?
- Prezes po meczu podszedł do mnie i powiedział, że jak jesteśmy ze sobą bardzo związani i powinienem wiedzieć, że wylądowałaś w szpitalu, po tym jak na meczu upadłaś na ziemię i coś tam z brzuchem, ale nie wiem, nie słyszałem więcej, bo myślałem, że zemdleje ze strachu - Wyrecytował to na jednym wdechu. Jak to powiedział zrobiło mi się cieplej na sercu. 
- Dziękuje - uśmiechnęła się i ścisnęłam mocniej jego rękę.
- A tak poza tym to co ci jest ?
- Nie wiem, ale jest beznadziejnie. Moi rodzice przyjeżdżają więc ich poznasz - uśmiechnęłam się.
- Super - powiedział, a ja się delikatnie zaśmiałam. Po tej rozmowie, opowiedział mi o swoim meczu. Dosłownie wszystko. Co do każdego punktu. Byłam zadowolona z nich, bo wygrali. Później przyszła Majka i wtedy rozmawialiśmy o wszystkim. Próbowali mnie odgonić od tych myśli związanych z kontuzją. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęła. 
Obudziłam się gdy usłyszałam jak moi biologiczni rodzice nad czymś dyskutują. Otworzyłam powoli oczy, bo światło mnie raziło. Zauważyłam, że wszyscy planowani już przyjechali, a przyjaciółka odjechała, która musiała już wracać do domu. 
- Cześć śliczna. Już ich poznałem i nie było tak źle -powiedział szeptem i uśmiechną się
- Hej. To fajnie - powiedziałam tym tonem jak zawsze gdy wstaje czyli zaspanym i zniechęciałym. Przy okazji uśmiechnęłam się do reszty i przywitałam się tak samo jak ze Zbyszkiem. 
- Cześć Smerfetko - powiedział tata tym swoim Włoskim akcentem, którym kocham. 
- Tato nie rób mi wstydu. Nie jestem już tym małym smerfem co kiedyś - zaśmiałam się
- Dla mnie zawsze będziesz - i pocałował mnie w czoło tak jak to zawsze robił. Później przywitałam się z mamą i Bartkiem, a do wujka się tylko uśmiechnęłam. 
- To co mi w końcu jest ? - zapytałam się i popatrzyłam się na tatę, bo zbierał się by coś powiedzieć
-  Masz naderwany mięsień brzucha. Dlatego tak bolał i przy tym dostałaś gorączki, ale to jest normalne. - jak to usłyszałam to zamarłam. Jaki naderwany miesień brzucha ! Kurwa No !
- Was pogięło z tą diagnozą co nie ? Nie mówicie mi prawdy - mówiłam pomału ze łzami w oczach. Ścisnęłam mocniej rękę chłopaka, bo myślałam, że śnię. 
- Nie skarbie to jest prawda. Z Antonio ustaliliśmy, że polecisz do Włoch i tam przeprowadzi ci zabieg i odbędziesz rehabilitacje. Zrobi to najlepiej...
- Nie nigdzie nie jadę ! Mam szkołę, przyjaciół, Zbyszka, nie, nie jadę ! Nie ma mowy !

- Domiś będzie najlepiej jak zrobimy zabieg u mnie - powiedział tata'
- Nie kurwa czy wy nie rozumiecie ! Nie chcę ! Nie chcę opuszczać Zbyszka, przyjaciół !. A co jak się stanie, że zapadnę znowu w śpiączkę tak jak podczas tego zabiegu z kolanem ?!. Ja się nie ruszam ! Nie pozwalam ! Nie chce wyjeżdżać - powiedziałam płacząc.
- Misia pojedziesz. Wszystko będzie dobrze. Zrobią ci tam doskonale to i wrócisz szybko. Będzie dobrze - powiedział to Zbyszek ocierając mi łzy z policzków
- I ty przeciwko mnie ! Wtedy też wszyscy mówili, że szybko wrócę, a siedziałam tam z miesiąc jak i nie dłużej. Zapadłam w śpiączkę na 3 dni po operacji. Nie zniosę tej długiej rozłąki. Nie chcę jechać ! - dalej płakałam i byłam wściekła na nich wszystkich.- Chcę zostać sama - powiedziałam 
- Ale... - zaczął Zbyszek i nie dane mu było dokończyć
- Wynoście się stąd ! - krzyknęłam dalej płacząc. Wszyscy wstali z miejsc i wyszli przed sale. Jednak wiedziałam, że ktoś jest jeszcze w sali i ten ktoś siada koło mnie.

*****
Siemano :* 
Rozdział miał być wcześniej, ale podczas tych burz, które odwiedziły Szczecin internet mi źle działa :(. 
Jak się podoba rozdział ?
Jeżeli jest jakiś błąd itp. to piszcie to poprawie :P
Wena pomału wraca, ale musicie być cierpliwe, bo rozdziały będą rzadko dodawane z powodu wolno wracającej weny :P hahahah
Jak zobaczyłam te 6 komentarzy pod ostatnim rozdziałem to byłam mega szczęśliwa :D. Może teraz też mnie zaskoczycie i będzie więcej ? 
Pozdrawiam Dooma :).   

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ 

3 komentarze:

  1. Współczuję jej tego bólu. Myślę ze nikt nie może jej czegos kazać ;* a Zbyszek chce dla niej jak najlepiej z drugiej strony ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu ona nie chce jechać do tych Włoch? Ja rozumiem, że się boi, ale nie jedzie tam na zawsze. Załatwią wszystko raz dwa i po problemie ;) Ciekawi mnie, kto został u niej przy łóżku? Obstawiam Zbyszka albo jej ojca ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ból jest na pewno duży :(
    Ale ja nie rozumiem, czemu nie jedzie do Włoch? Hm... sądzę, że powinna przełamać strach. A kto został w przy łóżku? Myślę, że to Zibi... ;D
    Bardzo mi się podoba rozdział. :))
    Czekam na kolejny jak zwykle :*
    Zapraszam do siebie na trójeczkę :) http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/2014/08/trzy.html
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń