niedziela, 7 września 2014

Rozdział 32


Święta minęły fantastycznie. 24 grudnia wyjechaliśmy do Szczecina. Droga zajęła nam 5-6 godzin. Na szczęście przespałam całą podróż. W tym roku wypadał zjazd rodzinny więc cały dom był oblężony. Babcie, dziadkowie, ciotki, wujkowie, kuzynostwo. Cieszyłam się, że przyjeżdżam do domu i to prosto na ten zjazd, Zbyszek już mniej. Wszyscy umówieni byli, że prezenty dostaną najmłodsi. No i ja, bo świętujemy rodzinnie moją osiemnastkę. Te dwa dni z nimi spędzone były magiczne. Siatkarz został wymaglowany przez wszystkie ciotki, z czego razem z mamą się śmialiśmy. Przy okazji pokazałam chłopakowi moje miasto. Nie miał okazji nigdy być w Szczecinie więc starałam się pokazać mu najwięcej. Oczywiście jak przyjechaliśmy to udaliśmy się z Łukaszem na łyżwy i czekoladę. Chłopaki polubili się od razu. Byłam bardzo szczęśliwa, co ostatnio się nie zdarzało. 
Drugiego dnia świąt udaliśmy się do Warszawy. Przyszła kolej na rodzinę atakującego. Wszyscy przyjęli mnie bardzo dobrze. Cieszyli się, że jesteśmy razem pomimo tylu przeszkód jakie stawały nam na drodze. Teraz to ja byłam przepytywana przez jego ciotki, a on się ze mnie śmiał. Nie miałam już siły. Byłam zmęczona podróżą i przez leki, które brałam byłam bardzo senna. W odpowiednim momencie przyszedł mój wybawiciel, aby mnie uratować.
- Przepraszam panie bardzo, ale zaraz mi tutaj uśpicie dziewczynę i muszę ją uratować - zaśmiał się siatkarz wyciągając w moim kierunku dłoń. Już ją trzymałam, ale jedna z cioć chłopaka położyła mi rękę na nodze
- Czy my kochanie tak przynudzamy ?
- Nie, bardzo miło się rozmawia. Źle zrozumiały panie tego głupka. Jestem zmęczona po podróży i jeszcze biorę leki, po których robię senna. 
- No to na co czekach skarbie ! Na górę ! I żeby mi tam głośno nie było - wszystkie zachichotały, a ja się zarumieniłam. Złapałam szybko dłoń Zbyszka i poszliśmy do jego pokoju.
- Co aż tak strasznie nie było ?- zapytał mnie gdy byliśmy już w jego pokoju.
- Myślałam, że będzie gorzej - uśmiechnęłam się i pocałowałam go, co on podłapał i zwykły buziak przerodził się w namiętny pocałunek. Trwało by to dalej, ale ktoś zapukał do drzwi więc oderwaliśmy się od siebie. Była to mama atakującego.
- Nie każe wam spać w osobnych pokojach, bo i tak wiem, że Zbyszek by mnie nie posłuchał i przyszedł by do ciebie Dominiko. Chciałam się zapytać czy wszystko macie, czy  nic wam nie brakuje.- już chłopak miał coś powiedzieć, ale zakryłam mu usta dłonią.
- Nie nic nam nie brakuje. Dziękuje za wszystko - uśmiechnęłam się do niej, co odwzajemniła.
- To ja wam nie przeszkadzam. Śpijcie dobrze i Zbigniew nie zrób jej krzywdy - pogroziła palcem i się zaśmiała
- Mamo ! - krzyknął gdy kobieta zamknęła drzwi.
- Jesteś straszny - powiedziałam i dźgnęłam go palcem i brzuch .
- Że ja jestem straszny ? - podszedł bliżej i objął mnie w pasie i pocałował - Chodź idziemy się kąpać, bo jestem zmęczony. - tak jak powiedział, wzięliśmy wspólny prysznic i położyliśmy się spać.

Na drugi dzień poczułam się gorzej. Było mi słabo, głowa mnie bolała i nie wiedziałam czym to jest spowodowane. Zbyszek się zdenerwował i kazał mi leżeć w łóżku. Na szczęście rodzina atakującego rozjechała się do własnych domów i zostaliśmy we czwórkę. Mama siatkarza się przestraszyła, ale uspokoiłam ją. Nie tak jak chłopaka, bo latał przy mnie jak bym umierała. Po południu poczułam się lepiej wiec zeszłam na obiad. Siatkarz obiecał mi zwiedzanie miasta, bo miałam przyjemność być w stolicy tylko raz, ale ze względu na poranny incydent przeszliśmy się tylko po okolicy. Na następny dzień wraz z panią Jadzią udaliśmy się do centralnej części Warszawy. Pan Leon nie mógł być z nami z powodu pracy wiec w trójkę zwiedziliśmy stolicę. Na wieczór przenieśliśmy się do mieszkania Zbyszka. Tam spędziliśmy pozostałe dni. Głównie to odpoczywaliśmy w łóżku, ale popołudniami chodziliśmy po sklepach i szukaliśmy dla mnie sukienki na studniówkę. Niestety nie udało mi się znaleźć i opuszczaliśmy Warszawę z niczym. Dziś jest 31 stycznia czyli sylwester, który spędzimy u Ignaczaków. Spędzimy go w gronie znajomych i będziemy się świetnie bawić. 

*****
Nie podoba mi się rozdział :(. Zmieniałam go 3 razy i dalej mi się nie podoba, ale muszę w końcu coś dodać. 
Przepraszam, że tak późno, ale nie mam czasu przez szkołę -.-.
Siatkarze idą jak burza i wygrywają wszystkie mecze :D. Jestem z nich dumna :D. 
Mam taki pomysł :). Napiszcie w komentarzach co chciałybyście, aby w następnych rozdziałach po sylwestrze się ukazało. Ostatnio nie mam pomysłów, a chcę mas uszczęśliwić :) 
Pozdrawiam Dooma :). 


3 komentarze:

  1. Pewnie będzie , że się czepiam, czy jestem przewrazliwiona, ale to gorsze samopoczucie mi się nie podoba i pewnie coś jet z tym związane, ale nwm co ! :C
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co bym chciala xd liczę że ty wymyślisz coś fajnego ;* zaskocz mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog! Juz nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu ;)
    Mam nadzieje,ze to zle samopoczucie to nic strasznego
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń