poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 49



Dzisiaj wychodziłam ze szpitala. Kilka dni temu miałam wyjechać do Szczecina no, ale niestety mój dłuższy pobyt na Podkarpaciu usprawiedliwię szpitalem. Postanowiłam powiedzieć o tym mamie jak wrócę do domu tak samo jak o moim związku ze Zbyszkiem. Nie dzwoniłam teraz, bo po prostu nie chciałam jej denerwować przed ślubem. 
Zibi miał być lada chwila, bo godzinę temu skończył poranny trening. Miałam już wszystko przygotowane, wypis leżał na szafeczce przy łóżku. Obecnie rozmawiałam z doktor. Mówiła mi jak mam przyjmować leki, które mi przypisała, bo było aż 3 rodzaje ich i każde miałam brać o innych porach, a czasami je łączyć. Nie rozumiałam nic więc się cieszę, że przynajmniej mi to wszystko jeszcze napisała. 

- Żadnego wysiłku fizycznego, noszenia ciężkich rzeczy. Żadnych imprez i alkoholu, bo bierzesz leki. Tak z dwa tygodnie powinny wystarczyć, no chyba, że będziesz odczuwała, że potrzebujesz więcej czasu to wtedy masz odpoczynek przedłużony - zaśmiałyśmy się obydwie - A i bym zapomniała - popatrzyła na mnie z uśmiechem na twarzy- Z chłopakiem dopiero współżyć po miesiącu - westchnęłam teatralnie, że niby się tym przejęłam, ale szybko zaczęłam się śmiać
- Jak mus to mus - uśmiechnęłam się i zapytałam o jeszcze kilka informacji - Bo tak czytałam, że po tym mogą być problemy z zajściem w ciąże.
- No w końcu to jest uszkodzenie jajnika na całe życie. Są problemy jak się będziesz stresować i jak na siłę będziecie się starali o to dziecko to jeszcze trudniej będzie zajść. Jak już się zdecydujesz na dziecko to lepiej zgłoś się to twojej ginekolog i popytaj się jej. Może Ci jakieś leki przepiszę, ale na pewno Ci powie, że nic na siłę. 
- Okej - uśmiechnęłam się. 


 Doktor musiała już iść więc pożegnałyśmy się. Życzyła mi szybkiego powrotu do zdrowia i mile spędzonego ślubu oczywiście bez szaleństwa. Podziękowałam jej za wszytko i życzyłam miłego dnia. Długo nie zostałam sama, bo gdy ginekolog wychodziła minęła się w drzwiach z chłopakiem. Uśmiechnęłam się szeroko gdy go zobaczyłam. Podszedł do mnie i pocałował w ten sposób w jaki zawsze mnie całuje. Po pieszczocie Zbigniew wziął moją torbę i mogliśmy opuścić szpital. Jednak na długo nie mogłam zostać w Rzeszowie, bo już dziś leciałam samolotem do Szczecina, bo pojutrze jest uroczystość zaślubin. W domku zjedliśmy późne śniadanie- wczesny obiad, poszliśmy się przejść na spacerek z Bobkiem i do godziny 17 spędziliśmy czas razem. O tej godzinie chłopak zawiózł mnie na lotnisko. Ciężko było mi się z nim rozstać. Będziemy się widzieć dopiero za jakiś miesiąc. 



- Może pojedziesz ? - spytałam z nadzieją w oczach chociaż wiedziałam, że nie przyjedzie, bo ma treningi

- Misiaku - przytulił mnie jeszcze bardziej i pocałował we włosy - za moment się zobaczymy i będziesz miała mnie już dość - zaśmiał się - ten czas szybko zleci - uśmiechnął się i pocałował 
- I tak wole byś się zerwał i pojechał ze mną - uśmiechnęłam się i po raz ostatni wpiłam się w jego usta. 


Pożegnałam się i poszłam w kierunku, w którym miała się odbyć odprawa. Odwróciłam się jeszcze by zobaczyć czy stoi. Zauważyłam uśmiechniętą buźkę, ale mimo dużej odległości miedzy nami w jego oczach widziałam tęsknotę. Uśmiechnęłam się i pomachałam mu. Odwróciłam się i czekałam na swoją kolej by oddać bagaż. Gdy już mi go zrejestrowali wzięli bagaż podręczny i również musieli go odznaczyć. Miła pani z obsługi wydrukowała mi kartę pokładową i mogłam iść odbyć kontrole bezpieczeństwa. Tam musiałam pokazać dokumenty, a później przeszłam do miejsca gdzie musiałam przejść przez bramki, a mój bagaż podręczny został prześwietlony i sprawdzony. Wszystko było w porządku więc mogłam zabrać swoje rzeczy. Miałam 40 minut do odlotu samolotu więc poszłam do kiosku, by kupić gazetę i gumy do żucia. Gazety wybierałam dość długo ( bo w końcu wybór między Cosmopolitan, a Vogue jest mega trudny :P), w końcu wzięłam obie gazety i wykreślanki. Gdy wyszłam z małego sklepiku udałam się do poczekalni, a gdy już do niej dotarłam zauważyłam, że ludzie szykują się by wejść na pokład samolotu. I ja się ustawiłam w krótkiej kolejce gdzie po szybkim sprawdzeniu biletu udałam się na pokład samolotu. Miejsce miałam z brzegu. Już myślałam, że będę siedzieć sama, a ostatni pasażer jaki wsiadł na pokład był właśnie moim sąsiadem. Jak to u mnie bywa okazał się nim piękny przystojniak. Mimo, iż mam Zibiego to i tak ciśnienie mi skoczyło. Piękny brunet o niebieskich oczach, dość wyskoki ( na oko z 1.90), do tego ciemna karnacja. No po prostu 8 cud świata !. Gdy wzbiliśmy się w powietrze i mogliśmy odpiąć pasy chłopak przyglądał mi się ukradkiem, a jak nie mi to mojemu małemu stosowi gazet. Zaśmiał się cichutko, a ja z uśmiechem spojrzałam się na chłopaka


- Nudzić to się nie będzie pani - zaśmiał się 
- I o to mi chodziło - również uśmiechnęłam się
- Do Szczecina lecisz zwiedzać ?
- Nie, do domu 

Szczerze mówiąc rozmawialiśmy cały lot. Czasopisma, które kupiłam nie przeczytałam. Po kilkunastu minutach rozmowy zorientowałam się, że rozmawiam z piłkarzem ręcznym GAZ-SYSTEM Pogoń Szczecin. Z tego co się orientuje piłkarz jest w moim wieku i pochodzi ze Szczecina. Czułam, że do mnie zarywa. Próbowałam się nie roześmiać choć ciężko mi było się powstrzymywać. Po godzinie lotu udaliśmy się razem po bagaże tam już się pożegnaliśmy, bo zauważyłam Łukasza z dwiema siostrami. Od razu z bagażem podbiegłam do nich ( chociaż mi nie wolno :p) i przytuliłam rodzeństwo. Siatkarz stał obrażony, bo pierwsza do niego nie podeszłam. Za to dostał siarczystego buziaka w policzek co później wycierał przez 10 minut, bo uważał,że się zarazi. Po 10 minutowej podróży dotarliśmy do domu. Z rodzicielką witałyśmy się długo, bo to u nas normalne. Córeczka mamusi ^^. Po kolacji gdy siedzieliśmy w czwórkę ( ja, Łukasz, mama i Bartek) opowiadałam co tam u mnie, o ostatnim wypadku i o powrocie do Zbyszka. Przyjaciel nie był zadowolony mimo to iż upewniałam go, że Zibi nie zrobi mi krzywdy. Mama mnie zawsze wspierała i tak było tym razem. Później oni opowiedzieli co tutaj się działo. Z Łukim siedziałam do rana. 
Na drugi dzień wstaliśmy z chłopakiem około 13. Tak to jest jak się zasypia po 4 nad ranem. Wstałam i udałam się do łazienki. Tam się wykąpałam, ubrałam strój kąpielowy  i narzutkę by nie paradować pół nago po chałupie. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Zjadłam obiadek przygotowany przez babcię, która przyjechała dzisiaj. Jak zwykle uznała, że jestem za chuda i wpakowała mi cały talerz jedzenia. Łukasz należy do głodomorów wiec przejął połowę zawartości z mojego talerza. Dzisiaj zapowiadało się ciepło wręcz upalnie więc postanowiłam poleżeć na ogrodzie i się poopalać. Po posiłku wzięłam jeszcze leki, a później z butelką wody udałam się na ogród. Do końca dnia przeleżałam na leżaku i łapałam słońce by potem nie wyglądać jak trup. Kilka razy zostałam wrzucona do basenu albo przez Bartka albo przez Łukasza. Cieszyłam się bardzo, że jestem w domu. Blisko rodziny, jedynie brakowało mi Zbyszka. Ta tęsknota zniknęła częściowo gdy zadzwonił wieczorem i rozmawialiśmy około półtorej godziny. Po tej rozmowie zasnęłam z telefonem przy twarzy. Nawet się nie zorientowałam kiedy odeszłam do krainy Morfeusza. 


*******
Witam w tak upalny dzień :D. 
Przepraszam, że rozdział dzisiaj mimo iż planowałam dodać wcześniej, ale niespodziewanie wyjechałam do babci i nie miałam tam jak dodać, a o napisaniu to już nie wspomnę :P. 
Wróciłam dzisiaj i przepraszam, że jest tak mało szczegółów :(. Następny postaram się napisać lepiej :D. 
Jak u was wakacje mijają ? 

Nasze Orzełki lecą do Rio :D. Jestem z nich mega dumna :). 

  Dziękuje za komentarze pod dodanym wcześniej rozdziale :* Mam nadzieję, że i pod tym też się znajdą :D. 

Pozdrawiam gorąco Dooma :). 

2 komentarze:

  1. Szkoda, że Zbyszek nie poleciał razem z nią do Szczecina. Mam nadzieję, że tęskni w tym Rzeszowie i nie może się doczekać aż jego ukochana wróci :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że wszystko jest już dobrze między nimi. :) Szkoda, że Zibi nie pojechał z nią do Szczecina :( Trochę podejrzany mi się wydaję ten chłopak co siedział obok niej w samolocie, albo to tylko takie moje schizy :/ xD Czekam na następny :)
    PS: Zapraszam do siebie :)
    http://wrytmiesiatkowki.blogspot.com/

    Pozdrawiam :*
    Kasia.!

    OdpowiedzUsuń