sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdział 14


" Sport to zdrowie- ale nie zawodowy"

Rano. Nikomu się nie chce wstać. Myśli się tylko o łóżku i śnie. Ja mam tak codziennie nawet jak nie idę do szkoły czy na trening. Tak jestem śpiochem, w wolne dni potrafię wstać o 12. No cóż w końcu trzeba się wygramolić z tego łóżka, a na mnie przyszła już pora. Wstałam i poszłam pod prysznic by mnie choć trochę obudził. Zdjęła moją przecudowną piżamkę, weszłam do kabiny, odkręciłam letnią wodę i stałam tak dobre 5 minut. Letnia woda potrafi działać cuda. Po tych 5 minutach nałożyłam balsam wiśniowy i go spłukałam. Wyszłam, wytarłam mokre ciało i owinęłam się ręcznikiem. Poszłam do pokoju i otworzyłam szafę. Jak zwykle po 10 minutach wybrałam ciuchy na dzisiejszy dzień. Zapowiadali na dziś lekkie ocieplenie. Czyli z - 19 na - 17 -.-.  Ubrałam bieliznę z czarnymi rajstopkami, ciemne dżinsowe spodnie, miętowy podkoszulek na ramiączka i czarną bluzę. Założyłam to w toalecie, lekko się pomalowałam i podkręciłam włosy. Spryskałam się wiśniową mgiełką i poszłam na dół. Schodząc po schodach zakręciło mi się w głowie, złapałam się barierki by nie upaść. Usiadłam na schodach co było dobrym pomysłem, bo już po kilku minutach zrobiło mi się lepiej więc powoli wstałam i udałam się do kuchni. Ciocia już robiła śniadanie więc przywitałam się z nią buziakiem w policzek. Usiadłam przy stole, zrobiłam sobie musli i jedna kanapkę. 
- Kochanie co ty taka niewyraźna jesteś ? Chora będziesz?- zaniepokoiła się ciocia
- To nic poważnego ciociu, zakręciło w głowie ja tutaj schodziłam.
- No ty chyba głupia jesteś, że to jest nic poważnego. Wiesz jakie choroby przez takie objawy ludzie maja. Takiego czegoś nie można lekceważyć. A tobie to już 3 raz się dzieje. Może czas odstawić to musli i jeść bardziej kaloryczne śniadania. 
- Ciociu dużo teraz trenuje i się uczę. Jestem przemęczona. To normalne. 
- A w Szczecinie też ci się tak zdarzało jak tańczyłaś i grałaś ?
- Tak i byłam u lekarza, powiedział, że to przemęczenie. Nic mi nie jest. 
- Dobrze, ale od dziś koniec z tym musli na śniadanie. Zjesz zdrową jajecznicę i kanapeczki i dopiero możesz iść na górę się spakować. A tak poza tym o której masz pociąg ? 
- O 8.40, a która jest ? 
- 7.25. Rafał przywozi Anię to może cię zawiezie? 
- O której ten Tyszka przyjeżdża swoim rydwanem ?
- Nie przesadzaj- obie się zaśmiałyśmy- jakoś o 9. Spokojnie zdążysz masz przecież na 10.30 
- No okej.- zjadłam "nowe" śniadanie i poszłam na górę umyć zęby. Jak to zrobiłam napisałam do Majki, iż jadę samochodem więc się spotkamy na hali. Odpisała, że się spóźni, bo idzie robić co miesięczna morfologie. Odpisałam 'okej' i poszłam się spakować. Dziś nocuje u przyjmującej więc musiałam wziąć potrzebne mi rzeczy. Spakowałam do większej torby treningowej wszystko co potrzebne na turniej i zaczęłam pakować się na nockę. Ręcznik, kosmetyczka, dresy, nowa bielizna, torebkę i wszystkie potrzebne do życia rzeczy,a resztę co ubiorę na wigilię klasowa, jak i klubową kupię na zakupach. Położyłam się i zaczęłam bawić się telefonem. Po prostu nudziło mi się. Spakowana do Szczecina jestem, na dzisiaj też i nie mam co robić.  W pewnej chwili zadzwonił mi telefon. Od razu bez zastanowienia odebrałam
- Księżniczka pirlipatka odebrała ode mnie telefon i to o 7.48 no gratulacje i masz przejebane - zaśmiał się Łukaszek
- Ty nie przeklinaj dzieciuchu. Matka nie wychowałam czy jak ?
- Ja ci dam dzieciuchu. Starszy jestem to mogę. A co ty tak wcześnie wstałaś ? Do szkoły czy jak ?
- Ja jeszcze swojej edukacji nie skończyłam kochanieńki. W przeciwieństwie do ciebie to jak coś zaczęłam to to kończę.- zaśmiałam się przypominając, że ten bałwan nie skończył studiów.
- Siatkówką się zająłem. Nie marudź, bo zarabiam na nasze życie i na twoje zakupy.
- HAHaha  NA NASZE.  Ty coś brałeś dzisiaj ? Chłopaki ci nic nie dorzucają do tej wody.
- Dobra wiem, że mam zmienić dilera. Koniec już z tym, bo ja w ważnej sprawie dzwonię. - spoważniał Łukasz
- No to gadaj. W czym mam ci znowu pomóc ?- zaśmiałam się
- Od razu pomóc. Chcę pogadać jak się czujesz, czy jest okej i najważniejsza sprawa o jaką chcę cię zapytać - zacieszył rozgrywający
- Czuję się dobrze, ogólnie jest okej- skłamałam, bo nie chciałam mu powiedzieć o tych omdleniach. Zawału by dostał i by przyjechał jeszcze dziś ze Szczecina by się mną zająć
- No to super. A ty kogoś nie poznałaś przypadkiem ? Szwagra mam już ?- zaśmiał się do słuchawki 
- Że co ?! Jakiego szwagra ?! Kogo niby miałam poznać ? - nie no to było dziwne bo zawsze to ja mu mówię, a nie on dopytuję 
- No BARTMANA, a kogo !? "Fejzbuka" nie czytasz? Mnóstwo tam o was jest. Jak nie na "fejzbuku " to na ciacha lub na pudelku czy jak to tam się zwało. 
- Zbyszek to kolega, można powiedzieć, że przyjaciel. Poznałam go już dawno. A i fakt nie czytam "fejzbuka". W ogóle nie wchodzę na to. Nie mam czasu. 
- Bo z Bartmanem przebywasz - zaśmiał się
- Zaraz ci w pierdole przez ten telefon gnojku. Z BARTMANEM  się nie spotykam ostatnio bo nie mam czasu, ja chcę dokończyć swoją edukację nie tak jak ty ciołku więc siedź cicho.
- No dobra nie denerwuj się tak. Co dzisiaj robisz ? Przyjeżdżasz na święta ?
- Mam jakiś turniej, a po min idziemy z Majką i chłopakami na zakupy. Na święta przyjeżdżam. Chcesz mnie odebrać z Goleniowa z lotniska ?
- No jasne, że chcę i zajedziemy od razu na czekoladę. - rozmarzył się 
- Gruby będziesz, a potem Piątek będzie się na mnie darł, że mu zawodnika tuczę. 
- Jedna gorąca czekolada nikogo nie zbawi i na łyżwy idziemy w rankową wigilię
- Rankową wigilię ? Słownik piszesz, że wymyślasz jakieś nowe słowa - zaśmiałam się
- Kurde, aż tak nie kumata jesteś ! Rano w Wigilię ? Teraz kapujesz ?
- To było z sarkazmem kochanieńki- roześmiałam się na całego - Dobra Łukasz muszę kończyć pogadamy kiedy indziej, wyślę ci sms kiedy mam samolot i kiedy będę w Goleniowie. Papa kochany - i cmoknęłam do słuchawki
- Cześć misiaczku. Bądź ostrożna i nic sobie nie zrób
- Dobra pa - po tych słowach się rozłączyłam. Poszłam do toalety załatwić potrzebę fizjologiczną, a potem zniosłam torbę na dół. Była 8.20 więc włączyłam laptopa. Standardowo "fejzbuk", poczta, tumblr, i plusliga. Akurat skończyłam przeglądać to co miałam i przyjechała Ania z Rafałem. 
- Cześć wszystkim tutaj zgromadzonym. - Rafał jak zwykle z rana dobry humor ma
- Siemka dorośli, Rafał przygarniasz mnie i jedziemy do Jastrzębia - powiedziałam to wyłączając komputer
- Okej tylko licz się z tym, że dojedziesz spóźniona, bo był wypadek przed Jastrzębiem i jest strasznie oblodzona droga 
- To jedziemy już - i pobiegłam na górę po telefon, słuchawki i kurtkę. Zbiegłam na dół zakładając buty i przyniesioną kurtkę. Czapkę i szalik wyjęłam z szuflady i nałożyłam na siebie. Przyjrzałam się jeszcze w lustrze czy jest okej i wzięłam torbę. Boże jaka ona ciężka.
- Rafi weźmiesz torbę ? Ja muszę mieć siły na turniej- powiedziałam najsłodszym głosem 
- Daj tą torbę- i przejął ją ode mnie - Ludzie kobieto co ty tam masz? Ja takiej nie mam ja mam sesje w plenerze. 
- Kobiety potrzebują mieć wszystko przy sobie, nawet to co nie jest potrzebne - powiedziałam i wyszłam na zewnątrz. Szybko pobiegłam do samochodu, bo jest tak zimno, że mi chyba nos odpadnie. Rafał szybko dołączył do mnie i włączył jak to mówi moja siostra "grzejniczki". Po godzinie i 20 minutach zawitaliśmy w Jastrzębiu. 
- No i dojechaliśmy. Nawet 10 minut przed czasem
- Za 10 minut rozpoczyna się turniej i za 9 minut jak się nie przebiorę to będę miała przerąbane więc dziękuje i papa - dałam mu buziaka w policzek i szybko pobiegłam do bagażnika po torbę. Wzięłam ją i szybkim krokiem ruszyłam na halę. Miałam mało czasu i myślałam, że już nikogo nie będzie i tu się myliłam. W szatni "zawitała mnie moja najulubieńsza koleżanka" . Od samego początku się żarłyśmy.
- No no kochana widzę że trzeba wcześnie wstawać lub szybciej wyjeżdżać by się nie spóźnić - uśmiechnęła się tak jakby miała wygrać.O nie ze mną się nie wygrywa. 
- To nie ja mam 5 minut z domu na halę. I widzę że trzeba więcej budzików ustawiać. - ha i to ja wygrałam. Ta się wkurzyła, bo zabrakło jej słów by mi dopiec i wyszła trzaskając drzwiami. Przebrałam się szybko, związałam włosy, założyłam stabilizatory i bluzę, wzięłam wodę i lecim na halę. Gdy weszłam zauważyłam siatkarzy wraz z nauczycielami siedzących na trybunach. Dlatego, iż sala jest mała, rozłożyć można było tylko jedna siatkę. Czyli będzie to dłużej trwało -.-. Odłożyłam wodę i Ferdek mnie zawołał. I szykuje się opieprz. No to ładnie.
- Skarbie moje podejdź tu - do każdej dziewczyny w szkole tak się zwracał. Czasami nawet gorszej
- Dzień dobry psorze. Przepraszam, ale wypadek był na drodze dlatego się spóźniłam. - siatkarze siedzieli za profesorem i wszystkiemu się przysłuchiwali.
-Kochanienka nic nie szkodzi. Przecież masz taki kawał od siebie tutaj. Chciałem się zapytać dlaczego tego lenia nie ma - jak zwykle chodziło mu o Majkę. 
- Jest na comiesięcznych badaniach morfologicznych. Spóźni się trochę. 
- A no tak dzwoniła wczoraj do mnie. Skleroza - zaśmiał się profesor. Przeprosiłam go mówiąc, że muszę się rozgrzewać. Odłożyłam butelkę i spojrzałam na trybuny. Zauważyłam Zbyszka jak patrzył się na mnie. Uśmiechnęłam się mimowolnie i szybko odwróciłam, bo zaczynały mnie policzki parzyć. Co się ze mną dzieje. Majka jak zwykle przyszła cała obolała i nie mogła grać. Strasznie boi się igieł i później jest nie do życia. Wszystkie ją pognałyśmy do szatni by się przebierała szybko i nie dramatyzowała. Ta jak zwykle coś powiedziała pod nosem i oburzona poszła do szatni. Grałyśmy krótkie mecze z wszystkimi klasami do 15. Jak zwykle nic do grania nie było. Albo stałyśmy na boisku i się nudziłyśmy albo się wydurniałyśmy. Tylko z chłopakami pograłyśmy trochę i wygrałyśmy bo oni " dawali nam fory". Ta jasne, a ja jestem księżna Honolulu. W drugim secie, przy naszej zagrywce znowu zakręciło mi się w głowie. Złapałam się siatki i za głowę. Zaczęło mi wszystko wirować przed oczami i szumieć w uszach. Po chwili nic nie pamiętałam, bo zemdlałam. 

*****
Testy, testy i po testach :P. Kto pisał to gadać szybko jak poszło. Bo mi niezbyt :/. Ale bądźmy dobrej myśli. Dziś miałam turniej i złoto nasze :D. Jest mi smutno, bo tylko jedna osoba napisała komentarz pod poprzednim rozdziałem, a wiem, że jest was więcej.
 Więc rozdział dla niej :)
Rozdziały na wszystkich blogach są  przeczytane, ale nie chce mi się już zbytnio pisać komentarzy pod nimi :P. Tak wiec do następnego i pozdrawiam Dooma :). 

4 komentarze:

  1. Zawsze jak czytam, to komentuję, bo to bardzo dużą motywacją jest dla autora, sama coś o tym wiem ;)
    Rozdział swietny. Wyczuwam u Domy anemię ;/ I kto zapewne pierwszy rzuci sie żeby jej pomóc? No Zbyszek! :>
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. jeju dzisiaj trafiłam na twojego bloga i wszystko przeczytałam . mam nadzieję że niedługo dodasz nową część . strasznie spodobało mi się to opowiadanie . niech ona bd z bartmanem ja nie rozumiem czemu ona mu szansy nie dała i niech majka bd z michałem . mam nadzieje że losy tego opowiadania potoczą się tak jak sobie qymarzylam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję że wena cię nie opuści i bd z tobą do końca opowiadania . czekam z niecierpliwoscia na następny Dodawaj szybko !!!!! zapraszam na spodziewajsieniespodziewanego.blogspot.com i proszę o twoja opinię . opowiadanie nie jest o siatkarzu ale mam takie w planie . mam nadzieję że spodoba ci się moje opowiadanie i prosze cię żebyś zostawiła informacje u mnie jak dodasz nową część. :***

      Usuń
  3. Komentuję z konta wspólnego z łasicą.. Z tej strony Jullaa :)
    Wybacz, że tak długo mnie tutaj nie było, ale czasu nie było.. ://
    Kurde... Dlaczego nie dała szansy Zbyszkowi? Ja już nie wiem..
    Hmm... Coś czuję, że u Domy to anemia.. ale nie wiem.. Czekam na kolejny i mam nadzieję, że szybko dodasz :* Bo ja się już doczekac nie mogę :)
    Przy okazji zapraszam do siebie, na rozdział 51 :*
    zakochaniwsiatkowce.blogspot.com
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń