niedziela, 5 października 2014

Rozdział 34


W styczniu wszystko się waliło. Ze Zbyszkiem non stop się kłóciłam. Majka i Michał zachowywali się gorzej niż wtedy. Dziewczyna stała się małomówna, cały czas chodzi smutna i czasami widziałam, że ma zapłakane oczy. Jak się pytam jej co się stało to spływa mnie tekstami " zajmij się sobą, to moje życie", " nic mi nie jest", "źle się czuje" itp. Z Michałem jest podobnie. Zbyszek próbuje z nim pogadać, ale on nie chce. Omal co się nie pobili, a teraz są skłóceni. Mam tego dosyć.

( MUZYKA )
Jest sobota. Układam ubrania porozwalane po całym pokoju. Po 30 minutach wszystko leży na swoim miejscu. Siadam na łóżku i kontynuuje czytanie książki "Niebo istnieje naprawdę". Nie jestem miłośniczką czytania książek, ale jak Hanka ją przeczytała ( ona to w ogóle nie czyta więc stał się cud ) to musi być interesująca. Po chwili słyszę ciche pukanie w drzwi. Ciocia lekko uchyla je. 
- Masz gościa - uśmiecha się i szerzej je otwiera po czym po chwili widzę przede mną przyjaciółkę, z którą nie rozmawiam od tygodnia.
- Hej mogę ?- pyta nieśmiało ze smutkiem na twarzy.

- Jasne - uśmiecham się i odkładam książkę na bok - przecież wiesz, ze jesteś tutaj mile widziana. - usiadłam na łóżku po turecku, a Maja siada obok mnie. I jak to bywa zapada niezręczna cisza, której nienawidzę. 
- Przepraszam za wszystko. Po prostu wszystko się wali, a zamiast skorzystać z pomocy to ją odrzucam. - odezwała się po kilku minutach.
- Maja przecież wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć. Od tego są przyjaciele. Czemu z zachowujesz się gorzej niż w tamtym roku. Boje się o Ciebie. Majka powiedz mi co się do cholery dzieje ! - przyjaciółka po tych słowach się rozpłakała. Przytuliłam ją mocno, głaszcząc po plecach. - Maja nie płacz. Proszę Cię.
- Doma życie mi się wali. Nikogo już nie mam. Nikt mi nie pomoże. - powiedziała patrząc na mnie, szlochając.
- Przecież masz mnie, Malwę, chłopaków, a przede wszystkim rodziców. 
- Nie mam już rodziców, wywalili mnie z domu, Michał też się do mnie od tygodnia nie odzywa. Z tobą też nie jest tak ja było. Najlepiej chciałabym nie żyć - ponownie się rozpłakała.
- Majka gadaj co się dzieje !
- Jestem w ciąży. Ojciec jak się dowiedział to wywalił mnie z domu, mama nie miała nic do powiedzenia, a Michał od tamtego dnia jak się dowiedział tak do dziś się nie odzywa. - płakała bardziej. Mocno ją przytuliłam, głaszcząc ją po plecach. Mi również poleciały łzy. Byłam w szoku, nie spodziewałam się, że tak się zachowają jej rodzice, a przede wszystkim Michał.
- Nie pytam gdzie teraz się zatrzymałaś. Mam nadzieje, że nie na ulicy. Posłuchaj mnie masz mnie, ja Cię nigdy nie zostawię. Zatrzymasz się tutaj i ja z ciocią  z tym Ci wszystkim pomożemy. Błagam Cię nie mów, że nie chcesz żyć, bo teraz decydujesz jeszcze o jednym życiu. Byłaś u lekarza ?
- Nie, boje się iść. Domi pomóż mi proszę Cię. 
- Zawszę Ci pomogę, pamiętaj. Musisz iść do ginekologa...
- Zrobiłam już 6 testów ciążowych to wiem, że jestem w ciąży ! 
- Ginekolog musi wiedzieć czy dziecko jest zdrowe, musi ci przepisać witaminy, a przede wszystkim on prowadzi twoją ciąże. Musi zadbać o ciebie jak i dziecko. Niedawno ze Szczecina przeniosła się moja ginekolog. Jest świetna, prowadziła 2 ciąże mamy i teraz się mną zajmuje i te cholerne jajniki mi leczy. Zadzwonię jutro do niej i umówię Cię.
- Okej. Dziękuje za wszystko - przytuliła mnie nadal płacząc.
- Od tego są przyjaciele - uśmiechnęłam się i też ją przytuliłam. 
Po opowiedzeniu całej sytuacji cioci, kobieta bez wahania przyjęła przyjaciółkę do domu. Pomoże zawsze gdy będzie się coś dziać. Już od początku naszej przyjaźni pokochała ją jak własne dziecko. Zadzwoniłam do Hanny ( ginekolog) i wyjaśniłam jej całą sytuację. Kazała nam przyjść w poniedziałek o 14, przy okazji jak ja tam też będę to i mi zrobi badania. Cieszę się niemiłosiernie -.-. Na następny dzień pojechaliśmy z Rafałem do rodziny Majki, u których się tymczasowo zatrzymała, po jej rzeczy. Wujkowie udostępnili jej jeden z pokoi gościnnych. 

(MUZYKA)
Poniedziałek. 7 rano. Poranna toaleta, ubranie się w ciepłe ciuchy, bo na dworze jest minus 15 stopni. Poszłam do pokoju Majki by ją obudzić, bo ta jak zwykle nie ustawiła budzika. O dziwo wchodzę po pokoju i widzę już ubraną dziewczynę, siedzącą na łóżku. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, żeby zeszła na śniadanie. Po zjedzonym posiłku, wzięłyśmy torby, ubrałyśmy się i poszłyśmy do samochodu. Droga minęła szybko jak i lekcje w szkole. Skończyłyśmy o 13 i udałyśmy się na stacje by pojechać do Katowic. Miałyśmy jeszcze trening, ale z wiadomych powodów nie mogłyśmy na niego iść. Najwyżej będzie wydzwaniał, a później się darł, że się lenimy. 
- A co ze Zbyszkiem ? Słyszałam, że na okrągło się kłócicie.- zapytała przyjaciółka gdy byłyśmy już na peronie.
- Nadal się kłócimy. Ostatnio zrobił mi awanturę, że za dużo czasu z Kubą spędzam, albo, że z Ivanem rozmawiam. Najechał na mnie dosyć mocno, a ja nie pozwolę sobą pomiatać. Dałam mu w twarz i powiedziałam, że ja mu awantur o jego Asieńkę nie robię i wyszłam. Ja pierwsza ręki nie podam. - powiedziałam siadając na ławce.
- Asieńka ?
- Jak się dowiedziałam od Damiana to jego była, a Zbyszek mówił mi, że to znajoma z przeszłości i nic nie znaczy. To do zazdrości dochodzi jeszcze kłamstwo.
- Faceci to idioci - podsumowała Majka, a ja się zaśmiałam. Gdy pociąg przyjechał, wsiadłyśmy do niego i zajęłyśmy wolne miejsce. Do Katowic dojechałyśmy szybko i z dworca odebrał nas mąż Hanny. Piotr jak i Hanna jest lekarzem tylko, że chirurgiem. Zajebisty facet jak i przyjaciel. Pogadać z nim można o wszystkim. Zawiózł nas do Szpitala Położniczo-Ginekologicznego tam gdzie teraz pracuje przyjaciółka rodziny. Zadzwoniłam do kobiety, że już jesteśmy. Podałam nam numer gabinetu, w którym się znajduje. Widziałam, że Majka czuje się niekomfortowo więc złapałam ją za rękę i uśmiechnęłam się. Jak się dowiedziałyśmy później dzidziuś ma już miesiąc i jest zdrowy. Przyjaciółka jak zobaczyła na monitorze swoje dziecko to popłakała się, zresztą ja też. Kobieta przepisała jej leki, które ma brać i podała jej termin kolejnej wizyty. Opowiedziała jej co będzie się działo przez te 8 miesięcy, jakie zmiany zajdą, jak jej ciało się zmieni, jakie objawy będzie miała itp. Uspokoiła ją i powiedziała, że jak usłyszy pierwsze bicie serduszka to bardziej przekona się do dziecka. Ze mną poszło szybko i wszystko jest w porządku. Około 15 pożegnałyśmy się z Hanną i pojechałyśmy do domu. Po przyjeździe zjadłyśmy obiad i odrobiłyśmy lekcje. Do końca dnia spędziłyśmy na leniuchowaniu. 



*****
Witam :D.
Jest kilka informacji, wyjaśnień, które muszę Wam przekazać.
Po pierwsze to chciałabym Was przeprosić, że mnie tak długo nie było. Jest to związane z moimi problemami. Nie mam czasu przez szkołę. Nawet musiałam zrezygnować treningu w jednym dniu by mieć więcej tego cholernego czasu. Drugim powodem są problemy osobiste. 
Po drugie zauważyłam, że aktywność w komentowaniu spadła :(. To też był jeden z powodów, dla których mnie tutaj nie było ( wena mi uciekła :P). Czułam, że piszę do bani i dlatego tego nie czytacie. Przecież wpisy dla anonimów są też dostępne. Byłabym bardzo szczęśliwa, że gdy wejdę w następny weekend tutaj to pojawią się komentarze od osób nie tylko tych stałych, ale i nowych. 
Po trzecie nie obiecuje, że w następny weekend pojawi się nowy rozdział. Będę się starała, ale nie obiecuje. 
Po czwarte to sprawa z waszymi blogami. Znowu nie obiecuje, że komentarze pojawią się w tygodniu ( jeżeli w tym czasie dodacie nowy rozdział). Na pewno pojawią się w weekend, to mogę wam obiecać :P. 

To się rozpisałam :P. Przepraszam za wszystkie błędy, ale nie mam czasu tego sprawdzić.
Moje ulubione kluby w PL grają doskonale przez co wygrywają mecze :D. Jestem szczęśliwa, że Skra i Jastrzębski w sobotę wygrały :D. Także powodzenia chłopaki ! Trzymam kciuki za was :D. 
Pozdrawiam Dooma :). 

7 komentarzy:

  1. Obiecałam? Jestem :) zdążyłam przed północą :)
    Doma jest świetną przyjaciółką, dobrze, że pomaga Majce. Michał to dupek. A Zbyszek.. Hm. No cóż.
    Mam nadzieję, że wszystko szybko wróci na prostą :)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Jestem ciekawa co się kryje za kryzysem ich związku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Michał powinien wziąć odpowiedzialność, bo przecież dziecko się samo nie zrobiło -.- Zachowuje się jak gówniarz. A Zbyszek nie powinien robić Dominice awantur o byle co, bo sam idealny nie jest.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutny rozdzial :C nie przypuszczalam,ze Zibi bedzie robic awantury,a.Misiek urwie kontakt z Majka :/ mam nadzieje,ze wszystko sie ulozy.
    Papa :*

    OdpowiedzUsuń
  5. super :) do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem nawalam...
    Jednak co sobie trochę nadrobię z czytaniem to znowu mam w plecy kilka rozdziałów, bo nie mam czasu czytać na bieżąco :(
    Co do rozdziału to może odniosę się do Michała, którego zachowanie mnie zbulwersowało. Samo dziecko się nie spłodziło więc pora się zachować jak facet i wziąć za nie odpowiedzialność. A Zbyszek też nie święty...

    OdpowiedzUsuń